Matko, ja dopiero dziś po obejrzeniu zaledwie ostatnich 40 minut Kill Bill 2 (wcześniej leciało Memento, oglądałem go po raz pierwszy) zrozumiałem, że to właśnie Kill Bill 1 i 2 to mój ulubiony, idealny film. Czuję się jakby był stworzony dla mnie, no po prostu nie umiem tego opisać.
Już w gimnazjum się strasznie "zakochałem" w tym filmie, oglądałem już obie części z 4 razy, wystawiłem ocenę 8/10.... Czemu? Nie mam pojęcia, byłem chyba głupi.
Uma Thurman piękna wspaniała i świetnie zagrała, to samo cała reszta. Pai Mei mistrz :D
Idealne połączenie humoru z dramatem, parodii z prawdziwym napięciem.
Nie oglądałem jeszcze Pulp Fiction i Bękartów Wojny ale jak dla mnie Kill Bill to arcydzieło ;)
To oczywiście moja subiektywna opinia, nikomu nie narzucam takiego toku myślenia ALE!
Czy wszyscy hejterzy i Ci co narzekają na każdą rzecz po kolei w tych filmach mogą mi wyjaśnić czego do cholery się dokładnie czepiają? To nie jest do końca ani film akcji, ani do końca jakaś parodia więc jak niektórzy się z góry nastawiaja na film w takim określonym stylu to się zawiodą. To jest po prostu mikstura, absolutna mieszanka ale genialna mieszanka :)
Miałem się rozpisać i sypnąć długą odpowiedzią, ale zamiast tego po prostu: nie czekaj, wal Pulp Fiction jak tylko najszybciej będziesz mógł.
OK tak też zrobię jutro z samego rana! :) BTW Prodigy rządzą! Pozdro
Jeszcze do powyższej wypowiedzi dołączam takie coś bo nie mogłem edytować:
Kill Bill 1 i 2 - mieszanka tandety, kiczu, a w tym też czarnego humoru, napięcia i świetnego kina akcji.
Odpowiem Ci na pytanie co jest nie tak z tym filmem. Nie chodzi tu o gatunki, bo wiadomo, że Tarantino to postmodernistyczna żonglerka stylów. Chodzi o nudę. Długie sceny, które nie wnoszą nic do filmu. W Pulp Fiction, Wściekłych psach czy Bękartach Wojny niemal każdego dialogu słuchało się z zapartym tchem, były to sceny istotne dla fabuły i po prostu ciekawe. Natomiast powiedz mi, obrońco Kill Billa, jaki sens miała np. rozmowa Budda ze swoim szefem w knajpie? Ani to zabawne, ani potrzebne. Poza tym sceny, które spokojnie można by skrócić i wycisnąć z nich maksimum emocji są sztucznie rozwlekane przez co tracą swój potencjał vide finałowa pogadanka z Billem, scena w trumnie itp.
Być może gdy zobaczysz wspomniane filmy to poczujesz różnicę. Ja obejrzałem je przed Kill Billem i cóż, jestem rozczarowany. :)
Zgadzam się w 100%. Obie części świetne. Nie napisałeś tylko o genialnym soundtracku ;)
Skoro nie oglądałeś jeszcze Pulp Fiction , to zdecydowanie polecam :) Ale pewnie już obejrzałeś do tej pory . Skoro nie oglądałeś Bękartów wojny - to zdecydowanie odradzam :(
a ja sie nie zgadzam i rowniez polecam bekarty, widac tam duuuzo tarantino i deathproof tez!