PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=137718}

Keoma

6,7 402
oceny
6,7 10 1 402
7,0 3
oceny krytyków
Keoma
powrót do forum filmu Keoma

Czas apokalipsy 

użytkownik usunięty

"Keoma", pod względem wizualnym, to jeden z lepszych spaghetti westernów jakie widziałem. Reżyser poszedł na całość i właściwie nie przytrafiają mu się "puste" kadry. Castellari nie szczędzi nam nietypowych ujęć, akcji w slow motion, dopracowanej scenografii oraz religijnej symboliki wplecionej w obraz. Zdjęcia może i nie należą do czołówki osiągnięć kinematografii, ale są jakoś przemyślane. Widać, że reżyser starał się wycisnąć z produkcji co tylko się dało i oczywiście miejscami przedobrzył.

Enzo Castellari zwracał dużą uwagę na walory rozrywkowe swych filmów. Nawet jeśli przedstawiał poważną historię, zawsze dbał także o część zawierającą akcję, strzelaniny, bójki. Starał się również ograniczać rozlew krwi. W "Keomie" chyba każda śmierć rozgrywa się w slow motion, gdy przeszyci ołowiem ludzie resztką sił wykonują piruety i wyskoki w powietrze. Pojedynki na pięści są zwyczajnie głupawe, a ostateczne starcie bohatera z przeciwnikami jest trochę przeładowane akcją. Biorąc pod uwagę ton i symbolikę filmu, lepiej wypadłoby skromniejsze, bardziej przemyślane rozwiązanie.

Keoma jest jednym z najbardziej ludzkich bohaterów spaghetti westernu. Człowiek z krwi i kości, pozbawiony tajemnicy - poznajemy jego przeszłość z retrospekcji i licznych dialogów. Nieskażony cynizmem, dwulicowością, chęcią wzbogacenia się. Po prostu chce żyć, być wolnym. Gdy wraca z wojny do swego miasteczka, nawiedzany duchami przeszłości, stara się pomóc ludziom, uwolnić ich od zarazy i rządów despotycznego Caldwella. Z postacią bohatera wiąże się także lekko zarysowana antyrasistowska wymowa filmu - Keoma jest synem białego mężczyzny i Indianki, co czyni z niego gorszy gatunek. Dlatego też nawiązuje przyjaźń z czarnoskórym Georgem, "miejscowym czarnuchem" znajdującym się w takim samym położeniu.

Właściwie wszystko co napisałem świadczy na korzyść filmu. Nawet niezamierzenie komiczne elementy akcji nie rażą w oczy - w końcu B-klasowe zagrywki to często cecha spaghetti, a nie wada. Jest jednak rzecz, która nie pozwala mi postawić wyższej oceny - muzyka. Nie wiem kim są bracia De Angelis, a że jest to schyłkowe spaghetti, nie oczekiwałem kompozycji na miarę Morricone czy Bacalova. I nawet to nie przygotowało mnie na tragiczną ścieżkę dźwiękową. Zamiast instrumentalnych kawałków dostajemy piosenki, których tekst albo opowiada to co widać na ekranie, albo tłumaczy uczucia/myśli bohatera w danej chwili. Już nawet nie wspomnę o poziomie wykonania. Zabieg tego rodzaju udał się mistrzom: Peckinpah-Dylan, Altman-Cohen, którzy oddali liryzm i nastrój opowieści unikając łopatologii. Castellari i De Angelis mistrzami nie są.

Dręczy mnie tylko jedno... Dlaczego nikt nie pilnował Keomy? Nie trzeba być geniuszem, by dojść do wniosku, że ktoś może próbować go uwolnić.

użytkownik usunięty
Savio_Dan

Chyba żartujesz - po tak ognistej przemowie jego braci? Któż by śmiał!

ocenił(a) film na 9

co ma film wpólnego z Django?

męczący początkowy opis, nie zachęcający dalej, plus western :( , obejrzę jednak kiedyś, dzięki serdeczne

Poco "referaty", stracona czcionka/Czas, żeby być usuniętym? Retoryka :) Film, czy?

ocenił(a) film na 6

Twórczość panów De Angelis wręcz zniechęca do obejrzenia filmu do końca z powodu narastającego bólu zębów ;-). Jeżeli ktoś nie wierzy to proponuję zobaczyć "Mannaja".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones