w tym czasie mozna zrobic wiele pozyteczniejszych rzeczy; w sumie cokolwiek zrobicie, bedzie lepsze niz ogladanie takiej szmiry;
TYLKO BOJKOTUJAC takie filmy widzowie moga doprowadzic do tego ze bedzie sie ich produkowac mniej...
ojojojoj cos boli - ale to chyba jednak miejsce po mozgu:
1. skad wiesz kim jestem, matole?
2. mowilem powaznie - obejrzyj "nienormalnych" a nie bedziesz (mam nadzieje) naduzywal zwrotu "olimpada specjalna"
3. slucham takich jak ty i nie moge uslyszec odpowiedzi - dlaczego przedkladasz np. konga nad cos bardziej zmuszajacego do myslenia - odp. nie otrzymalem a pytanie bylo jak najbardziej serio,
4. skad bierzesz dane o moim braku wiedzy? kto powiedzial z jestem alfa i omega kina?
5. grozisz mi dziecko? czym? i potrzebni ci to tego "koledzy" i "benzyna firmowa" - pora spać, moze jak sie wyspisz to otrzezwiejesz i powiesz co takiego zachwyca cie w kongach itp. produkcjach
Nie wstyd! :)) Dwa lata temu skończyłam (z wyróżnieniem hehe) filozofię, jestem uzależniona od książek Dostojewskiego, Kundery i Hessego (no, może jeszcze paru innych, ale o to mniejsza) a na "KK" pójdę, bo moim najskrytszym marzeniem było zostać porwaną przez wielką małpę... Taka fantazja intelektualistki... Ech... (Bronić go przed Tobą nie będę, bo kawał chłopa? z niego - sam da sobie radę.)
Z wyrazami, niekoniecznie szacunku...
;)
- nie ma sie czym chwalic ;) - teraz tysiace koncza studia, wielu z wyroznieniami, popieram wybor kierunku - chociaz z drugiej strony natalia k. tez wybrala....;) glupio by bylo studiowac filozofie i nie czytac wiec chyba nie trzeba dodawac? - ale to mało wazne
- moje zainteresowanie wzbudzila druga czesc wypowiedzi - bo o to mi chodzilo - dlaczego mlodzi ludzie lubia ogladac takie filmy:
1. wariant A - robisz sobie jaja mowiac o motywacji uwarunkowanej marzeniem o staniu sie ofiara gigantycznej malpy,
2. wariant B - jesli nie robisz sobie jaj to gratuluje, zachecam do pojscia do kina i snucia wielu marzen w trakcie i po !!! ze mnie kawal chlopa ale GIGANTYCZNEJ malpy nie zastapie....
psychologia i psychiatra to moj konik - zwlasza ze moja pani wybrala psychologie na drugie studia (ukonczenie pierwszych nie dalo satysfakcji) - pozwole sobie na kilka uwag:
- wspolczesne badania wskzuja ze kobiety wcale nie maja bardziej ubogiej sfery marzen erotycznych/seksualnych niz samce :)
- czym baba inteligentniejsza tym marzy wiecej,
- te ktore sie uwazaja za intelektualistki tez sie lapia do powyzszej grupy (powaznie - wysoka samoocena podstawa satysfakcji erotycznej i emocjonalnej ze zwiazku)
- im wiecej marza tym wiecej realizuja...niech zyja studentki filozofii!
o szacunek sie nie upraszalem wiec nie trezba odmawiac
1. Na poparciu Twoim (Pańskim?) raczej mi nie zależy.
2. Natalia K. wybrała, ale nie skończyła.
3. Psychoanaliza na poziomie licealisty ewentualnie prasy kobiecej, radzę więc dać sobie spokój i pozostawić tę działkę specjalistom.
4. Nie najlepiej o Tobie świadczy, że o swojej kobiecie piszesz "pani", ale już o pozostałych - "baby".
5. Owszem, robiłam sobie jaja.
6. Kilka słów o filmie: oglądnę go, bo cenię to, co robi Jackson. Poza tym, lubię takie kino. I jeszcze jedno - nie powinniśmy się zamykać w obrębie jednej perspektywy. Temu, co nas otacza (a zatem również sztuce) trzeba się przyjrzeć z każdej strony. Inaczej nic nie zrozumiemy, niczego nie zobaczymy. Znasz metaforę stadionu? jeśli tak, będziesz wiedział, o czym mówię.
Moja odpowiedź jest prosta: nie wstyd mi.
Piszę to dlatego, że przeczytałem większość tej dyskusji i chyba wreszcie zaczynam rozumieć, o co ci chodzi.
Czy uważasz mnie za idiotę, jeśli ci powiem, że ten film mi się podoba? Czy oglądanie tego filmu jest nie pożyteczne? To powiem ci, że ta chwila relaksu na pewno wpłynęła z pożytkiem na mnie.
Film zawiera wiele absurdalnych scen, ale biorąc pod uwagę przyjętą konwencję, to nie przesłania jego wartości. Dla mnie film był naprawdę poruszający. Nie jest arcydziełem, ale nie jest banalny. Zdecydowanie najciekawsze przedstawienie, z dotychczasowych wersji tej historii, wielkiej małpy i jej relacji z Ann Darrow. Czy Kong nie jest archetypem samca, jak wypada w zestawieniu z przedstawicielami naszej wielkiej cywilizacji? Za co go można lubić? Dlaczego obchodzi nas jego los? Czy w tej "szmirze" nie ma żadnej treści, cienia oryginalności?
Doszukujesz się może tu półgłówków po zawodówce? Skąd taki pomysł? Czy w ogóle obserwujesz tu dyskusje? Ciekaw jestem, co studiowałeś/wykładasz, bo to ma znaczenie.
Twoja teza ma lewacki wydźwięk, jest zaledwie idealistyczna. W rzeczywistości filmy są robione takie, jakie widzowie chcą oglądać. I choć w większości są robione dla Amerykanów, których za wiele rzeczy nie lubimy, to są oglądane i w Polsce, także przez ludzi inteligentnych i wykształconych.
Bojkot pozostanie bez odzewu i powinieneś to przewidzieć. W końcu twoje ulubione filmy też były wyświetlane w kinach. Żadna tragedia się nie dzieje, żeby tu rozdzierać szaty. W końcu powstanie Instytut Sztuki Filmowej.
