Średni, nic nadzwyczajnego. Za to bardzo podobała mi się Halle Berry /pomijając już fakt, że jest niezwykle piękną i seksowną kobietą/ - jej przemiana z niewinnej i słodkiej artystki w zmysłową kocicę wypadła naprawdę dobrze. Szkoda tylko, że nie wyczerpano potencjału jaki to ze sobą niesie.
Fabuła całkiem ok, za to scenariusz - okropny, strasznie chaotyczny i niespójny. Za to muzyka zasługuje na zdecydowany plus, bardzo dobry motyw z boginią Bastet i egipskimi Mau. Szkoda tylko, że znowu nie wykorzystano jego potencjału.
Reasumując - film mógłby być wiele lepszy, gdyby zagłębiono się w psychikę głównej bohaterki oraz sposób, w jaki się odrodziła. Z drugiej strony rozumiem, że to produkcja głównie o nadprzyrodzonych zdolnościach. Mimo wszystko efekty mające ukazać zwinność i umiejętności Catwoman obrzydziły mi film, były niepotrzebnymi i kiczowatymi dodatkami. Nie do końca też rozumiem co właściwie mieli na myśli twórcy - zaczęli snuć historię o uległej Patience, powoli wkręcają widza w mistyczne opowieści o Kobietach-Kotach, a tu nagle trach, bohaterka stała się superbohaterką i oba wątki poszły w odstawkę.
Z tego powodu nie mogę dać oceny wyższej niż 6.