Mogę spokojnie powiedzieć, że Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów znajduje się u mnie na drugim miejscu w rankingu najlepszych filmów Marvel Cinematic Universe. Fabularnie wciąż jest nieco słabszy od Zimowego Żołnierza.
Czekałem na ten film bardzo długo, a trailery oglądałem bez przerwy ciesząc się widokiem chociażby debiutujących postaci, czyli Black Panther, a przede wszystkim Spider-Mana.
Gra aktorów jest na bardzo wysokim poziomie, każda postać ma dla siebie pięć minut, ale taki Everett Ross nie był już potrzebny. Równie dobrze jego zadania mógł wykonać Thadeus Ross. Choreografia jest świetna, a oglądając sceny walki w kinie miałem ciary na całym ciele. Podniecalem się po prostu. Wrócę do tematu dwóch debiutantów: Tom Holland jako Spider-Man jest genialny, w końcu po tylu latach dostaliśmy porządnego Spidera, który jest tym Spiderem, żywcem wyjętym z komiksów. Miał jedynie kilkanaście minut dla siebie, ale skradł mi serce, skradł serce ogromnego fana Człowieka-Pająka. Black Panther jest świetny, podobnie jak akcent, przedstawienie tej postaci i kostium. Aktor spisał się genialnie.
Mogę się przyczepić jedynie do Zemo, który tym Zemo z komiksów nie jest. Scenariusz też w paru momentach kulał, ale zbytnio się tym nie przejalem. Wybieram się na ten film drugi raz, a potem następny i jeszcze następny. Widowisko braci Rosso jest brawurowe i jak najbardziej polecam.
Aunt May is hot chick by the way
Tak samo jak Spider-Man, zrobili więź między Starkiem, a Parkerem, żeby dać Tony'ego do solowego filmu pająka. Może nawet coś więcej z tej relacji wyjdzie, mam na myśli, że Stark mógłby być dla Petera trochę ojcem/mentorem/przyjacielem
Czemu prędzej? Zauważ, że najbliższe osoby oboje stracili, więc rozumieją się doskonale, a w większości filmach, jeśli ktoś był kogoś mentorem, to zastępował mu też ojca