Nikt nie musi się wstydzić oglądania żadnego filmu.
witam;
1. uwazam za idiotow tych ktorzy sie zaperzaja nie doczytawzy mojego pytania - dlaczego ogladaja? czy nie uwazaja tego za strate czasu? etc. pytanie celowo bylo zaczepne zeby ktos sie zainteresowal :) ciebie za idiote nie uwazam bo od razu przeszedles do rzeczy zamiast sie niezdrowo podniecac,
2. to nie jest kwestia - dobry kong, zly kong; to jest kwestia wspolczesnego kina i walenia po mozgach ogladaczy, ktorymi wszyscy jestemy - czy do opoweidzenia takiej historii potrzebny jest kong, 200 mln budzetu, mierny ale wierny rezyser ktory wie jak inwestorom zrobic dobrze i zapewnic odpowiedni zysk i dziesiatki milionow na kampanie zeby to cudo sprzedac - nie jest lewackie to ze popyt wymusza podaz - zechcijmy czegos wiecej, a na pewno to dostaniemy - producenci sie dostosuja bo oni zawsze wyczuwaja koniunkturę...
3. pomyslmy o tysiacach aktorow, scenarzystow, rezyserow ktorzy maja tyle talentu zeby opowiedziec dziesiec historii o archetypie samca nie muszac sie odwolywac do wielkich, komercyjnych widowisk - "drzyjmy ryja" ze tego chcemy a zostaniemy wysluchani
Hmm.... Myślałem, że to na mojej politechnice grono profesorskie jest ograniczone do wlasnych jedynych slusznych pogladow i zainteresowań ale ten wątek rozszerzył mój pogląd na ten temat. Z jednej strony Cie rozumiem, fakt ze mlodziez sie bardzo zmienila, widza to nawet ludzie bardzo mlodzi, jak ja (dajmy na to 23 lata) i przerazajaca jest malo inteligentna rozrywka jakiej sie oddaja dzis mlodzi ludzie. Dodajmy do obrzydzenie książką, brak wyobraźni, ogólna tępota, epidemia dysleksji, brak umiejetnosi czytania ze zrozumieniem... sam chyba wiesz co Cie boli wiec nie musze wymieniac dalej. Wiedz ze nie tylko Ty to widzisz, mi tez sie zygac chce jak widze ludzi cieszacych ryje z glupich amerykańskich komedii dla mlodziezy a nie rozumiejących specyficznego humoru Monty Pythona, czy widzac panienki roniace lzy na "M jak Miłośc". W tym wszystkim sie z Toba zgodze, popieprzylo sie w glowach tym mlodym ludziom, ale Twoj stosunek do King-Konga jak dla mnie swiadczy tylko o Twoim wlasnym ograniczeniu sie do otoczki "ambitnego" kina. Widzisz znam prawie wszystkie filmy jakie wymieniles i uwazasz za warte obejrzenia. Trafna lista, kazdy z nich pamietam dobrze, potrafie docenić kino ambitne, zmuszające do myślenia czy choćby bardzo ciekawe w formie wizualnej (jak Sin City). Coraz czesciej siegam do starszych produkcji by nadgonic braki wynikle z mojego wieku, a takze dlatego ze widze coraz wiekszy kontrast z nowymi produkcjami. Pewnie Cie rowniez boli to ze sa to z reguly komercyjne hollywoodzkie szmiry robione "na jedno kopyto" dla malo wymagajacego odbiorcy. Naczytalem sie tez w zyciu Lema i innych pisarzy, Solaris Tarkowskiego także uważam za kawał wspaniałego kina...
ALE
Widzialem King-Konga i czuje sie obrazony Twoja wypowiedzia. Film dal mi 3 godziny swietnej rozrywki, dal mi mozliwosc skonfrontowania postepu technicznego i stylu krecenia filmow po 70 latach w odniesieniu do pierwszego King-Konga. Sprawil ze podziwiam prace kazdego czlowieka ktory pracowal nad choreografia, charakteryzacja, muzyka, montazem, samym Kongiem i cala reszta. Wykonali naprawde kawal dobrej roboty i nazwanie efektow ich pracy kiczem to jak dla mnie zwykły snobizm. Widzisz, potrafie docenić tak filmy Jarmusha, Tarkowskiego, Scotta, Kubricka jak i Spielberga czy wlasnie Jacksona. Każdy ma inny przekaz, ale każdy do mnie dociera. Ani lepszy ani gorszy sie przez to nie czuje, moze po prostu mniej ograniczony. Zgadzam sie, ze niepokojace jest to ze mlodzi ludzie zaczynaja sie ograniczac do tego typu filmów, ale czy to zle swiadczy o samym filmie? Mysle ze problem lezy gdzie indziej, wiec daj prosze spokoj King Kong'owi, to nie kicz, zmienil oblicze kina 70 lat temu jako pierwszy "Monster Movie", ma prawo sie Tobie nie podobac taki typ filmu, ale mysle ze wykladowca powinien tez byc troche bardziej tolerancyjny i pozwolic tym inteligentym na obejrzenie tego filmu jesli maja z tego jakas frajde, skoro Ty jej nie masz, przykro mi, wiele tracisz :) Ci mniej inteligentni nie zglupieli tez z powodu filmow, probujesz leczyć nowotwór przez odlozenie papierosów? Tu trzeba likwidować przyczynę, a nie jeden ze skutków.
Kończę te zawiłą wypwiedź bo za 6 godzin mam laboratorium ;) Jeśli jest niespójna to przepraszam, ale już mi sie oczy same zamykaja, poprawie jak sie wyspie.
Pozdrawiam.
- miedzy innymi po to skorzystalem z tego forum zeby wystawic swoje poglady pod ogląd (a w rzeczywistosci ostrzal) innych ludzi (a wiec innych pogladow)...
- jako jeden z nielicznych napisales o istotnych - wg ciebie - zaletach konga i motywacji do obejrzenia tego filmy - konfrontacji srodkow przekazu na przestzreni 70 lat/80 lat
- problem w tym ze jackson jest kolejnym etapem ewolucji rezyserow typu spielberga - spielberg byl i jest b. slaby (mozna o tym porozmawiac osobno) ale obaj sa typowymi "żołnierzami " nowoczesnych korporacji - sprawnie, bez polotu i z paskudnym efektem estetycznym realizują załoenia producentów i ich ksiegowych - na elementy niezaleznosci i zaskoczenia miejsca nie ma (uwzam ze obaj by sie swietnie odnalzezli w zwiazku radzieckim, lat szczegolnie 1917-1956 tworzac produkcyjniaki na zamowienia wladzy - byle jeszcze dobrze im zaplacono ale tego zsrr wprost nie zapewniał)
pozdr
Widzisz, misiu. Jak juz mowilem - Nie spelniles sie w zyciu. Ty pewnie bylbys WIELKIM rezyserem, ale jednoczesnie NAJWIEKSZYM krytykiem, i robilbys takie filmy przy ktorych 7 latki zastanawialyby sie co jest wazniejsze, "miec czy byc". Poruszalbys miliardy ludzi swoimi historiami, zrobionymi oczywiscie nie za 207 mln dolarow lecz za 10 złotych, w piwnicy gdzies pod Rzeszowem. Jestes jak te wszystkie larwy zerujace na czyjejs tworczosci, jak takie male, nicnieznaczace pijawki, ktore nie potrafia zyc bez innych.
