Film widziałem w Anglii i muszę przyznać, że jest to najlepszy do tej pory film Marvela.
Dobry scenariusz, gdzie brak jest bezsensownej nawalanki jaką zazwyczaj otrzymujemy w tego typu filmach, co nie znaczy, że nie dostaniemy efektownych scen walk i pościgów. Duet reżyserski wyszedł zapewne z założenia, że widzowie są juz zmęczeni schematem Bohater- złoczyńca chcący zniszczyć świat- finalna rozwałka- urotowanie świata. I wyszli z dobrego założenia. Ale nie martwcie się do starcia między bohaterami dojdzie i będzie wciskać w fotel i da orgazm zmysłowi wzroku. I jeśli myślicie, że będzie to walka jaką mieliśmy w Batman vs superman to moge was uspokoić. Tu dostaniecie dobry powód do starcia, a i sama walka będzie dużo bardziej efektowna i świetnie wyreżyserowana.
No i oczywiście nowy Spider man. Tom Holland idealnie pasuje w tej roli i spisuje sie dużo lepiej niż jego poprzednicy w tej roli. Jest naturalny, wprowadza do filmu humor i rzeczywiście wygląda na 17 latka.
Dużo by tu jeszcze pisać, ale nie chce za dużo zdradzać, żeby wam nie popsuć seansu.
Moge jedynie zapewnić, że fani Marvela wyjda z kina zachwyceni, a Ci którzy fanboyami Marvela nie są, zawiedzeni na pewno nie będą.
W sumie mu się nie dziwię, że chciał go zabić, nawet jeśli był w transie, wtedy człowiek nie myśli racjonalnie. Jak zobaczył, że zabił jego rodziców? Parker to jeszcze gówniarz, musi się przystosować. A ty, obiektywnym okiem patrząc, kto twoim zdaniem ma rację i dlaczego?
Zobaczył nagranie z kamer, które pokazywały jak Winter powoduje wypadek, a potem zabija Howarda i Marie. Cała trójka to oglądała - Tony, Steve i Bucky. Dlatego Tony postanowił zaatakować Bucky'ego. Argumenty, że Bucky nie był wtedy świadomy tego, co robi, na niego nie działały.
Jeśli chodzi o samą rejestrację to jestem za Team Stark. Działania Avengers nie powinny być samowolką, potrzebny jest im jakiś nadzór. Nie pełen nadzór rządowy, ale ktoś po prostu powinien nad nimi czuwać. Jak kiedyś Fury.
Dlatego właśnie nie dziwię się Starkowi, że takie argumenty na niego nie działają. Powiedz mi jeszcze, o co chodziło ze sceną, gdzie Bucky był sam na Starka, T'Challę, Sharon i Natashę? Co tam się stało, że Zimowy zaczął nagle wszystkimi zamiatać?
Po akcji w tunelu, Bucky został zakuty w kajdany podobne do tych, które miał Steve w CA:WS, zamknięty w szklanej celi i przewieziony na spotkanie z psychiatrą. Zamiast lekarza pojawił się Zemo, który za pomocą haseł aktywował w Barnesie pełen tryb Zimowego Żołnierza, żeby ten wywołał trochę chaosu. Bucky kazał mu przestać, krzyczał, potem zniszczył kajdany i celę, i uciekł. Najpierw zaatakował Steve'a i Sama, później natknął się na Tony'ego, Sharon i Natashę ( i skopał ich wszystkich), a później także na Panterę. Udało mu się jednak dostać na dach, gdzie po raz kolejny starł się ze Steve'm (scena z helikopterem).
Aaa, no kojarzę. Steve w sumie rozwalił ten śmigłowiec. To jak go opanowali, skoro wszystkich skopał? I gdzie w końcu działa się końcowa akcja, chodzi mi o te śniegi, jak się tam dostali i kto oprócz Bucky'ego, Starka i Rogersa jeszcze tam był? Mam nadzieję, że masz czas, żeby odpisywać, bo ja się doczekać nie mogę, dlatego pytam
Steve zniszczył ten śmigłowiec, ale Bucky znowu go zaatakował i wpadli do rzeki razem z wrakiem maszyny. Steve wyłowił stamtąd nieprzytomnego Barnesa, a potem mamy przeskok do sceny z imadłem, gdzie Bucky wracał już do normy.
