Wczoraj wróciłem z drugiego seansu i mogę śmiało stwierdzić, że Captain America: Civil War jest według mnie najlepszym filmem o superbohaterach w historii. Dobrze zarysowany konflikt, świetna akcja to tylko niektóre rzeczy jakie w Civil War są bardzo dobre. Poniżej chciałbym Wam przedstawić plusy i minusy tego filmu. Będę się odnosił do fabuły, więc jeśli jakimś cudem jeszcze nie oglądałeś filmu to czytasz na własną odpowiedzialność.
Zacznijmy od minusów.
1. Vision - ewidentnie widać, że poczuł miętę do Wandy, ale to i tak go nie usprawiedliwia. W moim odczuciu był najgorzej napisaną postacią w tym filmie. Strasznie dziwny, momentami denerwujący i mało go w tym filmie. Stał się maszyną, która chce być człowiekiem, a właśnie to w tej postaci mi się najbardziej nie podobało, gdy czytałem komiksy.
2. List na koniec - gdyby nie to, film zostawiłby Nam wiele tajemnic, a zakończenie byłoby jeszcze bardziej tragiczne. Bracia Russo chcieli sobie uprościć pogodzenie tych postaci w Avengers 3, ale dla Civil War to nie było dobre rozwiązanie.
3. Crossbones - zmarnowany potencjał tej postaci. Ledwo co go zobaczyliśmy (wyglądał naprawdę dobrze), a już jest martwy. Można było wymyślić wiele innych rozwiązań niż samobójstwo.
Minusów, jak widać powyżej, mało. Przejdźmy do plusów bo tego trochę jest.
1. Akcja "New Avengers" - fajnie, że pokazali Nam jedną z wielu akcji drużyny utworzonej po wydarzeniach z Age of Ultron. Szkoda, że nieudaną, ale to taki szczegół.
2. Akt rejestracji lub jak kto woli Protokół z Sokovii - świetnie przedstawiony, jako jeden z dwóch powodów konfliktu. Naprawdę kontrowersyjna ustawa i można stwierdzić, że bohaterowie nie pokłócili się o byle co.
3. Black Panther - świetnie napisana postać. Chadwick Boseman udowodnił, że będzie świetnym królem Wakandy. Jego głos był niesamowity. Teraz tylko czekać na solowy film o Panterze.
4. Spider-Man - Tom Holland bardzo dobrze odegrał swoją rolę. Widać, że jest nieśmiałym licealistą, a gdy wkłada kostium staje się żartobliwym cwaniaczkiem. Czy to najlepsze wcielenie pajączka? Za mało go było, aby to stwierdzić. Wypowiem się za rok.
5. Kapitan Ameryka - najlepszy w filmie. Chris Evans po raz kolejny pokazał klasę wcielając się w Kapitana. Idealnie odegrał przywódcę buntowników. Kapitan Ameryka dla mnie w tym filmie zaplusował. Potrafił postawić przyjaźń z Buckym ponad wszystko (nie mówię, że Bucky był niewinny). W moim przekonaniu miał całkowitą rację jeśli chodzi o Protokół z Sokovii. Bronił Wandy, bo chyba on jeden wiedział, że każdy czasem popełnia błędy. I na koniec wrócił po swoich ludzi. Moim zdaniem przywódca idealny.
6. Iron Man - po filmie go znienawidziłem, ale to nie znaczy, że jest na minus w Wojnie Bohaterów. Wręcz przeciwnie. RDJ, podobnie jak Evans, świetnie odegrał swoją rolę. Według mnie Stark był tutaj dużym hipokrytą (chciał zaciągnąć Kapitana przed rząd, aby ten podpisał ustawę, a zwerbował Spider-Mana, którego utrzymał w tajemnicy przed rządem). Ogólnie nie wiem o co mu chodzi z tą ustawą. Wiem, że miał wyrzuty sumienia, ale żeby od razu podpisywać ustawę, na którą nie wszyscy się zgadzają. W finałowej walce oczywiście usprawiedliwiony.
7. Zimowy Żołnierz - Sebastian Stan po raz kolejny udowodnił, że w Marvelu jest perełką. Bardzo dobrze odegrał swoją rolę.
8. Baron Zemo - bardzo krytykowany przez krytyków czarny charakter. Według mnie w tym filmie był zaletą, ponieważ on chyba nie do końca był czarnym charakterem. Ktoś kiedyś powiedział, że "Zemo był zapałką, rzuconą na beczkę prochu" i ja się z tym zgadzam.
9. Pozostali bohaterowie - w Civil War byli tylko tłem dla Starka, Capa i Bucky'ego. Nie znaczy to, że byli zrobieni na odwal. Każdy miał swoją historię i powód by uczestniczyć w konflikcie.
10. Ustawka na lotnisku - to na pewno najlepsza scena walki w historii filmów o superbohaterach. Genialna choreografia. Gdy widziałem to pierwszy raz to siedziałem wryty w fotel z otwartą buzią i nie mogłem uwierzyć, w to co się dzieje. Trzeba pamiętać, że nikt nikogo tu nie chciał zabić (oprócz Visiona, który, gdyby trafił Falcona to pewnie by go zabił).
11. Finałowe starcie - niezwykle klimatyczne i poważne starcie 3 głównych bohaterów. Tutaj już walczyli na śmierć i życie.
12. Humor - mimo całej powagi tego filmu, nie zabrakło śmiesznych scen i tekstów (głównie za sprawą Spider-Mana i Ant-Mana).
Po tych argumentach mogę śmiało potwierdzić, że Captain America: Civil War to najlepszy film o superbohaterach w historii, który miał prawie wszystko, co powinien mieć dobry film. Moja ocena to 10/10. Jeśli jeszcze nie byłeś/byłaś w kinie to czym prędzej idź na niego, bo to kawał dobrej rozrywki.
Opinię dość mocno podzielam.Jednak jeśli chodzi o nienawiść względem Starka , że miał w swojej karierze w Avengers kilka naprawdę kluczowych sytuacji , gdzie pokazał iż naprawdę zależy mu na ziemi i jej bezpieczeństwie.Opanownie Hulka w AoU (zniszczenia i ofriaty mogły być bardzo duże),czy finalna akcja z portalem w pierwszej części Avengers.Zawsze bardziej wolałem Capa , ale Stark mimo kilku nie powodzeń (Ultron był niestety w dużym stopniu jego winą) również zasłużył na szacunek.
Masz rację. Zależy mu na Ziemi i bezpieczeństwie. Zawsze go uważałem i będę go uważał za bohatera (mimo że nie lubię tej postaci głównie przez charakter), lecz w tym filmie irytował mnie jego sposób bycia i decyzje, które podejmował.
Cóż, dręczyło go sumienie po rozmowie z matką tego zabitego chłopaka.W głębi na pewno dobija go sytuacja z Ultronem.Wybuch agresji względem WS był oczywisty , w końcu zabił jego rodziców, mimo iż był kontrolowany przez Hydrę , więc nie był sobą.Cap natomiast nie ufa wszelkich traktatom i rejestracjom.Przeżył swoje i wiele widział, więc jego szeroki dystans jest uzasadniony.Dobrze wiemy przecież. co stało się z powszechnie szanowaną Tarczą...