Dlaczego na tych okrętach załoga nie ma żadnej możliwości obrony? Przecież wystarczyłoby 4 ochroniarzy z bronią i nikt by się nie mógł dostać na taki statek.
Oni tam przewożą towar warty miliony dolarów - wynajęcie dodatkowych kilku ludzi nie miałoby znaczenia.
Fragment wywiadu z kapitanem:
"Mimo wszystko, ciężko mi jest pojąć, jak czterech piratów mogło z poziomu łodzi motorowej wejść na pokład i opanować ogromny okręt.
Teraz zasady się zmieniły i pływają z nami uzbrojeni ochroniarze, którzy zapobiegliby takiemu atakowi. Tyle, że wtedy, kiedy zostaliśmy zaatakowani, nie mieliśmy ochrony. To oni mieli broń, więc nią straszyli. Poza tym mieli szczęście - ich drabina, za pomocą której weszli na pokład Maersk Alabama, miała idealną długość. Mieli sporo szczęścia, jeśli chodzi o początek ataku."
http://www.youtube.com/watch?v=ESFFFW0B64I Tak to wyglądało, bo teraz juz nie ma piratów. Wszyscy zginęli.
Słuszna uwaga. Też się nad tym zastanawiałem. Przypuszczam że na takie "rejsy wysokiego ryzyka" jeżdżą jacyś ochroniarze ale też trzeba sobie uczciwie powiedzieć że aby było w pełni bezpiecznie musiałby tam być oddział grom. 2 czy 3 ochroniarzy takiej łódce jak w filmie da radę ale jakby podjechało coś większego i lepiej zorganizowanego to by mogło nie wystarczyć, poza tym wtedy by się bez ofiar w ludziach nie obyło.
Z dwojga złego jednak ochroniarze na takich okrętach być powinni.