I moglbym obierac to w slowa, uzywac metafor, poprzedzac zwrotami grzecznosciowymi ale powiem tak:
Jestes jaskiniowcem.
I zal mi tych Twoich wyimaginowanych studentow i calego wyimaginowanego uniwersytetu na ktorym wykladasz wyimaginowane przedmioty.
A jesli chodzi o mnie - Nie musze sie nikim podpierac, i naprawde, jakbys dal adres z checia bym przyjechal pogadac o tym kto jest madry, a kto glupi. Lecz to Ty sie boisz, gdyz nawet nie jestes sklonny podpisac sie SWOIM imieniem i nazwiskiem pod wypowiedziami.
1, nigdy nie chcialem byc rezyserem, od dawna jestem wiedzem
2. nie jestem (i naprawde nie chcailbym byc) zawodowym krytykiem jakiejkolwiek dziedziny sztuki, bo uwazam to za wybitnie nudne i przykre zajecie
3. skad wiesz czy sie spelnilem czy nie? g...cie tez obchodzi kmiocie jak sie nazywam i na jakiej uczelni pracuje
3. czy ktos tutaj podpisuje sie imieniem czy nazwiskiem? niezaleznie od tego - patrz punkt 2
tasman, a nie przyszło Ci do głowy, że komuś prócz King Konga podobają się również filmy ambitne i to że uważamy Konga za świetny film (mi się cholernie podobał nawet się wzruszyłem :P) to jesteśmy w stanie fascynować i interesować się tylko taką "szmirą", jak to nazwałeś. Są wśród nas tacy, którzy wiedzą co to książka i tym podobne.
I najważniejsze pytanie: Widziałeś ten film?? (bo jechałeś po grze Watts w końcu, a pisałeś, że nie dasz się nań zaciągnąć :P)
- moze tak byc ze ktos lubi konga i cos bardziej "ambitnego" - nie wykluczam; ba, wielbiciel konga moze tez miec skonczona szkole zawodowa a moze tez byc profesorem specjalizujacym sie historii kina;
- pyatnie bylo - czy "kongi" sa w ogole potrzebne? - stawiam teze ze takie kino to marnotrastwo czasu z punktu widzenia widza a marnotrastwo środkow z punktu widzenia tysiecy dobrych aktorow, scenarzystow czy rezyserow ktorzy czekaja na swoja szanse (a nie sa sprawnymi i dyspozycyjnymi nakrecaczami kasy jak rezyser konga),
- na ostatnie pytanie odpowiadalem - film widzialem a piszac 'nie dam sie namowic" mialem na mysli uogolnienie "do takiego gatunku, estetyki etc" mnie nie namowisz (namowicie) ... kurcze co wy wsztsko na interpretujecie doslownie, literka po literce?
Moim zdaniem filmy takie jak Kong są potrzebne, bo gdyby filmy tworzyli tylko tacy ludzie jak Jarmusch, Von Trier, Van Sant, Kar-Wai (pewnie kilka błędów zrobiłem :P) to kinematrografia byłaby nudna, czy nawet smutna i przygnębiająca. Robią świetne filmy ale dla przeciętnego widza (czyt. mieszkańca USA) są zdecydowanie za ciężkie, zbyt złożone i skomplikowane, a to, że trafiają później do nas to, moim zdaniem, bardzo dobra rzecz bo przecież każdy z nas lubi się czasem oderwać od rzeczywistości i spędzić miło te kilkadziesiąt minut. W sprawie, zmianu gustów uważam że nie jest ona aż tak wielka bo przecież te kilka czy klikanaście lat temu podobne filmy powstawały i ludzie je oglądali, tyle że nie były robione z aż tak wielkim rozmachem i realizowane nakładem pracy ludzi,a nie komputerów...
powstawaly - ale bylo ich ilosciowo i procentowo duzo mniej, bo nie byl to jeszcze tak ogromny biznes, poparty gignatycznym kapitalem;
rzecz w czym innym - dlaczego te produkcje blizsze sztuce znikaja - nie jest tu winien wylacznie mechanizm rynkowy (kryterium dochodowosci) - tak mysle - ale tez mniejszy popyt ze strony widzow, zwlaszcza tych mlodych - bo kto ma rzadac czegos nowego, swiezego (formalnie i zarazem aktualnego tresciowo), ba - kto ma chciec "rewolucji" - przeciez nie przyslowiowe "moherowe babcie"?
nie jestem socjologiem ale czy obecne pokolenie nie bedzie pod wzgledem np. checi zmian, przyslowiowego wzruszania starych ulkadow, osiagniecia czegos totalnie innego, pokoleniem straconym ?( bron boze nie odbieracje slowa "straconym" w jakims szczegolnie pejoratywnym sensie); chodzi mi o to ze juz cokolwiek nowego robiac (niezbyt wazne czy wyjdzie dobrze, zle , czy srednio) nadajecie zyciu jakis sens? a dominujaca postawa jest nastepujaca - musze ustawic sie w zyciu (nie mam na mysli wylacznie statusu materialnego i spolecznego) i przy tym pozostac? kurde, po co petryfikowac stare uklady - nie lepiej je skopac? spozywanie kongowej (tylko przyklad) papki w tym nie pomoze.
mozecie zapytac - a co zrobily poprezdnie pokolenia ?
a stanach bylo to b. widoczne - po tragicznych latach 50tych (coz to byla za zapasc np. kina) nastapilo 20 lat eksplozji; muzyka lat 70tych (ja kocham m.davisa - to co zrobil z jazzem, ktorego byl ikona od dziesiatkow lat, w latach 70tych wywracajac wszytsko 'do gory nogami'... - ale to osobny temat ; na marginesie - polecam koncerty davisa, zwlaszcza skladow z pierwszej polowy lat 70tych - prawdziwy geniusz: http://miles-davis.com/ - wybierzcie "electric period) tego w zadnym filmi nie znajdziecie, gwarantuje...
polska - naszej np. kinematografii nie mozna porownywac z amerykanska - nie ta skala i srodki; ale spojrzmy na muzyke - to co dobre ma swoje korzenie i trwa niepzrerwanie od lat 80tych i poczatku 90tych, zeby wspomniec tylko niesmiertelnego kazika...
