Niektórzy mówią, że to parodia - jeśli tak to w ogóle nie śmieszy. Inni, że to hołd dla kina azjatyckiego - tym gorzej, bo hołd trzeba zrobić z namaszczeniem, szacunkiem i przede wszystkim sensem. Jeśli jedynkę jeszcze jako tako ratowała akcja, to część druga jest jej praktycznie pozbawiona. Przykro mi, ale obok Hostelu to najgorszy film jaki w życiu widziałem (ciekawe, że w obu pojawia się nazwisko Tarantino)