Uwielbiam filmy s-f z lat 50-tych, dlatego rzuciłem się na "Kierunek księżyc" bez chwili zastanowienia. Dostałem to czego chciałem - astronautów w słojach na głowie, rakietę-cygaro, scenografię i efekty specjalne najlepsze jakie mógł rok 1950 zaoferować (nawet efekty oscarowe, a scenografia nominowana była), dziś wyglądają delikatnie mówiąc dziwnie. Do tego trochę ciekawych (z perspektywy dnia dzisiejszego) wywodów naukowych, zimna wojna w tle (chociaż ani razu Sowieci nie zostają nazwani po imieniu) i wielce nieskomplikowana konstrukcja postaci. Chwilami nudny, ale to jeszcze dodaje mu uroku w moich oczach. Fanom klimatów polecam, zresztą każdy z nich który zobaczy, że Robert A. Heinlein miał coś wspólnego z tym dziełem to rzuci się na nie bez chwili zastanowienia.
P.S. Chwała kanałowi "Ale kino" za wyświetlanie tego filmu!!!
Mnie trochę w tym filmie raziły amerykanizmy. Mnóstwo tu propagandy, ale w sumie nie ma co się dziwić - takie czasy.
Film jest rzeczywiście (jak na lata 50) bardzo dobrze zrealizowany, a gdy spojrzeć z perspektywy czasu, może zrobić wrażenie.
Ciekawostką jest to, że w filmie pojawiają się tylko 3 kobiety: sekretarka i dwie żony, które żegnają lecących w kosmos mężów. Wiele to mówi o sposobie postrzegania płci w Ameryce lat 50-tych.
Ogólnie film ogląda się dość przyjemnie. Nie robi wielkiego wrażenia, nie zachwyca, ale też bardzo nie nudzi ani się nie dłuży.
Polecam fanom gatunku.
Film naprawdę na długo zapada w pamięć. Znakomite zdjęcia i muzyka. Gra aktorów niestety słaba. Za mało w niej emocjii. To chyba jedyny minus tego filmu. Efekty jak na rok 50-wspaniałe! Jak dla mnie ten film nawet dziś robi wrażenie.Jest w nim coś magicznego,nie potrafię określić co.Ale to coś sprawia że Kierunek księżyc to kawał doskonałego kina.
Tsk masz rację, coś w nim jest, właśnie oglądam go poraz pierwszy, film z 1950r. oglądam poraz pierwszy w 2022r.
Efekty specjalne fantastyczne, ale fabularnie nieco nudnawe. Chyba w przeciwieństwie do "Zakazanej planety" nie przetrwało próby czasu.