Cyt "w tym czasie mozna zrobic wiele pozyteczniejszych rzeczy; w sumie cokolwiek zrobicie, bedzie lepsze niz ogladanie takiej szmiry"- Żeby wyrazić taka opinię, trzeba "niestety" obejrzeć film (bez tego się nie da, chyba, że po prostu bawisz się w krytyka filmowego czytając tylko tytuł filmu). Więc, wychodząc z założenia że film obejrzałeś ( bo jak mogłoby być inaczej skoro wystawiłeś taką recenzje -"szmira") mogę tylko stwierdzić ( i tu znowu muszę Ciebie zacytować )-"w tym czasie mozna zrobic wiele pozyteczniejszych rzeczy; w sumie cokolwiek zrobicie, bedzie lepsze niz ogladanie takiej szmiry". Więc skoro już straciłeś swój cenny czas na tą "szmirę" ( bo inaczej być nie mogło przecież, żeby napisać taka opinię ;-))), dlaczego parę godzin później na forum napisałeś ( i tu znowu cytuję): "mnie na "gigantyczna malpe" nie namowisz, jakichkolwiek argumentow byc uzyla;).... ". No i tu mam niezłą zagwozdkę: z jednej strony musiałeś film obejrzeć (już cytować Cię nie zamierzam, ale gdybym to zrobiła pewnie wiesz jaki cytacik bym wstawiła), z drugiej strony napisałeś, że na owy film byś za żadne skarby nie poszedł (zapewne to wstyd), (i tu znowu powinnam wstawić cytacić z Twoimi słowami na poparcie tego co napisałam;-)). Trochę to pokręcone, ale mam nadzieję że nadążasz za moim tokiem myślenia i może mnie oświecisz, bo do cholery będę miała zmarnowane Święta, jeśli się nie dowiem czy obejrzałeś ten film na co wskazują Twoje opinie o nim ( tu powinien być cytat), czy go nie obejrzałeś ( tu tez powinien być cytat (żeby uwiarygodnić oczywiście to co piszę) :)))
"problem w tym ze jackson jest kolejnym etapem ewolucji rezyserow typu spielberga"
Spielberg nie nakręcił Martwicy mózgu, Rewi Flebbesów i Złego smaku, więc Petera zostaw w spokoju ;)
odp. dla opoz:
napisalem ze jackson to spielberg w nastepnym etapie ewolocji a nie odrotnie- spielberg, sprawny ale nudny rzemieslnik nigdy nie schodzil do tak niskiego poziomu jak jackson-calkowicie sie zgadzam
"mnie na gigantyczna malpe nie namowisz" bylo przenośnią = "nie skusisz mnie na filmy tego typu"
king konga obejrzalem tak jak zdarzalo mi sie ogladac setki innych idiotyzmow - z czystej ludziej (a moze malpiej...) ciekawosci
Ja uwielbiam Petera za te filmy a nie za jego nowe efektowne papki - żebyśmy się zrozumieli.
Przeczytałam pierwszą stronę, drugiej już mi się nie chce.
Wydaje mi się, że Tasman oglądając te swoje ambitne filmy, czytając ambitne książki czuje się lepszy. W jego oczach jestem prostakiem, uwielbiającym gnioty.
Ale to w końcu moje zdanie i ja decyduję o tym co oglądam i co mi się podoba. Krytykowanie i wmawianie komuś, że film jest "bez sensu" samo w sobie jest bezsensowne ;).
Tak, taaak teraz młodziez jest zniszczona pali papierosy, nie czyta książek, ogląda tylko telewizję i chodzi do kina na gnioty. Ale przecież nie wszyscy.
Tasman - dlaczego nie szanujesz zdania innych i uważasz się za kogoś lepszego? Poniżasz tego kto lubi taki czy owaki film, którego Ty nie trawisz. Wiadomo, że teraz młodzież nie będzie oglądać tych ambitnych filmów, jak już taki im nawet włączysz, po kilku minutach będą znudzeni i przestaną go oglądać. To jest już inne pokolenie. Dla Ciebie te filmy, które widziałeś w wieku 13-16 lat i książki, które czytałeś były zapewne bardzo fajne i do teraz je lubisz (i to może nawet te uważasz za "ambitne"), ale temu pokoleniu tego nie wepchniesz na siłę...
Dobra skończyłam.
Pozdrawiam :).
masz ladne zdjecie, szkoda ze to nie ty ;)
- nie wmawiam ze "bez sensu" - pytanie bylo 'zaczepne' bo - jak kilka razy pisalem - chcialem uslyszec dlaczego 15-20 lat wystarczylo na taka zmiane gustow i pomyslow na spedzanie wolnego czasu,
- mam gdzies to czy ktos sie czuje lepszy czy gorszy z powodu tego co czyta lub oglada - tu chodzi o wrazliwosc na sztuke, zainteresowania, szerzej - pomysl na zycie etc. a nie jakas blizej nieokreslona lepszosc - gorszosc i RYWALIZACJE Z TYM ZWIAZANA; CIEKAWE JEST TO, ZE WIEKSZOSC Z WAS TAK TO ODBIERA - UCZESTNICZYCIE W WYSCIGU SZCZUROW, NIE TYLKO TYM FINANSOWYM ALE DOTYCZACYM NIEMALZE WSZYTSKICH ASPEKTOW ZYCIA - POROWNUJECIE NIEUSTANNIE KTO JEST PIEKNIEJSZY, "MADRZEJSZY", SPRYTNIEJSZY, BOGATSZY, ZARADNY, BEZWZGLEDNY ETC. konkurencja dotyczy wszytskiego nauki, pracy, zycia osobistego, zwiazku z partnerem, dzieci itd- kiedys to tez bylo ale w duzo mniejszym stopniu (przyajmniej u ludzi ktorzy mieli po 15-25 lat); slowem kapitalizm pelna geba - wolny rynek zamiast gospodarki objal tez sfere osobowosci czlowieka...
- nie uwazam automatycznie filmow ogladnietych w wieku lat 13-16 za "ambitne" cokolwiek przez to pojecie rozumiesz;
- na koniec ciagle te samo pytanie - co to znaczy - "to nie to samo pokolenie - oni beda tymi filmami znudzeni" - mozgi im zmieniono w 15 lat? moze sprobuj odp. inaczej- "komercja" reklmowana za miliony dolarow - poczawszy od filmow przez smieciozarcie, ciuchy i elektronike na setkach innych rzeczy konczac tak nas zalala ze nie umiemy tego odrzucic? a moze mozna sprobowac-ciekawe czy jak bedziecie miec wlasne dzieci to tez bedziecie szczesliwi ze tydzien w tydzien chodzi na bzdetne filmy, poprawia co drugi dzien dyskoteka a przed zasnieciem sluchajac najnowszych przebojow pop marzy o nowych ciuchach?
"masz ladne zdjecie, szkoda ze to nie ty ;) " - hmmm...nie wiem co o tym myśleć ... typowy pedagog ?
"Tasman - dlaczego nie szanujesz zdania innych i uważasz się za kogoś lepszego?:
A ja Ci powiem dlaczego, bo to jest hmmm... typowy pedagog :)
A poważnie rzecz biorąc, ja osobiście na swojej uczelni nie znam ani jednego profesora/doktora który dałby kogoś dopuścić do zdania, chyab wiadomo po czyjej stronie bywa racja...
