Francuzi zdecydowanie nie potrafią kręcić thrillerów. Dałem sobie stracić czas przy „Grecie” i ponownie przy „Kołysance”. Coś tam zgrzyta, coś muzycznie ma pobudzić wyobraźnię. Coś jest cały czas nie w porządku, ale w zasadzie nie ma atmosfery grozy, bo czeka się na nią grubo ponad godzinę, a w międzyczasie otrzymuje nudę. Zakończenie próbuje jakoś zrekompensować seans emocjonalnej bezczynności, ale to wszystko bez żadnej wiarygodności psychologicznej. Coś jest sygnalizowane, ale nic nie jest jasne. Coś tam zmontujemy, może ludzie się przestraszą. No więc zmontowano byle co, choć zakładam, że książka, która była bazą, na pewno jest ciekawa.