rezyseria, aktorstwo, realizacja swietna, sposob narracji ciekawy. niestety tematy wokol ktorych ten film sie obracal byly niedopowiedzenia w czasach production code. stad cala fabula jest pelna niescislosci, pominiec i czasowej niespojnosci. w dodatku sposob narracji [chociaz interesujacy] jedynie uwydatnia kwiatki w fabule. wiele scen pojawia sie nie wiadomo skad i w dodatku nikt nie sili sie aby wytlumaczyc po co. trzeba sporej wiedzy i umiejetnosci czytania pomiedzy scenami, zeby te film wyprostowac. np. kitty z win'em w poconos, ktory jest/byl[?] popularnym pensjonatem dla nowozencow, ten zar kominka, to i'm making love to u, te westchnienia i omdlenia[przypomne ze bohaterowie nie byli wtedy malzenstwem]. nie jest to niczyja wina. takie czasy. szkoda poniewaz fabula jest niezle zawiazana i rozwianieta, jednak jej ekspresowe rozwiazanie troche konsternuje.
stad tez wybor kitty jest wg mnie marnie podparty argumentami, zwlaszcza ze kreowana ja na fightera przez wiekszosc filmu. w dodatku kocha wina a on ja, plus jest bogaty. no i bedzie miala z nim dziecko. fakt ze nie akceptuje mnie rodzina [ale jest gotowa ja przyjac na swoje lono] to nie powod zeby strzelic foche i rzucic wszystko w diably. to, ze ktos broni rodzinnej tradycji nie jest wcale niczym fe. 90% wolnych lalek na tej planecie gotowe by bylo zrobic habilitacje, a nie tylko pojsc do szkoly, zeby moc stac sie czescia high-society. common! don't make a monkey out of me!
jest kilka fenomenalnych scen w tym filmie. zwlaszcza z udzialem creiga i rogers [np. scena z alarmem w sklepie]. rogers potwierdza talent do rol komediowych, lekkich i seksownych, pomimo ze gra postac o sporym ciezarze gatunkowym. chyba nie plakala ani razu?
mimo wszystko, w jakis niezrozumialy sposob, ten film broni sie calkiem niezle. przyjemnie sie go oglada, mimo ze o wielkich uniesianiach czy dramatach mozemy pomarzyc.