- przed minuta odpowiadalem - nie, nie uwazam sie za kogos lepszego - skonczcie z tym wyscigiem szczurow bo (a widac to po firmach, szkolach, uczelniach a nawet wsrod osob nie pracujacych i nie uczacych sie) liczba chorych na depresje/nerwice niebezpiecznie wzrasta - nie mozna bez konsekwencji cale zycie rywalizowac - nie dosc ze w pracy/szkole to jeszcze na "osiagniecia" w zyciu prywatnym; zycie to nie zawody na smierc i zycie, dystans wskazany;
- podsumowujac - przestancie plakac, ze ktos jest lepszy czy gorszy...
- ja chetnie slucham innych i jezeli maja rozsadne argumenty to z dzika satysfakcją przyznaje racje bo to przyjmenosc tez dla mnie, ze delikwent sprawnie mysli,
- faktycznie sa wydzialy/kierunki gdzie dominuje zamordyzm rodem z poprzedniej epoki ale to nie u mnie...(chyba ze ktos totalnie olewa, to wtedy sugeruje zmiane pomyslow zyciowych, bo po co marnowac czas swoj i innych i jeszcze - o zgrozo- jesli sa to studia zaoczne - pieniadze rodzicow)
Yyyy...ja tylko chciałem powiedzieć że nie jestem jedynym studentem, fakt że zaocznych i bynajmniej nie z pieniędzy rodziców, ale apropo studiów, znajomi z liceum wybrali inne kierunki niż ja jak i inne szkoły - stereotym profesora/doktora jest wszędzie jednakowy, zresztą zapytaj studiujących forumowiczów...
- przed minuta odpowiadalem - nie, nie uwazam sie za kogos lepszego
Może i się nie uważasz, ale tak się zachowujesz.
- liczba chorych na depresje/nerwice niebezpiecznie wzrasta - nie mozna bez konsekwencji cale zycie rywalizowac
To są choroby cywilizacyjne, aż się dziwię widząc podobny argument z Twojej strony.
BTW. Nie odpowiedziałeś o co chodzi z tym zdjęciem.
- choroby cywilzacyjne to tylko nazwa przyjeta dla podkreslenia ze zachorowalnosc lawinowo wzrasta, zwlaszcza w tzw. krajach rozwinietych (co - jak wszyscy wiedza - dotyczy np. chorob ukladu krazenia w krajach cywilizacji zachodniej);
mowiac "choroby cywilizacyjne" nie mozna rozumiec tego tak ze "nieuchronne" zmiany otaczajacego nas swiata spowoduja "nieuchronny" wzrost jakiejs grupy chorob - zawsze jest jakas przyczyna; w przypadku chorob psychicznych, jak malo gdzie, tkwi ona w ludziach - bedziesz nieustannie konkurowal - 'zginiesz' wczesniej lub pozniej, zaleznie od tego jak odporny jest twoj organizm;
osobiscie sam chetnie bym widzial wiecej big'ow lebowskich ;))))
- zdjecie - jakiejs ladnej aktorki zapewne - trudno zeby facet nie zauwazyl slicznej dziewczyny (dopiesczonej dodatkowo w PS)
Everything that has a beginning has an end.
Zginiemy tak czy inaczej, teraz to już mało kogo obchodzi jak, zresztą jakie by to było głupie gdyby każdy wiedział że np. zginie w wieku 80 ze starości ? Stąd choroby, przynajmniej każdy człowiek w swoim życiu będzie miał jedną niespodziankę - własną śmierć.
- choroby cywilzacyjne to tylko nazwa przyjeta dla podkreslenia ze zachorowalnosc lawinowo wzrasta, zwlaszcza w tzw. krajach rozwinietych (co - jak wszyscy wiedza - dotyczy np. chorob ukladu krazenia w krajach cywilizacji zachodniej
Cieszę się że jest pan zorientwany, ale choroby układu krążenia w krajach cywilizacji zachodnich nazywa się potocznie "fast food".
- zdjecie - jakiejs ladnej aktorki zapewne - trudno zeby facet nie zauwazyl slicznej dziewczyny (dopiesczonej dodatkowo w PS
-szkoda że to nie ty ;)
Bardziej chodziło mi o to stwierdzenie, pamiętajmy w internecie naszym identyfikatorem jest tylko i wyłącznie IP, nie widział pan plakatów propagujących anonimowość w internecie ? Z takim grubasem pod 50 siedzącym za kompem piszącym : "Cześć jestem Marek i mam 14 lat, poklikamy?" Wisza przynajmniej w 3/4 szkół, gimnazjów jak i uczelni państwowych jak i prywatnych.
EDIT:
BTW widzę że wysoko pan ocenia Requiem i Trainspotting - filmy opowiadające o właśnie młodzieży lat '90/'00.
Zbyt dużo zaprzeczeń w tym wszystkim...co zapewne każe mi wątpić w pańską tożsamość, to chyba zrozumiałe ? Jeśli nie to ja odpadam.
a gdzie tu sprzecznosc - teraz tez chyba rozmawiam z mlodzieza? a jak to wplywa na identyfikacje mojej tozsamosci? to juz jedno pokolenie wyzej nie moze ogladac filmow o jednym pokoleniu nizej? bez sensu.
do ulubionych wstawilem przyklady filmow ktore uwazam za b.dobe a niektore wrecz za wybitne - po to zeby bylo wiadomo kto zacz i zeby przyciagnac podobnych widzow; requiem dla snu tam mam nadzieje nie ma, bo to film co najwyzej 'dobry' zeby dostosowac sie do tutuejszej mody rankingowej;
podany przyklad requiem i trainspotting - pzregladajac inne dyskusje widzialem ze zwlaszcza requiem robi na tym forum oszalamiajaca kariere? ciekawe dlaczego - za bardzo nie wynika z dyskusji dlaczego ten film sie podoba JAKO CALOSC? (dominuje jak zawseze analiza szczegolow, nad czym ubolewam)
co o tym mysle:
- piszesz ze obecna mlodziez jest fajna, otwarta, szczerze i czesto dyskutuje o swoich problemach, otwarcie wyraza poglady - zgadza sie - to typowe cechy mlodziezy wczoraj, dzisaij i jutro - ale jak juz pisalimy wczesniej teraz cos sie pogarsza - i w zyle warto sobie dac - moze wiec popularnosc tego filmu tkwi w "problemie brania" ktory dotyczy wielu forumowiczow i nie tylko- a ludzie biora prochy nie tylko dla zabawy - rownie a moze duzo czesciej dlatego, ze nie moga sobie poradzic ze soba (za duzo śmiecio-kultury? nic kongu, nic o kongu ;)))))
- a co mysle o rzemiosle artystycznym w przypadku tych dwoch filmow - dla mnie odp. jest prosta - requiem jest wybitnie łopatologiczne - wylozyc temat tak, jak sklepowa wyklada towar na lade;
trainspotting bardziej zbilza sie do sztuki - nie wszytsko musmy pokazywac wprost - ktos na forum zarzucil ze w trainspotting ze czesto jest wesolo i smiesznie; a ja mowie - bo takie dobrano srodki wyrazu - fabuła to nie dokument....
oba filmy zasluguja na poswiecenie im czasu a kong, no coz...