Końcowa scena działa się w opuszczonej bazie Hydry na Syberii, gdzie kiedyś Barnes trenował innych "Zimowych Żołnierzy", że tak ich nazwę, a gdzie teraz przetrzymywani byli oni w kriokomrach.
W bazie byli tylko Steve i Bucky (ukradli Jeta), potem dołączył do nich Tony (który dostał się tam wiadomo jak). Poza bazą był Zemo, a później tylko Pantera.
Tak właśnie mi się wydawało, że urwie mu to łapsko. Wtedy Steve się uruchomił. Właśnie, jak wyglądało ich starcie? Na lotnisku i na Syberii?
Jeśli chodzi o lotnisko, zaczyna się ono sceną, w której pojawia się Pająk i kradnie tarczę Kapitana. Do tarczy przyczepił się jednak Ant-Man, który w odpowiednim momencie się powiększył i odebrał tarczę. Scott i Steve kupowali trochę czasu Bucky'emu i Samowi, którzy starali się dotrzeć do Jeta. Później są walki Steve&Pantera, Antek i Natasha, Winter i Pajęczak i tak dalej. Później jest starcie teamów, Steve i Bucky uciekają, Rhodes zostaje zestrzelony, reszta Teamu Capa zostaje aresztowana.
Jeśli chodzi o bazę to najpierw Tony działa przez chwilę ze Steve'm i Bucky'm, ale potem Zemo wyświetla materiał z morderstwa Starków. Steve próbuje przekonać Starka, że Bucky nie był niczemu winien, ale ten nie słucha i atakuje Barnesa. Ten próbuje się bronić, ale nie daje rady, więc Steve atakuje Tony'ego, każąc Bucky'emu uciekać. Później następuje starcie Tony vs. Bucky i Steve ze zwiastunów. Stark niszczy ramie Bucky'ego i poważnie go obija, więc ten pada na ziemię i nie jest w stanie wstać o własnych siłach. Później Steve go broni i jest to naprawdę emocjonująca scena, bo widać, jak zależy mu na obronie przyjaciela. Steve niszczy reaktor Starka i odchodzi, pomagając Bucky'emu, który sam nie daje rady iść. Tony mówi, że Steve nie zasługuje na tę tarczę, bo zbudował ją jego ojciec. Steve wyrzuca tarcze i odchodzi z Bucky'm.
Bardzo w skrócie i po łebkach, ale szczegółów nie pamiętam :)
W filmie boska była scena, w której Bucky pokonuje kolejnych agentów (jednego uderza przez drzwi, robiąc w nich dziurę metalową pięścią :P), a Steve ciągle ma minę typu "Bucky. zluzujże wreszcie!". Kiedy Barnes wyrzuca kogoś przez barierkę, Steve go łapie. Albo jak Bucky rzuca Steve'm, bo nie miał innej broni pod ręką :P
Żartował o wiele mniej niż w innych filmach, ale to nadal był Tony. "Mroczniejszy" stał się tak naprawdę dopiero, kiedy dowiedział się o rodzicach.
A sceny po napisach? Jakie były? I jesteś za Starkiem, dlatego że, to twoja ulubiona postać, czy że masz takie poglądy?
Nie cierpię Starka :P Moim zdecydowanym ulubieńcem i to od dobrych kilku lat jest Bucky. Ale poglądy mam podobne do Starka.
W pierwszej scenie mamy Bucky'ego, Steve'a i T'Challę. Bucky postanawia się zamrozić, ponieważ uważa, że stwarza zagrożenie.
W drugiej mamy Pająka bawiącego się nowym zegarkiem i jego ciotkę.
A ja Starka uwielbiam, najlepiej zagrana i napisana postać do tej pory. Z tej ciotki podobno niezła dupa jest :D, w końcu będzie wyglądać jak ciotka, a nie babcia. Pewnie obudzą go na Infinity War. A jak uważasz, co z następnymi filmami?
