(zwłaszcza nazwa komety zagłady) i dałem szansę tej animce. No ale kiedy zobaczyłem kut.as.kowych ludzików i pałac zamieniony laserem w psią kupkę - zrezygnowałem. To była ... dokładnie Wam powiem - 1.57 minuta. Nie rzecz w tym, że się zniesmaczyłem ku.ta.skowo-obstrukcyjnym wstępem, bo mogę tolerować daleko więcej o ile coś ma artystyczną albo pornograficzną wartość. Rzecz w tym, że - jak u Hitchcock'a - pierwsze uderzenie ma być w filmach pewnej kategorii obiecujące. I w tym "pierwszym uderzeniu" dostałem obietnicę intelektualnej uczty z "artystami" o IQ które pominę milczeniem.
pozdrawiam
No cóż, film nie jest dla wszystkich, jest nieco... hmmm... jakby to ująć - "niszowy"
Wielki znawca się znalazł, tego rodzaju produkcje mają już z góry upatrzoną widownię o specyficznym poczuciu humoru. Trafia to do mnie pomimo, że IQ mam wyższy niż mrówkojad.
jeżeli nie oglądasz "Kapitana Bomby" w odcinkach to nie zabieraj się za oglądanie i ocenianie filmu. To nie jest film dla każdego. Tępy c.... :)