"a ludzie biora prochy nie tylko dla zabawy - rownie a moze duzo czesciej dlatego, ze nie moga sobie poradzic ze soba (za duzo śmiecio-kultury? "
Acha.... przez to, ze w tv leci Świat wg Kiepskich a w kinah popularne są głupie komedie typu American pie, to zacznę brać prochy? I moze coś jeszcze... :/
A świstak siedzi....
tam byl znak zapytania :)
niewykluczone - tylko nie tak wprost....mozesz naduzywac prochy i za duzo chlac dla zabawy, mozesz leczyc rany, mozesz tez zapelniac pustke...
pewnie wiekszosc (milosnikow) lubi american pie bo - nie wstydzmy sie powiedziec - sa zwyczajnymi kretynami, nigdy nie mieli mozliwosci sie rozwinac i nawet do glowy im nie przyjdzie ze moze by inaczej? -na swoj sposob sa szczesliwi i takimi ich zostawny;
ale jest ogromna grupa ludzi rozniaca sie od poprzednich na plus - tylko nie wiedziec czemu marnUja swoj potencjach, powodujac ze ich zycie robi sie puste, niepotrzebne etc. nie stanie sie tak od SAMEGO ogladania filmow - to raczej objaw: nie robie nic sensownego to zapycham zycie byle czym; jestem byle czym - niech juz tak bedzie wiec dla ukojenia sobie "pozapycham" itd. za zasadzie kuli sniegowej problem moze urosnac do takich rozmiarow, ze osobnik pomysli - wszytsko to ch...lepiej zacpac (zapychanie sie tania rozrywka i kiepskim zarciem przestalo mi wystarczac) - przyklad mechanizmu aUtodestrukcji;
UWAGA. INSTRUKCJA OBSLUGI NINIEJSZEGO POSTA. NIE BRAC ZBYT DOSLOWNIE . W KONCU NIE MA AZ TAK WIELU NARKOMANOW. BEZNADZIEJA ZYCIA LUDZKIEGO OBJAWIA SIE CZESTO W INNY SPOSOB - INNE NALOGI, BEZRUCH, OTEPIENIE etc. :)
Ryba psuje się od głowy.
Nie można tak generalizować, ze teraz młodzież jest głupia, nie ma żadnych pomysłów na życie, które jest dla niej szare i nijakie i przez to nie interesuje jej nic związanego z literaturą, dobrą muzyką itd.
Jednak skądś ta dziwna poza się wzięła. A skąd? Tak po prostu ze zwykłych ciekawych wszystkiego dzieci zmienili się z nieinteresujących się niczym nieinteligentów? Nie. Bo ten problem nie jest taki prosty. Skąd ta młodzież ma być pozytywnie nastawiona do świata, zycia żyjąc w takim państwie? Skąd ma być ciekawa świata, jeśli tej ciekawości, chęci poznawania i kształcenia się nie dlatego, że tak trzeba tylko, dlatego,ze nas to wzbogaci, nie zaszczepili w nich ich rodzice?? I to oni po cześci sa winni takiej sytuacji. Jak rodzice pracują do późna, w domach się nie rozmawia, o niczym nie mówi, nie dyskutuje się na zwykłe i niezwykłe tematy, to skąd ta młodzież ma być ciekawa życia i wiedzieć coś o nim? Dlaczego czytam książki z przyjemnością, nie chodzę na filmy z samymi wybuchami i strzelaninami, szukam alternatywnej muzyki w tym natłoku britney, a jedynym radiem jakie słucham jest klassik radio? Bo rodzice zaszczepili we mnie wszystkie te rzeczy. Poszanowanie do słowa czytanego, przyjemność czytania, marność zwykłych filmów akcji - w których jedynym celem jest ilość wybuchów i strzelanin, i poszukiwanie ciągle nowych rzeczy. Nowych brzmień myśli itd itp. Gdyby nie oni dzisiaj nie byłbym takim jaki jestem. Więc ta zmiana wśród młodzieży to nie jest tak po prostu, że to oni są tacy. To nowy system spowodował taką zmianę. Niestety niekorzystną.....
obejżeć film to nie grzech... a uwierz mi że fabuła wciąga a film jest nawet romantyczny i ciekawy... nie musi ci się wprawdzie podobać więc nie oglądaj po prostu i pozwól innym spokojnie oglądać...
a niech ogladaja-pytanie bylo tylko skrotem myslowym - z 10 razy juz pisalem ze chcialbym wiedziec
1. "dalczego ogladaja to a nie co innego?"
2. "co wplywa na to ze tak chetnie zasysacie rozrywke najnizszych lotow, unikajac czegos - nie bede pisal ambitnego , wartosciowego etc - ale po prostu - lepszego; inaczej mowiac - trzeba sprobowac aby sie przekonac do czego serdecznie namawiam
tasman ty głupi bucu!! King Kong to ARCYDZIEŁO - za nazywanie go szmirą należą ci sie baty. Nic dodać nic ująć BATY!! idz sie lepiej w piaskownicy pobaw a nie baw sie w krytyka
Widze że niemal burza mózgów się niemal rozwinęła, brakuje już tylko moderatora. Nie chiałbym nikomu przerywać allle ten temat zatoczył już 3 koła, kwestie się powtarzają, tasman uważa że w końcu ktos podał jakieś konkretne argumenty na temat Konga, kiedy ja to uczyniłem powiedzmy w 1/3 tematu. Niezdecydowany Pan.
BTW. tasman, nie wstyd Ci, człowiek z wyższym wykształceniem, do tego pedagog, a na młodzież i kto wie czy nie nastolatków używa słowa "kmiot", zresztą to nie jedyna obelga, jako pedagog powien sobie zdawać sprawę że to jest beeee...
"przykro mi dziecko - taka jest wspolczesna mlodziez - inteligencja, wyobraznia, emocje to dzis towar deficytowy; jeszcze 15 lat temu bylo inaczej..." - tak tasmanie napisałeś na początku tematu.