Ja osobiście wolę komiksowego Tony'ego, ale nie zmienia to oczywiście tego, że RDJ w CW dał naprawdę dobry popis. Nawet wtedy, gdy go odmłodzili o dobre dwadzieścia lat.
Bucky najpewniej pojawi się w "Black Panther", bo nie bez powodu zamrożono go właśnie w Wakandzie. Jest tam też reszta teamu, więc szykuje się kilka występów tej ekipy w filmie. Stark pojawi się w nowym Pajęczaku, a wątek rozłamu będzie dalej ciągnięty. Chociaż zostało to zakończone w taki sposób, jakby Steve już wyciągał rękę w geście pojednania :/
A no tak, o BP zapomniałem. Fajny wątek w Spider Manie, Stark jako mentor Parkera. A jak Ragnarok i GotG vol.2?
O tym na szczęście się w filmie nie zająknęli, bo jeszcze wyszłoby im drugie AoU.
Osobiście na GotG nastawiam się optymistycznie, bo jedynka była świetna, ale Rangarok... coż, im więcej newsów, tym gorzej się zapowiada.
Ja na miejscu Starka bym se tym pojednaniem wiecie co mogła zrobić... Obejrzałam film dwa razy... Już kilka dni minęło, ale złość na Capa mi nie mija. Dobra, to, że osobiście mam dokładnie takie same poglądy jak Iron Man, nie znaczy, że nie lubiłam Capa... Ale to wszystko co zrobił w tym filmie... Spadł totalnie z mojego piedestału. I jeszcze te końcowe sceny na Syberii... Skandal!!!!!!!!!!!!!!!!! Wiecie, o które dokładnie mi chodzi?
Ten końcowy motyw z próbą pojednania był moim zdaniem zupełnie niepotrzebny i trochę popsuł zakończenie. Moim zdaniem lepiej byłoby, gdyby team Capa pozostał w więzieniu i tyle, bo teraz wyszedł z tego zbyt wielki happy end - wszyscy żyją, Rhodes staje na nogi, nikt nie jest aresztowany, a Steve i Tony pewnie niedługo się pogodzą. Nie do końca tego oczekiwałam.
I o co dokładnie ci chodzi? O zachowanie Steve'a ogółem w tamtej scenie, czy o coś konkretnego?
Chodzi mi o to, że Tony w końcu uwierzył Capowi. Przyleciał tam, by mu pomóc. Przeprasza go. A Tony przyznający się do błędu? Sorry, ale to jest coś. I dużo znaczy. A na końcu zostaje wręcz zdradzony przed Steve'a. Bo on znów wybiera przestępcę, mordercę i zbiega (samemu uważając się za praworządnego, dbającego o innych żołnierza). Sorry, postąpił samolubnie, egoistycznie i najzwyczajniej w świecie źle. Nie wiem, gdzie się podziała jego moralność...
Na dodatek uwalnia z więzienia resztę Avengers. Dobra, są fajni i lubimy ich, ale są przestępcami. A miejsce przestępców jest w więzieniu. No i na końcu co? Cap i tak jest tym dobrym, bo ich uwolnił? Będą sobie żyli szczęśliwie w Wakandzie na koszt rodzin ludzi, których zabili swoją nieodpowiedzialnością na początku filmu? Sorry... I jeszcze pisze ten beznadziejny list do Tony'ego zapewniając go, że przybędzie na każde wezwanie... Bujaj się kretynie! Tyle bym mu powiedziała... Przynajmniej się przyznał, że chronił siebie, a nie Starka... A tak mi zaimponował w drugiej części... Przykre są takie rozczarowania...
Aha, i wszędzie ciągle czytam jaki to Bucky jest super, i że niewinny, bo był maszyną do zabijania z wypranym mózgiem i nie miał nad sobą żadnej kontroli. Ale gdy Tony pyta go, czy pamięta jak zabił jego rodziców, to ten przyznaje, że pamięta wszystkich... Sorry, ale o czy to świadczy?
