Bardzo wyraźny jest w filmie ten konflikt:
1. Czarna Pantera vs Zimowy Żołnierz:
Na początku Pantera chce go zniszczyć, jednakże później (dowiedziawszy się o spisku Zemo) przebacza mu i nawet w ostatniej scenie mówi do Kapitana, że Zimowy Żołnierz jest również ofiarą tej wojny.
2. Iron-Man vs Zimowy Żołnierz:
W tym wypadku Iron-man jest bardzo żądny zemsty, zresztą trudno mu się dziwić, w końcu stracił oboje rodziców. W zasadzie tylko dzięki interwencji Kapitana Ameryki Stark nie zabił Zimowego Żołnierza. Tu w zasadzie zwyciężyła żądza zemsty.
3. Czarna Pantera vs Zemo:
W zasadzie to sama informacja o tym, że Zemo jest winny śmierci ojca Czarnej Pantery mogła by wystarczyć do usprawiedliwienia ewentualnej zemsty. Jednakże Pantera powstrzymuje się od wymierzenia "kary." Zemo zresztą sam przyznaje, że chciał zemsty na Avengersach i przykro mu za śmierć tamtego króla. i tu przechodzimy do...
4. Zemo vs Avangers:
Zemo stracił na skutek tych wcześniejszych walk Avengersów rodzinę (jeśli dobrze pamiętam to mówił chyba o żonie i dzieciach). I tu wydaje mi się, że plan jego zemsty, choć w ostatecznym rozrachunku nie doprowadził do śmierci ani jednego superbohatera, (co najwyżej do poważnego uszkodzenia War Machine) to jednak spowodował poważny rozłam w grupie, również narażenie ich reputacji, zamknięcie 4-ki z nich w więzieniu (z którego i tak na pewno uciekną), poważny konflikt Kapitan Ameryka - Iron-man. 1 zwykły człowiek (bez żadnych super mocy) spowodował aż tyle z żądzy zemsty.
A Wy co o tym sądzicie?
P.S. Najbardziej wyraziste postacie w filmie to moim zdaniem: Kapitan Ameryka, Czarna Pantera i Zemo.
Teraz obejrzane dopiero? ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dla mnie Ant-Man i Spidey skradli film ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ant-Mana było tam tylko trochę choć nie ulega wątpliwości że zwrócił na siebie uwagę ale "Siusiumajtek" mnie irytował jak nikt inny w tym filmie
Największą wadą filmu jest to , że mamy na talerzu mega konflikt w ekipie Avengers , a w konsekwencji nikt nie ginie.Dlaczego?
Chętnie bym zobaczył śmierć Capa (mimo , że to moja ulubiona marvelowska postać).To by dodało brutalności i dramatyzmu i wzniosło film jesszcze wyżej.A sam Steve zapewne i tak by powrócił (jak miało to miejsce w komiksach),więc szkody by wielkiej nie było.
Spodziewałem się tu Twojego komentarza Piotrze :D
Co do listu ; okej z jednej strony Cap wyznaje Tonyemu , że zawsze może na niego liczyć.
Z drugiej jednak ,jest to rzeczywiście zbyt cukierkowe.W końcu Avengers się rozbiło i sytuacja dalej jest dość napięta.
Ale wystarczyłoby aby Cap zginął i wtedy to wszystko fajnie by się złożyło.Tony zdałby sobie sprawę , że razem ze Stevem byli przyjaciółmi mimo , że szorstko ją sobie okazywali i dchodziło między nimi do regularnych spięć.
Podczas IW Steve by powrocił i pomógł Starkowi w walce z wrogiem.Ich relacje natomiast uległy by poprawie.
Cóż , nie trudno skojarzyć Twój nick z godnością , której używasz na fejsie ;P
Po za tym Twoje pociski w stronę Capa na fp FIlmwebu zbierają zawsze najwięcej lajków.
Taki "The Cap hater one" xD
Ale wracając do tematu ; nie wiadomo jak się to zakończy.Na pewno w IW zginie pare postaci i tym samym pewnien rozdział zostanie zamknięty.Chodzą słuchy jakoby miałby powstać IM4 - normalne , że to dobry ruch choćby i ze względu na popularność postaci i dochody jakie uzyskuje.Stał się chyba w sumie najbardziej rozpoznawaną postacią ze stajni Marvela , więc raczej on nie zginie na pewno.
Tak? lol, nawet nie wiedziałem, że najwięcej lajków idzie. Co nadal nie zmienia faktu, że Ameryka zawsze mnie wkurzał, przy braku jakichkolwiek argumentów, wolał przejść do rękoczynów, przykład? Avengers, scena z całą ekipą, kiedy Steve pyta się Tony'emu, kim jest bez zbroi. Kocham to, jak Stark go zmiażdży tekstem "Jesteś wynikiem eksperymentu na ludziach, tyle w tobie bohatera ile zmieściło się do probówki" :D
Podobno Jeremy Renner pytał się reżyserów, czy jego postać mogłaby zginąć, bo jemu już nie chce się grać Sokolego Oka. Nie wiem kto mógłby jeszcze zginąć, bo w sumie dużo postaci to te główne, które dużo wprowadzają do uniwersum, Hulk, Iron Man, Thor, bądź co bądź Cap, teraz jeszcze dołączył BP, Scarlet, Vision, Spiderman. Naprawdę nie mam pomysłu, kto mógłby zgniąć. A co do Starka, on na pewno nie zginie, Robertowi Jr. Downeyowi za bardzo pasuje rola Iron Mana, widać jaki ma do niej sentyment, bo w sumie wyciągnęła go z doła, nabiła mnóstwo fanów, a sam Iron Man zrobił drogę całemu MCU. Dlatego moim zdaniem, jeszcze trochę pociągnie. Ciekawi mnie, co by musiało się pojawić w tej czwartej części, jaki przeciwnik itd. Może Fing Fang Foom :D
Ja lubię zarówno Capa jak i Irona.Uważam również , że ich spięcia dodają flmowi charakteru.Dodam również , że zawsze uważałem , iż Tony powinien być liderem Avengersów tak samo jak Bruce JL.Dwaj goście , zwykli ludzie (choć Batman jest wyćwiczony do granic ludzkich możliwości),którzy potrafią wykorzystać swój niekończący się hajs w znakomity sposób.Oprócz tego obaj są fantastycznymi strategami oraz taktykami , co wielokrotnie udowadniali ratując swoje zespoły (pomijam czy to film,animacja czy komiks, po prostu tak było).Dlaczego więc Cap czy Superman mieliby być wyżej , skoro dwaj najbardziej charakterni członkowie swoich ekip to właśnie Ci dwaj LUDZIE.
Dla mnie to był problem tego filmu - niby wielki konflikt, ale nic z niego nie wynika - nie ma wielkich przetasowań, nie ma konkretnych śmierci, które odwracałby uniwersum do góry nogami - a tego właśnie chciałem. Zakończenie było miałkie i wyraźnie stwierdzające, że jak będzie trzeba, to skład Avengers wróci do stanu początkowego - zawód. Oczekiwałem czegoś więcej, a tak naprawdę o wiele lepiej oglądało mi się poprzednią część.
Trailery zwiastowąły śmierć War Machine.Mimo wszystko i tak nie uderzył w niego nikt z ekipy Capa, więc może to nawet lepiej, że przeżył. Szkoda szkoda , że nikt nie został uśmiercony bo naprawde zabrakło ostatecznej dramaturgii , która dodała by porządanego smaczku i pikanterii w kontekście dalszej pracy Avengers i sytuacji , która rozwinie się w IW.