W kolejnych odpowiedziach chwalisz "tamtą młodzież". Wiesz, ja dobrze pamiętam co moi starsi koledzy robili, np. rzucali w waciarza z dachuj jajkami z atramentem, wyłączali prąd sąsiadom, podpaliali im ogródki, aaa i malowali komisariaty smołą, no bo o sprayt raczej trudno było, zadymiali połowę osiedla świecami dymnymi z targu. Jakaż to ambitna i undergroundowa młodzież, aż komitet osiedlowy gonił za nimi z milicją - proszę tylko nie mów że to była partyzantka...
nhmmm-ja takich kolegow nie mialem - widac to inne miasta albo dzielnice albo srodowiska albo zapamitales jakas specyficzna grupe mlodziezy;
jezeli juz schodzimy na tematy niefilmowe a otym kto wie czy nie bardziej warto rozmawiac, co juz sygnalizowalem:
- generalnie moi koledzy i ja robilismy to samo- chodzilismy na imprezy, podrywalismy dziewczyny, pilismy alkohol i palilismy papierosy; duzo sie rozmawialo - tu pewnie niewiele sie zmienilo i chwala bogu...
- ale - z tego co ja zauwazam, 'dzisiaj':
- mlodziez ma klopoty z komunikacja - ciezko im idzie nawiazywanie kontaktow i rozmowa (w zakresie wykraczajacycm poza codzienne, biezace sprawy)
- maja klopot z wyrazaniem wlasnych pogladow, szczegolnie gdy dotyczy to spraw zwiazanych z emocjami, waznymi pogladami, sfera spraw osobistych etc
- jeszcze trudniej przychodzi powyzsze na forum publicznym (nie mysle o wiecu ale o obecnosci kilku osob)
- mniej chyba znajomosci, przyjazni i zwiazkow na dluzej - ale to dotyczy takze dzisiejszych "dorosłych"
- i z rzeczy najbardziej oczywistych a wcale nie najmniej waznych - mniej konsumowalismy, podejrzewam ze przede wszytskim dlatego, ze nie bylo kasy i nie bylo tylu okazji - trudno bylo poswiecac sie wydawaniu kasy na elektronike, ciuchy; snucie sie po sklepach etc co pozwalalo skupic sie na sobie i swoich przyjaciolach - i tego najbardziej szkoda
- mlodziez ma klopoty z komunikacja - ciezko im idzie nawiazywanie kontaktow i rozmowa (w zakresie wykraczajacycm poza codzienne, biezace sprawy)
- maja klopot z wyrazaniem wlasnych pogladow, szczegolnie gdy dotyczy to spraw zwiazanych z emocjami, waznymi pogladami, sfera spraw osobistych etc
W takim wypadku to Pan ma kontakt z jakimiś nie ten tego, moje grono rówieśników ma tak liczne poglądy na tak wiele różnych spraw że nie zdaje Pan sobie spawy(średni wiek 20 lat), i bynajmniej nie należą do osób zamknetych w sobie a wręcz przeciwnie...ale długo by na ten temat gadać.
A dlaczego zchodzimy na taki a nie inny temat ? Bo przez połowe tematu podkreśla Pan że chodzi mu nie o film tylko o to jak to się młodzież zmieniła - czyż nie tak ? Aha prosze nie próbować zataczać kolejnego koła... przecież to nie ma sensu.
a propos tematu na ktory schodze - tak jak juz gdzies to tu pisalem... :)))
rozmowa o np. filmach jest dobrym pretekstem do zastanowienia sie nad naszym zyciem ... podejrzewam ze wiekszosc uzytkownikow filmweb ma od 15-25 lat i (poogladalem inne dyskucje) intersują ich nic nie znaczace technikalia, typu: a widziales to a widziales tamto; a tu sie zgadza z ksiazka a tu nie; a tu powinnien biec tak a tam wywijac mieczem tak etc - a tu dobra okazja zeby o czyms wiecej - techniczna (nie mylic z czysto techniczna czyli produkowaniem) strona filmu nie jest zbyt wazna i mysle ze nie warto zaprztac sobie nia glowy dluzej niz przez 1-2% naszego czasu;
slowem - to co widzimy na tasmie filmowej jest obiektywnie niczym; wszystkim zas to, co nasze łby przetworzą - ale moze to nie te forum:)))?
a co ja tu robie? - na filmweb wszedlem przypadkiem w ostatni weekend szukajac informacji o filmach - spodobalo mi sie, bo informacji jest duzo, sa uporzadkowane i polaczone linkami jak to w www bywa...
zeby nie byc anonimem wkleilem kilka ulubionych filmow i postanowilem sprobowac jakiejs dyskusji - zaczalem od konga bo akurat byla premiera i .... widze teraz ze to strata czasu; dlaczego? ludzilem sie ze z filmweb korzysta grupa ludzi juz jakos sprofilowana - milosnikow kina jako sztuki albo - conajmniej - b. inteligentnego i b. zabawnego - rzemiosla; niestety rozczarowalem sie -obejzralem jeszcze kilkadziedziat innych dyskusji i niczym sie one nie roznia od tych prowadzonych na portalach wielotematycznych - mierny ich poziom a dobor dyskutantow absolutnie przypadkowy;
co szczegolnie razi, to to ze wiekszosc na pierwszy plan wysuwa kwestie jakiegos swoistego rankingu: - ale ten jest fajny a ten nie a ten srednio; ta piekna a ta piekniejsza, ile oskarow ten dostanie? a ten film ile zarobi (kogo kur... obchodzi jakis box office...) a potem dyskusja przeradza sie w porownywanie szczegolow -tu mozna tak a tam mozna by tak i apiat' to samo
taka dyskusja to dopiero marnowanie czasu...
jeszcze raz podsumowujac - filmy 'dobre' sa po to zeby rozmawiac o emocjach ktore w nas wywolaly i wnioskach ktore wyciagnelismy po ich obejrzeniu a nie po to zeby analizowac to co jest zapisane na tasmie...
Nie uważam się za jakiegos wielkiego znawcę kina, czy wielce mądrego człowieka. Przeciwnie do tego tytułu mi jeszcze bardzo bardzo daleko i pewnie w ogóle go nie osiągne, ale twoją wypowiedzia czuję się urażony."ludzilem sie ze z filmweb korzysta grupa ludzi juz jakos sprofilowana - milosnikow kina jako sztuki albo - conajmniej - b. inteligentnego i b. zabawnego - rzemiosla; niestety rozczarowalem sie ". No przepraszam ale to, ze innym podobają sie nie twoje ulubione filmy, to nie znaczy wcale że każdy inny użytkownik nie jest inteligentny, nie wie nic o kinie i w ogóle nie zna sie na sztuce. Z każdą twoja kolejna wypowiedzią coraz bardziej okazuje się jednak, ze uważasz że tylko twoje kino ambitne jest najlepsze a skoro inni go nie lubia to oznacza że się już nie znają. A nie myslałeś czasem, że może być zupełnie odwrotnie? lub przynajmniej gdzieś po środku??
I jeszcze jedno "techniczna (nie mylic z czysto techniczna czyli produkowaniem) strona filmu nie jest zbyt wazna i mysle ze nie warto zaprztac sobie nia glowy dluzej niz przez 1-2% naszego czasu". To co, to zdjęcia, montaż, charakteryzacja, kostiumy choreografia, scenografia, to już nie ważne są? To może w filmach w ogóle skupmy się na samym tekście i przekazie i każdy film będzie jednym długim ujeciem z kilkoma aktorami w bez znaczenia jakim ubraniu, stojacych na jednobarwnej scenie deklamujacych swoje kwestie. No przepraszam ale dla mnie to nie jest kino!!