Wkurzają mnie też usprawiedliwienia Capa, że Bucky zrobiłby dla niego to samo... Akurat...
To, że Bucky pamięta, nie oznacza, że jest winny. Bo nie jest. Był niepoczytalny, cierpiał na amnezję, a pod wpływem programowania immersyjnego musiał wykonywać misje, których parametry wgrano mu do głowy. Nawet gdyby chciał się sprzeciwić, zwyczajnie nie dałby rady tego zrobić. A że pamięta? Przecież przez ostatnie dwa lata nie kasowano mu pamięci, więc wspomnienia zaczęły do niego wracać. Wszystkie wspomnienia.
I naprawdę nie dziwie się Rogersowi, że wybrał Barnesa, nie Starka. Cap to też człowiek, nie idealny bohater, na którego go kreowano.
Wiesz co, tak myśląc trzeba by wypuścić z więzienia wszystkich socjopatów i psychopatów, bo przecież nie wiedzą co robią... Nie mają nad sobą kontroli, gdy kogoś zabijają...
Wybacz, ale takie argumenty do mnie nie przemawiają. Niewinni ludzie nie uciekają przed policją...
Bucky nie miał wtedy nawet kontroli nad własnym ciałem, więc nie porównuj go do psychopaty. W serii "Winter Soldier" mówił, że programowanie przejmowało kontrolę, a on był tylko pasażerem na gapę we własnym ciele, który mógł tylko patrzeć, ale nie mógł reagować w żaden sposób. Więc jak miał się niby sprzeciwić?
A ucieka, bo Hydra ciągle ma wpływy, a on nie chce znowu u nich wylądować. Chyba logiczne.
A dla mnie byłoby bardziej logiczne, gdyby się zgłosił po pomoc np. do Capa. Cap to chyba nie HYDRA.
Naprawdę bardzo chcę Cię zrozumieć, ale nie potrafię. Mamy chyba inne poczucie sprawiedliwości.
Nie chodzi mi w tym filmie tylko o WS. Wkurza mnie, że film jest tak mocno na nim skupiony. Zastanów się nad zachowaniem Capa? Czy to co robi jest w najmniejszym stopniu sprawiedliwe? Dla kogo? W tym filmie pokazano, że wcale nie walczy dla dobra ludzi i sprawiedliwości. Walczy za siebie i za uśpienie swoich wyrzutów sumienia. I normalnie nie byłoby w tym nic złego. Ludzka rzecz. Problem w tym, że kreuje się na obrońcę ludzkości. Chyba niesłusznie...
Na początku Bucky zwyczajnie go nie pamiętał, a potem dostaliśmy AoU i całkowicie skopaną postać Steve'a. Logiczne by było, gdyby ten wątek został poruszony tam. No ale nie został, więc trzeba to było przeciągnąć o kolejny rok.
Możliwe, że mamy. Dla mnie Bucky jest kolejną ofiarą Hydry i tyle. Z własnej woli zdecydowanie tam nie był.
Osobiście się na tym filmie dość zawiodłam, bo nie tego oczekiwałam. Chciałam zobaczyć film skupiony na rozłamie drużyny, na ustawie, na Zemo, a nie na osobistym konflikcie Tony'ego, Steve'a i Bucky'ego. No i Pantery. Tak naprawdę ten film mógłby mieć w podtytule "Wszyscy chcą skopać Bucky'ego", bo zdecydowanie bardziej by to pasowało.
A Steve mnie trochę zawiódł w tym filmie. W CA:WS był o wiele lepiej rozpisany :/
Pogląd rozmiękczania wizerunku zwyroli już od lat jest lansowany przez lewicę- więc wcale bym się nie zdziwił gdybyśmy dostali i tak wątek kiedyś w komiksach ;)
"To, że Bucky pamięta, nie oznacza, że jest winny"
To, że Stark chce zrobić z Winter Soldiera krwawy naleśnik jest normalne.
