Dobre tempo filmu, bardzo ciekawie przedstawiona relacja między bohaterkami, ich więź emocjonalna, zaufanie, nieźle poprowadzone role Galii i Elinor (Ninette Tayeb lepsza od Kurylenko). Kiepskie role męskie, momentami wręcz śmieszne zachowania facetów z pistoletami, nie przekonała mnie także muzyka.
Skupienie się na równoważnych rolach kobiecych i więzi, która je połączyła, dało mi jednak pozytywny obraz całości. Podobał mi się też wpleciony wątek z oczyszczającym mikveh.
Film trzymał mnie w napięciu od początku do samego końca, chociaż dziwiło mnie trochę parę sytuacji, ale być może przez nieznajomość realiów tego regionu świata (brak policji czy ochrony w miejscach publicznych oraz strzelaniny w autobusach to chleb powszedni?).
Kilka razy w trakcie oglądania nasuwały mi się skojarzenia z innymi filmami, a rzadko mi się to zdarza. Wątek życia z katem ".45", Galia w białym kitlu ze śmiercionośnym zastrzykiem w szpitalu - "Kill Bill", mikveh - "The Secrets", Wątek z dziewczynką tonąca w zieleni - "Fire" Mehty.