1. nie ma sie co obrazac- chyba zaczne zalaczac instrukcje obslugi do postow ;)
co autor mial na mysli... nie napisalem ze: ktos lubi moje ulubione filmy - ten jest cacy, jest znawca kina i ma prawo tu pisywac; ktos nie lubi - ten nie jest znawca itd. moja uwaga miala charakter ogolniejszy - poniwaz zagladam tu bodaj trezci dzien nie widezialem jaki jest charakter tego forum - liczylem na dyskusje bardziej o generaliach (jak napisalem wyzej - waszych wnioskach z tego co obejrzeliscie) niz na dysputy poswiecone poszczegolnym scenom, pojednyczym zdaniom, zastosowanym w danej scenie środkom, efektom specjalnym, doborowi aktorow etc. - tego typu rozważania to chyba by byly lepsze dla zespolu produkujacego dany film niz dla milosnikow kina; jezeli stwierdze ze wybralem zle forum to po prostu zawsze moge - tak jak kazdy - przestac tu zagladac;
2. wszytskie wymienione elementy sa wazne bo razem tworza film - ale czy warto ROZMAWIAC o tych skladnikach jako takich, czy lepiej skupic sie na wnioskach, ktore wyciagnelismy z filmu i emocjach, na ktorych nam "zagrał" - ja wole to drugie pod warunkiem ze nie ogranicza sie do stwierdzenia - "chlipalem podczas filmu", "tarzalam sie ze smiechu" etc
Może i nie napisałeś, że tylko twoje filmy są najlepsze, a ten kto je lubi jest prawdziwym znawcą kina, ale zrozum - tak brzmią twoje wypowiedzi. Nie jest to w nich napisane ale taki mają wydźwięk.
Dyskusje ogólne o filmach na filmwebie odbywają się, tylko że są prowadzone przez niektórych użytkowników. Od kilku miesięcy na tym serwisie pojawiło się wiele młodych, którzy właśnie tak jak mówisz oceniają film, czepiają się wszystkiego czego nie zrozumieją, i wszystkich o innym zdaniu bluzgają. Obecnie ta grupa jest bardzo widoczna na forum, ale są tu też ludzie, którzy potrafią powiedzieć o filmie coś więcej i bardziej merytorycznie, przytaczając logiczne argumenty, po prostu dyskutując. tylko, że tej grupy trzeba trochę tu poszukać.
A tak poza tym, to dyskusje o filmie jako o całości zawsze będą się rozbijać o szczegóły, bo pewne rzeczy w filmach jednym się podobają a innym nie. I dlatego prócz dyskusji ogólnie o filmach na forum pojawiają sie rozmowy także o cześciach składowych tych filmów. I wg mnie nie jest to złe.
Heh, i o to chodziło ? O narkotyki ?(piszę aprpo dyskusji kawałek wyżej) - Co mają narkotyki do filmów jakie się ogląda ?
Kolejna sprawa, nie rozumiem tej kwestii, czy człowiek który ogląda dobre filmy, ogląda tylko takie ? Tzn. nie może już dodać do ulubionych tak jak ja np. Smallville czy kultowego Hellraisera ?
Noi w końcu o co chodzi z tymi składowymi ? Jak można oceniać film bez jego gruntownego przeanalizowania ? To jest bez sensu. Ostatino jestem w tym na tyle pedantyczny że oglądam film po 2-3 razy żeby wyłapać błędy sceniczne i montażowe, czy jest to wywołane z powodu niebalstwa a może celowo, a jeśli celowo to co za sobą niesie.
Tasman, nie pamiętasz co każda pani od polskiego mówi ? Każdy wiersz zaczynamy od jego analizy, budowy itp. Z filmami jest podobnie, zanim się dojdzie do sedna trzeba przeanalizowac każdą jego część. Dlaczego by nie poddać temu procesowi właśnie King Konga ?Wydano na niego fure pieniędzy, powinno mu sie dać szanse, obejżeć, przemyśleć, jak trzeba to nawet i efekty wizualne, zastosowane filtry...itd. A jeśli ktos z góry zakłada że nie ma co myśleć nad zwykłym, a nawet fatalnym filmem - i spala go na starcie no to chyba wszystko mówi.
z tym panem nawet nie warto rozmawiac on wie swoje a my poprostu jestesmy nierozgarnietymi debilami ktorzy niewiedza co jest dobre a co nie
a w kogo ty sie bawisz kmiocie? zeby kogos wyzwac trzeba byc lepiej wyksztalconym a tega - jak sadze - bardzo ci brakuje;
jesli to "arcydzielo" to podaj argumenty o porownaj z innymi "arcydzielami"
"zeby kogos wyzwac trzeba byc lepiej wyksztalconym" - no sory ale to chyba najgłupsze zdanie w całym tym temacie. To że ktoś jest dobrze wykształony to znaczy że może wyzywać innych?? No przepraszam ale właśnie to dobre wykształcenie obliguje do NIE wyzywania innych i nie zniżania sie do czyjegoś poziomu.... Wulgaryzmy są właśnie oznaką nieradzenia sobie w sytuacjah gdy trzeba rzeczowej argumentacji i normalnej dyskusji a co najważniesze są oznaką niezbyt wysokiego wykształcenia....
no coz skoro wszysto odbierasz wprost i jak najprosciej, to trudno -
podejzrewam ze ten ktos to jakis totalny, nieoczytany i niedouczony prostak - a wagę wyzwiska pojmie tylko ten kto reprezentuje odrobine wyzszy poziom
naprawdę nie chciało mi się w całości czytać tego forum...
...ale naprawdę chłopcy darowalibyście sobie obrażanie się i gadki o sraniu i jajach.
Panie T. pan kilkakrotnie pisał o ekstrementach i o tym by ci co mają inne zdanie założyli pieluchy. Ile pan ma lat? 40? więcej?
Zapewniam pana.... już niedługo. Wróci pan w rozwoju do tego wspominanego przez pana czasu. Sam pan założy pieluszkę dużo szybciej niż my...
... a skoro pan tak chętnie obraża innych, myśli pan że znajdzie się ktoś kto by ją panu chciał z dobroci serca zmienić?
czy ze swojej profesorskiej pensji zapłaci za kogoś kto by smutnemu, zgrzybiałemu marudzie podał łyżke zupy?
Wiem!!!! Nie na temat!!!!!! Przepraszam wszystkich forumowiczów ale do tego pana nie docierały wasze filmowe argumenty. (Moje pewnie też nie dotrą)
A jutro idę na King Konga :))))
Pozdrawiam.