Gdyby ktoś komuś zgwałcił dziewczynę i był pod wpływem narkotyków nic by nie zmieniało, co najwyżej to , że jest więcej śmieci do wyrzucenia- pomysłodawcy takiego "eksperymentu"
Ja tam Starka rozumiem, a Cap z tą miłością do Buckyego jest mocno nieobiektywny.
Ależ ja rozumiem Starka. Pewnie każdy na jego miejscu zareagowałby tak samo.
I tak tylko spytam, zanim odniosę się do dalszych kwestii - znasz historię WS tylko z filmów, czy z komiksów także? Jeśli tylko z tego pierwszego, raczej się nie dogadamy :)
Komiksy Marvela ogarniam i orientuje się lepiej od statycznego kowalskiego, który zna go tylko z filmów.
No ale wątek WS, już tak cienko ogarniam. Może zapoluje na tomy o zimowym żołnierzu z WKKM ;d
Ja czytałam właśnie niemal wszystko (oczywiście bez starych numerów, bo zwyczajnie nie mogę sobie na to pozwolić) w czym pojawił się Bucky - jako Bucky, jako WS, jako Cap, bo zwyczajnie to jedna z moich ulubionych postaci. Bucky (a także inne postaci związane z Departamentem) niejednokrotnie mówił o działaniu programowania i metodach, których wobec niego używano, więc dość sporo o tym wiadomo. Chłopak zwyczajnie nie miał nad sobą kontroli, robił tylko to, co wgrano mu do głowy. Ale potem wszystkie wspomnienia do niego wracały, a on miał potężne wyrzuty sumienia, więc psychopatą zdecydowanie nazwać go nie można. Ba, nawet w najnowszym numerze T-Boltsów Bucky porusza ten temat, więc on ciągle stara się to wszystko odpokutować. To nie jest zły gość, zdecydowanie nie.
Może z natury nie jest zły. Może jest spoko gościem. Ale jest mordercą, a mordercy idą do więzienia.
Naprawdę nie chcę się skupiać na WS. Uważam, że wszyscy postępują źle. Nie ma to jak ratować świat... Przy okazji zabijając tylko kilkadziesiąt niewinnych osób. Ryzyko zawodowe. Ofiary wojny... Tylko, że po wszystkim oni wszyscy wracają do domów i jedzą paprykarz, albo piją kakao. Wydaje mi się, że nawet Tony tak myślał, dopóki nie poznał Miriam i historii jej syna. Kto odpowie za śmierć tych ludzi? Co powiedzieć ich rodzinom? Przykro mi, ale nie można zamknąć Capa w pace, bo to Cap? Sorry... Każdy chce pomścić swoich bliskich. Nie każdy krwawo jak Zemo (ale rozumiem gościa, nawet się specjalnie nie musiał wysilać, żeby rozwalić Avengers). Każdy chce dla nich sprawiedliwości...
Bucky jest takim samym mordercą jak Clint czy choćby uwielbiana przez fandom Natasha (której osobiście wręcz nie trawię). Dlaczego jej nikt nie chce posłać do więzienia? Dlaczego nie słychać takich komentarzy odnośnie Wandy, która z pełną premedytacją wysłała rozwścieczonego Hulka w miasto, choć doskonale zdawała sobie sprawę z konsekwencji? Dla mnie ona jest o wiele bardziej winna niż Bucky. bo doprowadziła do sporych zniszczeń i częściowo przyczyniła się do zniszczenia Sokovii. Z własnej woli, z premedytacją. I mówię teraz o fanach, nie filmie - co lepiej podkreślę.
Ja jestem za Team IM, ponieważ uważam, że to właśnie Tony ma rację. Avengers nie mogą być bezradni, bo kończy się to... no cóż, wiadomo jak.
