W 1. filmie Cap walczy z Hitlerem (wiem, że z Hydrą, ale taka była jego motywacja) nie dlatego, że Hitler zabił jego rodzinę, napadł jego kraj (nie wspominają w filmie o Japonii, ale to polityczna poprawność), ale dlatego, że takie są rozkazy.
Iron Man w trzech filmach nie przyjmuje rozkazów od wojska i kongresu i działa jako samozwańczy strażnik pokoju. USA bardziej w tych filmach zależy na technologii zbroi niż samym Starku, ale on zachowuje ją dla siebie.

Nagle obie motywacje są całkowicie odwrócone: Cap, który był żołnierzem Tarczy odmawia przyjmowania rozkazów od ONZ, a Stark chce, aby użycie superbohaterów było autoryzowane przez ONZ, chociaż przez 8 lat interweniował na całym świecie bez niczyjej zgody.

Nie chcę pisać, że walczą ze sobą tak, aby nikogo nie zabić (bo to film dla dzieci, a roboty Ultrona i Czitari nie byli ludźmi).

Postacią absolutnie OP jest Vision, który nie pasuje do koncepcji superbohaterów, którzy mają zdolności, ale też słabości, bo są ludźmi. Zarówno Cap jak i Vision to w zamiarze postacie nieskazitelne - kompasy moralne. Jednak walczą ze sobą... wiem, że nie walczą, ale się nie zgadzają... co oznacza tylko, że w tym sporze nie ma dobrej strony, ani racji. To trochę jak z Trybunałem Konstytucyjnym - nie ma prawa, ani racji, są tylko władza i interesy.