najfajniesze!

Ten jest wyłącznie głupkowaty :)

maja to coś - nie skłaniają do refleksji, są ucieczką od rzeczywistości, posiadają dopieszczone ujęcia i muzykę której nie słyszysz na co dzień- papka dla mas lub młodej widowni

O cholercia, jestem masą :( A może to film dla fanów starych azjatyckich filmów karate, które osobiście oglądałem całymi godzinami, gdy byłem dzieckiem i Kill Bill pięknie mi przypomina o tamtych beztroskich czasach? Bo niestety do młodej widowni już sie nie zaliczam :( A może po prostu nie mam tak wysublimowanego gustu jak ty, choć jak cię prześledziłem, to widzę, że sporo filmów oceniamy podobnie. No sam już nie wiem :( Boże, jak żyć?? :(

A może to film dla fanów starych azjatyckich filmów karate, które osobiście oglądałem całymi godzinami, gdy byłem dzieckiem i Kill Bill pięknie mi przypomina o tamtych beztroskich czasach-
To że film komuś przypomina o beztroskich czasach nie powinno wpływać na ocenę. Ja wszelkie emocjonalne więzi łączące mnie z filmem staram się odrzucić i oceniać tylko kunszt filmowy do jakiego zaliczam: grę aktorów,scenariusz, budowanie napięcia i nastroju, poziom wykonania. Po analizie tych aspektów biorę się za pisanie komentarza.
PS bycie masą to dowód na normalność byle nie ciemną

A widzisz, ja natomiast wiele filmów odbieram emocjonalnie i wówczas na pewne niedociągnięcia jestem w stanie przymknąć oko. Właściwie co konkretnie masz do zarzucenia KB? Złe aktorstwo? Na pewno nie. Złe wykonanie? Nie sądzę. Nieco absurdalny scenariusz? Tak, ten zarzut jestem w stanie zrozumieć. Ale Tarantino raczej nie robi zwykłych filmów. Jaki masz stosunek do jego pozostałych dzieł? Jak ci się nie chce to nie odpisuj, i tak nie wpłynie to w żaden sposób na moją ocenę, ale jestem ciekaw.

Więzi emocjonalne łączące z filmem to nie to samo co emocje jakie wywołuje film . Kill bill pozostawił na tym polu u mnie pustkę i to uważam za największa jego wadę. Dobry film ma kopać jak akumulator w kontakcie z pupą.

Co do twórczości Tarantino to lubię jego poczucie humoru , umiejętność doboru aktorów, absurdalność scenariuszy i może zabawę konwencjami-ale nie udało mu się to we wszystkich filmach.

moim skromnym zdaniem, Kill Bill 2 był dobrze zrealizowany od strony technicznej. I choć w pierwszej części fonatanny krwi mnie rozbawiły, a wrzucenie anime ciut zażenowało, to i tak generalnie uważam, że budowanie klimatu, przeplatanie się motywów, efektowane walki wpływaly na to, że dobrze się film oglądało. Nie mniej jednak film jest płytki, pamiętam jak w pierwszej części padały złote myśli na temat "zemsty", bo ten aspekt został potraktowany po macoszemu. Ale no coż z drugiej strony muzyka, klimat, i niesamowita Uma sprawia, że mimo wszystko wracam do tych filmów. Choć generalnie preferuję również filmy z głębszym przekazem, i prawdziwymi problemami.
Dlatego filmy o Kill Billu trzeba traktować jak filmy o superbohaterach- czyli ludźmi z tzw. God Mod, których logika, prawa fizyki i zdrowy rozsądek się nie imają ;)