No właśnie o to mi chodzi. Wszystko skupia się na Buckym, bo na kimś musi. A nie jest jedynym winnym. To właśnie piszę. Wszyscy są, dlatego ich miejsce jest w więzieniu. Gdyby podpisali tą ustawę i działali w granicach prawa nie miałabym żadnych zastrzeżeń. Nawet do ich przeszłości, bo byłoby to przyznaniem się do błędu i próbą jego naprawienia. Wanda jest w równym stopniu winna i nie lubię jej właśnie za to, że w AoU chciała 'tego dużego zielonego' i swoim zachowaniem doprowadziła do tragedii. A Nat lubię dlatego, że jest szczera w tym co robi, nie ma problemu z brudzeniem sobie rąk i otwarcie o tym mówi (chodzi mi o szpiegowanie, nie zabijanie). A w filmie uratowało ją jednak to, że oficjalnie była w Team Iron Man i pojawiła się w Wiedniu. Dlatego wydaje mi się, że nikt się jej nie czepiał...
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że wobec teamu Capa nie zostaną pewnie wyciągnięte żadne poważne konsekwencje, bo niby kiedy? A co s córką Scotta i jego byłą żoną? Co z rodziną Clinta? Ich wszystkich też pościągają teraz do Wakandy?
A Thor i Bruce trochę się zdziwią, kiedy wrócą. Zostawiają drużynę na chwilę i bum - Avengers nie ma, połowa drużyny chowa się w Afryce, gdzie Steve kręci z jakimś sowieckim soldatem, a druga połowa to Stark i Vision, bo Rhodes raczej odpada, a Natasha gdzieś tam się zaszyła.
Największym rzeźnikiem w tym uniwersum jest Iron Man. Stanął po stronie ustawy bo ma zwyczajnie interesy w tym. Handel bronią kontakty z rządem Amerykańskim. Połowa tych kolesi to mordercy którzy powinni zostać skazani przykład Czarna wdowa. A za uratowanie życia na ziemi 2 razy w Avengers i Avengers - Age of Ultron.
Wszyscy no prawie wszyscy powinni dostać po willi na Karaibach a nie ustawę zaserwowaną przez rząd amerykański do spółki z Iron Menem. Na początku lubiłem Starka ale z każdym kolejnym filmem go nienawidzę.
A Bucky to zwyczajna ofiara walki Tarczy z Hydrą.
Masz dużą wiedzę w temacie ;)
Są komiksy kładące szczególny nacisk na warstwę psychologiczną u Bucykego?
Bucky z tego co piszesz rysuje się jako postać o rysie tragicznym, a to już całkiem ciekawy fundament pod dobre historie.
Zawsze ceniłem capa i postacie z nim związane jako istotną część uniwersum, ale nigdy nie zagłębiałem się w wątek WS.
Będzie trzeba to zmienić w przyszłości i rozłożyć na etapy.
Mój portfel może tego nie wytrzymać ;)
Mam już na oku parę pozycji z wydawanego obecnie przez Egmont Marvel Now.
Ogólnie polecam wszystko od Brubakera (Bucky od Brubakera to najlepszy Bucky), m.in. CA:WS, serię "Winter Soldier #1-14", czy "Winter Soldier: Winter Kills" (Boże Narodzenie i Bucky odwiedzający cmentarz - bardzo polecam). Sporo do powiedzenia o sobie Bucky ma też w Captain Amierca vol.6, gdzie przejmuje tarczę Steve'a. Zerknąć możesz również na serię "Winter Soldier: The Bitter March", gdzie widzimy WS i walczącego z programowaniem. Osobiście nie polecam za to serii "Bucky Barnes: The Winter Soldier" od Kota, bo Bucky momentami jest tam wręcz OOC.
Już pisałam wcześniej, że komiksów nie czytałam. Mam tylko ogólną wiedzę, którą zdobywam w internecie. Dlatego zawsze odnoszę się tylko do filmów. Niestety chcący niechcący trzeba to rozdzielić, bo filmowcy idą wyraźnie swoją drogą, ograniczeni licencjami i prawami do postaci...
A moim problemem jest właśnie to, że chcąc albo nie, zawsze będę patrzeć na Bucky'ego właśnie przez pryzmat jego komiksowej historii, bo inaczej zwyczajnie nie potrafię.
Dlatego chyba lepiej zakończyć ten wątek, bo ani ja nie przekonam ciebie, ani ty nie przekonasz mnie :)
Nadzór ze strony Fury'ego lub kogoś innego z SHIELD ok, jednak do rządu nie miałbym zaufanie. Bo szybko z nich zrobili przestępców(mowa o Bartonie, Langu, Falconie i Wandzie. I siedzieli dalej w więzieni mimo że okazało się, że to nie Bucky był winny bomby w ONZ.
