Historyczny film ma się dobrze. O ile jest pomysł, o ile jest zapach władzy, o ile pulsuje miłość zakazana - bez nadziei z krwawymi konsekwencjami. I tu to jest, aczkolwiek z drugiej strony jest to film do bólu poprawny. To, co najtrafniej pokazuje to, to jak rewolucja - w sensie jak najbardziej pozytywnym [szczytne idee oświecenia] zjada własne dzieci oraz to, że mieszanka władzy [król marionetka i "dwa dwory"] i miłości [mezalians, zdrada, nieprawe dziecko] jest już w swych fundamentach wybuchowa. Aktorsko to popis Mads Mikkelsen - jest tak okrutnie odpychający na 1wszy rzut oka, aby zaraz potem Cię bezwarunkowo oczarować, pod każdym względem. Alicia Vikander - krucha, efemeryczna, pięknie oddaje emocje. Szkoda, że takie filmy u nas nie powstają...