Miałem spore oczekiwania i się zawiodłem.
W komiksowym Civil War nie chodziło o straty, które wywołują Avengersi, tylko o to, żeby niedoświadczeni i niewytrenowani herosi nieumiejętnymi działaniami nie wywoływali głupich wypadków. Chodziło o pozbycie się drużyn pokroju New Warriors, co było całkiem sensowne po Stamford (które było świetnym katalizatorem konfliktu) - 600 ludzi zabito tam przez reality show...
W filmie tego brakło. Zarzuty wobec Avengers są bzdurne - zawsze ratowali tylu ludzi ile się dało. Bez nich ludzkość by nie istniała w filmowym universum (Wybita przez Ultrona). Ten film po prostu nie daje szans, żeby być po stronie Starka, podczas gdy w komiksach jego drużyna miała lepsze argumenty. Zupełnie najgorsza dla rozwoju konfliktu była finałowa walka... Wszystko sprowadziło się z walki o ideały do prymitywnej zemsty.
Rozwój postaci i ich interakcje genialne, ale główna oś fabularna mnie zawiodła.
Jeśli chodzi o Ultrona. To pamiętajmy że stworzył go właśnie Stark. Więc to też w zasadzie była wina Stark'a.
Temu nikt nie zaprzecza. Ale prawdą jest też, że gdyby Avengersi nie podjęli walki Ultron wymazałby inteligentne organiczne formy życia - czyli lepiej, że walczyli niż gdyby mieli nie walczyć...
No tak. Ale w większości ten film poruszał tematy walki ze złem gdy powinni (przynajmniej według ludzi z filmu) zlać sytuację. A gdyby zrobili to samo z Ultronem to już by trochę wyglądało jak: "Stworzyliśmy potwora i spoko niech se zabija. Nie nasza sprawa. ". W skrócie naważyłeś sobie piwa to je teraz wypij.
Za mało komiksowego konfliktu i polityki. Twórcy poszli w innym kierunku i
zrobili kontynuacje Ultrona stąd wyszło pewnie lekkie rozczarowanie.
Na plus postać Black Panther, Winter soldier, Spider-man.
"Bez nich ludzkość by nie istniała w filmowym universum (Wybita przez Ultrona)."
Bez nich nie byłoby Ultrona, a Sokovia ciągle by istniała ;)