Wbrew ideii psychoanalizy, film byl wyjatkowo plaski i nie mial drugiego czy glebszego znaczenia. Jedyne co mozna z niego wyniesc to poczucie zmarnowanego czasu. Gra aktorska byla przejaskrawiona. Jezeli byl to zamierzony efekt, to okazal sie chybiony. Gdyby film byl nakrecony w okresie miedzywojennym to moze i zyskalby miano klasyka, ale niestety dzisiejsza widownia ma inne oczekiwania. Historie mozna zamknac w filmie krotkometrazowym. Przez 2/3 filmu nic sie nie dzieje a jakakolwiek intryga sie urwywa zanim sie porzadnie zacznie. Wiele rzeczy w tym filmie bylo niepotrzebnych i zbednych, ktore nic nie wnosily do filmu a tylko bylo wypelniaczem czasu. Otwarcie w Wiedniu i przyjazd do Krakowa, nie mam nic przeciwko tym lokacjom, ale Szczecin? nie bylo absolutnie potrzeby przenoszenia tam akcji filmu. Ujecie miasta pokazalo sie tylko jako tlo, ktore bohaterka Alicja mijala w drodze do Krakowa. Calkiem smialo caly film mozna bylo nakrecic w samym Krakowie bo fakt, ze Alicja byla z innego miasta nic nie wnosil do fabuly. Przy okazji mozna bylo zaoszczedzic na transporcie i czasie i przylozyc sie mocniej do scen kluczowych dla filmu a nie rozdrabniac sie w niepotrzebne zapchaj scenki. Bardzo mi szkoda, ze tak wyszlo. Mam sentyment do Krakowa z ktorego pochodze oraz bylam w tej wiedenskiej kawiarence pokazanej na poczatku filmu i tylko dlatego obejrzalam ten film, teraz niestety troche tego zaluje.