Ale zrobiony tak zbyt "grzecznie", jak dla mnie. Mimo wszystko całkiem dobry, choć te piosenki w wykonaniu Doris Day to najnudniejsze fragmenty filmu. Najlepszym punktem filmu jest Jimmy Cagney, znów niepokorny, niegrzeczny, strzelający i kapitalny. Ze względu na niego daję filmowi wysoką 8.