Szkoła Uczuć (czy jak ten film z Mandy Moore się zwał) z odwróconymi rolami. Ładny, całkiem wzruszający. Dobry na jakiś samotny wieczór, coby sobie pochlipać nad nieszczęśliwymi miłościami tego świata... Na początku, impulsywnie chciałam dać jakąś wysoką ocenę, ale po dłuższym zastanowieniu - nic wybitnego w nim nie było. Fabuła oklepana niesamowicie, wykonanie dobre, ale czy zachwycające? Uroczy Jesse McCartney, chwytający za serca nastolatek (jestem jedną z nich, dodam na swoje usprawiedliwienie (: ), dobry soundtrack. Ot taki 'telewizyjny' film, odskocznia od ambitniejszego kina. 5/10