płytkością fabuły i beznadziejną choreografią walk, a napis "better than kickboxer" - LA TIMES na plakacie, to chwyt reklamowy poniżej pasa... tu nie chodzi o brak JCVD, tylko o zmarnowany potencjał tytułu kickboxer !! sam tong po jakiś niedorobiony był, mimo, że grał go ten sam aktor, co w pierwszej części... nawet charakteryzacja tong po krzyczy "ten film zrobiono na siłę, płynąc z prądem kasiory zarobionej na pierwszej części"... po tej części straciłem ochotę na kolejne... film tak przeciętny, że głowa boli, a ocena średnia, bo widziałem już gorsze