A przed kim odpowiadałby odpowiednik Fury ' ego i kto finansowałby "Shield" jak nie rząd? Cywilny nadzór nad armią, bo tym jest Avengers jest normalny i sprawdzony w demokracji.
Mam wątpliwości czy nadzór powinien należeć do ONZ ze względu na możliwość szybkiego reagowania takiej jednostki. Czy rejestracja w tym wypadku, to też ujawnienie publiczne danych tych osób? W takim wypadku, podobnie jak z wywiadem i kontrwywiadem, jak oni mogą zaufać, że zostanie zapewnione im bezpieczeństwo?
Uważam, że pomijając kwestie formalnoprawne (tu wygrywają zwolennicy rejestracji), z punktu etycznego wygrywa Capitan America. Nie zostawia przyjaciół, sojuszników samych sobie, ale wraca by ich oswobodzic. Poza tym, czy zwolennicy Capitana mieli uczciwy proces przed zamknięciem ich w tym superwiezieniu?
Mnie najbardziej ujęło to gdy Kapitan powiedział, że nagle ONZ/rząd(obojętnie)zadecyduje żeby ich uziemić, albo zabronić im reagować w danej sytuacji. Przykłady:
Avengers i rzucenie atomówki, tak by mogli zadecydować a Avengersom nie pozwolić działać. Kolejne: Kapitan Ameryka-pierwsze starcie, Kapitan ignoruje rozkazy i idzie ratować sam Bucky'ego i przy okazji wiele innych żołnierzy. Kapitan nie ma zaufania i do organizacji(Shield) i do rządu i nawet do osób które miałyby sprawować nad nim władze lub nadzór. Bo ten film jest przykładem jak szybko zrobiono z połowy teamu Avengers przestępców.
A co do demokracji, jeśli chcesz szybko reagować to nie w tym ustroju :)
Ale zauważ, że w filmach bohaterów broni konwencja. Dlatego tak często są skłonni do podejmowania działań, które nie opierają się na umiejętnościach, ale samej brawurze i uzależnione są od masy zmiennych (przykłady większości sekwencji walki, gdzie o ile bohater nie jest wyposażony w nadnaturalną intuicję, jak Spider-Man, w rzeczywistości kończyłyby się znaczniej brutalniej niż w filmach, gdzie wszystko zawsze się jakoś układa).
Na przykład przytoczona przez ciebie scena z Pierwszego Starcia, która zadziałała dlatego, że kapitana broniła konwencja i zgrabne zbiegi okoliczności. Co do Avengersów- wtedy też byli pod kontrolą rządu, a mimo to mieli możliwość wyłamania się (pomijając, że na chłopski rozum decyzja władz nie wydawała się taka nielogiczna. W przeciwieństwie do widzów nie wiedzieli, że Avengersi zwyciężą, a więc podjęli decyzję na zasadzie "mniejszego zła" w momencie, w którym bitwa wydawała się przegrana).
Tak więc w sytuacjach skrajnych pewnie zdecydowaliby właściwie z rządem nad nimi czy nie, analogicznie- czy rząd miałby nad nimi formalną kontrolę czy nie, w sytuacjach skrajnych podjąłby te same próby ataku/dezintegracji.
Inna sprawa, że Avengersi jako osoby będące w środku konfliktu często nie dostrzegają pewnych aspektów i potrzebują kogoś z zewnątrz, kto zaoferuje świeży punkt widzenia.
Moim zdaniem sama regulacja jak najbardziej na tak, ale forma musiałaby zostać dostosowana. Bardziej zróżnicowana, niezależna forma kontroli (aby CA:WS się nie powtórzył), skrajnie zminimalizowany formalizm, bardzo szybki czas reagowania i spore luzy decyzyjne bohaterów- a więc kontrola tylko w kluczowych zagadnieniach i ogólnych kierunkach działań, a nie każdych najmniejszych ruchach.
Tak, pamiętam, że jesteś zwolennikiem monarchii. Nomen omen, Capitan znajduje schronienie w Królestwie Wakandy.
Poza tym, gdy Avengers są obecnie finansowani przez Starka pozostaje kwestia odpowiedzialności za szkody materialno-prawne przez nich poczynione. To nie jest tylko konflikt pomiędzy sferą prywatności, a bezpieczeństwa. W tym stanie rzeczy to też konflikt na ile państwo ma prawo ingerować w sferę prywatną. Na początku sam Iron Man odmawiał Kongresowi dostępu do swojej technologii.
Mówisz Capitan nie ma zaufania do organizacji, rządu itd. Jednakże działa w pewnej sferze, którą nazwiemy państwem, sferą publiczną. Jeśli wszyscy zaczniemy działać samemu, to po co nam policja, wojsko, itd. To doprowadzi do anarchii. Rozumiem podstawowe prawo USA jakim jest prawo do posiadania broni, ale wszelkie ekscesy są tam karane.
Poza tym teraz moralność i etyka Capitana America dają gwarancje, że Avengers będą bronić świata, a co gdy go zabraknie, lub gdy co gorsza będzie pod wpływem przymusu zewnętrznego i podobnie jak Bucky nie będzie mógł sam decydować o sobie ?
W jego argumentacji uderza mnie obrona Wandy - dziecka, które nie rozumie konsekwencji swoich działań. I to chyba jest podstawowa kwestia, nie można generalizować, tylko do każdego przypadku trzeba podejść indywidualnie:)
No dokładnie wchodzi protokół z Sokovi i wszyscy mają splątane ręce. I ten który najbardziej chciał się zemścić za śmierć ojca i był za ustawą, gdy dowiaduje się o tym że to nie bucky jest winny śmierci jego ojca i wie że był kontrolowany przez Hydre nagle potrafi się doszukać prawdy i współczucia. I nawet im pomaga co mnie zaskoczyło.
Co do Starka to widać jak zmieniło się jego podejście, sam mówił że "sprywatyzował pokój na świecie", potem atak kosmitów i zaczął od siebie za dużo wymagać, że sama Wanda w Age of Ultron zauważyła że łatwo nim manipulować. No i mamy Civil War, tego murzynka który jest zapalnikiem, no i jeszcze sprawa z Pepper. Nie mówiąc o tym co narozrabiał z Ultronem. Więc jestem pewien że Stark z sprzed kilku lat by nie zgodził się na tą ustawę.
Kapitan wierzy w ludzi, współpracuje z nimi(rządami,organizacjami itp), ale też jest nieufny ze względu na to co już widział. I chodzi o to że są takie sytuacje że musisz zrobić to co właściwe a teraz wszyscy mają bzika co do bezpieczeństwa. Gdy uratujesz pół miasteczka, chcą cie obarczyć śmiercią 11 osób.
No myslałem że jak ktoś jest kontrolowany to jest ofiarą. Bucky'ego raczej nie chcieli pojmać żywcem i stąd opór Kapitana. Sam powiedział że odniósł sukces bo on przeżył.
Ogólnie to rozumiem te argumenty co podałeś, choć w większości mam inne podejście, jednak sam się złapałem podczas oglądania że przyznawałem racje drużynie Iron Mana :)
"Jeśli chodzi o samą rejestrację to jestem za Team Stark. Działania Avengers nie powinny być samowolką, potrzebny jest im jakiś nadzór. Nie pełen nadzór rządowy, ale ktoś po prostu powinien nad nimi czuwać. Jak kiedyś Fury."
Kto? ONZ jak w filmie? W razie zagrożenia zanim by się urzędasy naradziły to już połowy świata by nie było, że już nie wspomnę o tym że skoro Hydra zinfiltrowała Shield, to umieszczenie swoich ludzi w ONZ to byłby dla nich pryszcz. Doszłoby do takiego kuriozum że np Hydra by decydowała o tym kiedy Avengers będą mogli powstrzymywać Hydrę :D