Sprawa Buckyego przypomniała mi trochę serial o Jessice Jones (też Marvel i MCU). Głównym przeciwnikiem jest tam Killgrave. Gość ma moc dzięki której może ludziom wydawać dowolne polecenia . Może im kazać kogoś zabić , może im kazać popełnić samobójstwo w dowolnie okrutny sposób.
I teraz tak sobie dumam co by zrobił Tony Stark gdyby rodziców zabił mu ktoś manipulowany przez Killgrave'a i ten ktoś stałby tuż obok.
A czy ci co potępiają Buckyego (i widzieli serial o Jessice) też chcieliby tak ochoczo karać ludzi manipulowanych przez Killgrave'a? Wszak Bucky w zasadzie się od nich niczym nie różni :)
BTW Całkiem poważne rozkminy.
A potem słucham od psychofanów DC, że filmy Marvela są za bardzo bajkowe i nie mają żadnej dramaturgii.....
Nie ma mhoku nie ma dhamarurgi:D
Najśmieszniejsze jest to, że na tych właśnie "cukierkowych i pozbawionych dramaturgi filmach dla dzieci" od Marvela często zdarzało mi się wzruszać na przemian ze świetnym bawieniem się. A na takim MoS wszyscy wyglądają jakby kije po-połykali, śmiechu nic, żadnego poruszenia tym bardziej- po prostu nuuuda.
Hmm...a oglądałeś Daredevila lub Jessicę Jones? Tez Marvel i też MCU a jest mroocznie i cudownie :D
PS: Przyznam że bałbym się np pełnometrażowego filmu o Punisherze od Disneya ;)
Niee. Zabieram się i zabieram ale zabrać się nie mogę. Nie przepadam za serialami ogólnie rzecz biorąc.
Nie wiesz co tracisz. Daredevil to akcja (w drugim sezonie mamy Punishera i Elektrę) a Jess jest bardziej psychologiczna ale nie mniej świetna. Netflix umie robić seriale ;)
Jakby to nie brzmiało, wiem że nie wiem:D Niebawem się wezmę, na razie mam sporo roboty i nie mogę sobie pozwolić na wsiąknięcie w coś na parę tygodni a tak zapewne będzie jak juz zacznę nadrabiać zaległości:)
Już potwierdzili, że to się nie stanie. Głównym powodem jest chyba to, że obie produkcje są kręcone w tym samym czasie.
Bo żeby opowiedzieć poważna historię, film nie musi być mroczny (jak o swoich filmach uwielbia mowić DC) historia w Civil War moim zdanie była bardzo poruszająca zwłaszcza jeśli ktoś jest emocjonalnie zaangażowany w MCU
BvS był tak mroczny że tam celebrował się moment gdy Batman przypierdala umywalką Supermana (wiecie, slow motion, mroczna epicka muzyka z chórami). Nawet niebo wtedy płakało!
Mam nadzieję, że Snyder zobaczył "Civil War" i zdał sobie sprawę z kilku rzeczy. Że bez bohaterów, którzy nas obchodzą, film nie jest nic wart. Finał "Civil War" ściskał za gardło, natomiast finał BvS mnie nic nie obchodził.
Niestety, ale moim zdaniem za późno.
JL już ruszyło, i to będzie dokładnie taki sam film jak B v S- dlaczego?
Przeładowanie wątków jest mu już pisane z góry, bez konkretnego wprowadzenia wcześniej jakoś Aqumana, Flasha i Cyborga- ta came'a to straszna bieda- przeciążą znów film od nadmiaru wątków.
Marvel elegancko wprowadził większość z bohaterów osobno, jasne, że sporo postaci pozostaje bez filmów, ale jednak miało już porządne występy w paru filmach- np Black Widow w IM2.
Niestety WB nie podeszło z ogarnięciem do tematu.
Cóż wielki zawód, i przykre podkopywanie marki DC, pozostaje się cieszyć, że Marvel daje radę i cieszy swoimi widowiskami.
Mogę tylko przyklasnąć.
Szkoda, zamiast dwóch super filmów komiksowych mamy tylko jeden tej wiosny.
Czekamy na X-Menów co pokażą za dwa tygodnie.
Dodam jeszcze tylko, że śmieszą mnie przymiotniki na temat Snydera ambitny etc.
Snyder jest to właśnie podręcznikowy przykład odmóżdżenia stawia na cgi, patetyczne, posągowe teksty o egzystencji- nie wiem co jest nie halo, ze Snyderem, ale nikt tak nie gada w prawdziwym życiu o tym co ważne i oscyluje dookoła jakiś wartości- a dokładnie tak jak napisałeś ma w d bohaterów.
X-meni mieli fajny powrót do kino w postaci pierwszej klasy i przyszłości, ale apocalypse po prostu śmierdzi mi badziewiem- niestety.
Niestety trailery i recenzje nie zachęcają. Ale do kina się wybieram, lubię filmowych X - Menów i chcę sam się przekonać jak wyszło.
A na Civil War mam zamiar wybrać się jeszcze raz ;P
Na moją opinie może wpływać to ze uważam że powinniśmy za wszelką siłe chronić Buckyego, jednak uważam że Steve miał prawo się zachować tak jak sie zachował, bronił nie tylko swojego najlepszego przyjaciala, ale i osoby którą uważał za niewinną.
W tym momencie Tony zachował się bardzo emocjonalnie i myśle że gdyby Buckyego tam nie było, a Tony miał czas na przemyślenie wszystkiego sytuacja wyglądałaby inaczej.