Śpiewał swego czasu Billy Idol, ale osoby odpowiedzialne za ten film to amatorzy zdecydowanie mocniejszych brzmień których fanem nie koniecznie jestem, ale za to fanem krwawych horrorów zdecydowanie tak, a to właśnie kino dla lubiących krwiste doznania. Cztery luźno połączone ze sobą historyjki okraszone mnóstwem gore w starym dobrym stylu plus trochę gównianych efektów komputerowych, gołych brytyjskich piersi, plus ciężka muzyka i nawet spójna historyjka sprawiają że te dwie godziny zlatują w sposób niezauważony. Ja byłem mile zaskoczony bo wiele się po tym filmie nie spodziewałem, także gorEąco polecam :)