Civil War jest ciekawą opowieścią komiksową i naprawdę nie mogłem sie doczekac, aż dojdę do tego filmu.
Naprawdę jestem totalnie rozczarowany. Gdzie ta Wojna?
Przede wszystkim film skupia się praktycznie na samym Kapitanie i trochę Starku. I przeczy to ideii civil War gdyż cały urok tej opowieści polegał na pokazaniu dwóch różnych grup superhero o różnych poglądach, które walczyły ze sobą.
w komiksie mamy wielkie starcia, zmiany stron, praktycznie wszyscy ważniejsi bohaterowie walczący o to w co wierzą.
A tu to bardziej konflikt paru osób.
No i przede wszystkim w filmie te dwie strony nie mają sensu, bo to ewidentnie wina Iron Mana (to on stworzył Ultrona). Dziwne, że nie zrobili tego konfliktu na zasadzie grupa bohaterów chce dopaść Starka.
W komiksie zaczęło się od przypadkowej grupki nastolatków, więc żadna ze stron nie wywołała zniszczeń.
Poza tym czemu do cholery Scarlet Witch nie próbuje złapac Starka i postawić przed sądem? To przez niego zginął jej brat! Gdyby nie stworzył Ultrona po prostu by se żyli gdzieś spokojnie.
W ogóle nie czuć w tym wszystkim jakiegos konfliktu w którym możnaby się zastanawiac kto ma racje, bo Iron man ewidentnie to nieodpowiedzialny człowiek i każe wszystkim przyjąć winę za SWÓJ Błąd.
Liczyłem na dobry film, którzy pokaże argumenty dwóch stron konfliktu, gdzie będą wielkie starcia wielu superhero, a tu większość czasu to mało istotne wątki zabierające czas (jak pogrzeb Carter czy motyw rodziców Starka) i mało faktycznego Civil War
To po co ekranizaują komiks, którego nie potrafią zekranizować? Jak 2 godziny to mało to niech robią 3-godzinny, ale niech to faktycznie wygląda jak wojna bohaterów, a nie pojedyncze starcia
Ekranizacja nie polega na przeniesieniu każdego kadru identycznie, zresztą to jest Kampitan Ameryka a nie Marvel Civil War
To nie jest wymowka by robić coś byle jak. Spokojnie by mogli pokazać Wojnę w jednym filmie porzadnie.