... widmo socjalizmu. Czy twórcy przywoływali ducha Marska, aby podpowiadał im co lepsze kwestie, podczas pisania scenariusza? Bo tak to wygląda. Straszliwa agitka, niczym z czasów wujaszka Stalina. Dwa plusy to rola króla i jego ministra. Cała reszta łącznie z niemrawą królową do luftu.
Taki przywilej reżysera. Szkoda, że ludzie nie potrafią sobie dośpiewać pewnych rzeczy. Próbuję znaleźć zarządzenia doktora, żeby móc go ocenić i niestety wszędzie przytoczone są te najbardziej wolterowskie i te najbliższe rewolucji francuskiej, czyli socjalistyczne. Pod hasłem wolności wprowadzał kolejne zarządzenia w istocie znacznie ograniczające wolność - ot socjalista z krwi i kości - nie dziwne, że go obalono;) Do tego biurokrata -szacuje się, że produkował minimum 2-3 dekrety/zarządzenia dziennie. Mam wrażenie, że reżyser wpadł do własnej pułapki - z jednej strony próbuje udowodnić, że hasła oświecone to hasła socjalistyczne, z drugiej strony pokazuje, że ówcześni ludzie byli w stanie tolerować jego politykę góra rok :) Osobiście nie cierpię, jak do historii podchodzi się z perspektywy naszej teraźniejszości a taki jest scenariusz tego filmu. Niby przedstawia fakty, ale kompletnie ignoruje ówczesną sytuację Danii i ówczesne systemy wartości, zastępując je współczesną ideologią charakterystyczną dla lewicy europejskiej. Czyżby do koprodukcji włączyła się UE? ;) Szkoda fabuły, bo obaj wspomniani przez Ciebie aktorzy zasługują rzeczywiście na pochwałę.
Nic dodać nic ująć. Co więcej były tu jeszcze kwestie narodowe, doktor Duńczyków zastępował Niemcami, niekoniecznie lepszymi ekspertami. To też nie mogło się podobać.
A może to jednak współczesny widz, choć nie każdy, patrzy przez pryzmat ideologii mu znanych?
Bo w filmie socjalizmu jest tyle, co na lekarstwo. Za to naprawdę sporo z idei, które szturmem zdobywały ówczesną Europę od Voltaire'a (racjonalizm, wolność słowa, rozdział państwa i kościoła), Monteskiusza (trój
Dzięki za przedstawienie zarysu dziejów. Nie pisałem o doktorze jako postaci historycznej, lecz jako postaci filmowej (z braku wiedzy historycznej na jego temat)
Opinia dotyczyła pierwszego wrażenia po filmie...
Sam też jestem leseferystą od lat, stąd złość, że postać doktora przedstawiona jest w taki a nie inny sposób. Zbyt jednostronnie.
Konserwatyści przedstawieni są też jako skostniałe twory bez ducha, a przecież wiadomo, że ta "swoista" wojna zwolenników nowych i starych ideologii miała nieraz zbyt krwawy charakter, stąd ich postawa nie może dziwić. Obrona status quo nie jest dziwnym zjawiskiem, kiedy ma się nóż na gardle. Jak wiadomo "równość" wprowadzano mordując arystokratów, wolność trwała dopóki rewolucjoniści nie zajęli miejsca "panów" , rozdział kościoła od władzy realizowano plądrując świątynie i zabijając księży. Taka nowa wizja świata skłaniała ich do obrony starego ładu, co dobrze rozumiem. (piszę z nutą ironii).
I tu moglibyśmy rozpocząć ciekawą dyskusję, gdyby tylko ramy internetowego forum na to pozwalały. :)
Mogę się zgodzić, że nieco jednostronnie przedstawiono obie strony "konfliktu", ale należy pamiętać, że w istocie mamy do czynienia romansem dworskim, a nie filmem poświęconym konfliktom politycznym i ideowym tego czasu. Liźnięto więc temat jedynie.
Może ja patrzę też na to nieco inaczej, bo historia to po prostu mój konik, nieco - mam nadzieję - wiem o tej dobie, ale film odebrałam, jeszcze raz powtórzę, jako dość niezwykły romans właśnie na tle burzliwej, ale mimo wszystko twórczej w myśl epoki.
Gdyby to był film o oświeceniu :D A to jest obraz pt. "Jak współczesny komunista widzi oświecenie" :D
to już reżyser został komunistą ? A wierz, że obrzucanie oszczerstwami jest karane ? :P
Które to te dekrety w filmie były takie socjalistyczne ? Te o walce z gównem ? ;)
"A wierz, że obrzucanie oszczerstwami jest karane ?"
Po pierwsze, nie jest karane, bo inaczej dawno wszyscy politycy by poszli do paki, a po drugie, żadnego oszczerstwa tutaj nie było, bo została wydana opinia o tym, czym kierują się twórcy powyższego filmu, z którą możesz się zgadzać lub nie. Może i wydana trochę zbyt a priori, ale na takiej samej zasadzie nie jest zbyt rozsądnym z Twojej strony zarzekanie się, że człowiek, którego chyba nie bardzo znasz, na pewno komunistą nie był. :)
Jest coś takiego w kodeksie karnym jak zniesławienie inaczej oszczerstwo ścigane z oskarżenia prywatnego ;)
Jak nie było ? A nazwanie reżysera komunistą ?
Nie znam reżysera, więc nie wyzywam go od komunisty. A film jest chyba jednak daleki od ideologii komunistycznej, nieprawdaż ?
"Jest coś takiego w kodeksie karnym jak zniesławienie inaczej oszczerstwo ścigane z oskarżenia prywatnego ;)
Jak nie było ? A nazwanie reżysera komunistą ?"
Niektórzy nie nazywają czegoś takiego oszczerstwem, tylko pochwałą lub stwierdzeniem faktu, nie wiem, co o tym by pomyślał twórca, więc ja tutaj nie wydaję takich osądów ;)
Ale już pomijając tą kwestię, to uważam ten fragment kodeksu za jeden z najbardziej totalitarnych. Gdyby wszyscy się do niego mocno stosowali w każdym przypadku, w zasadzie ludzie baliby sie kogokolwiek skrytykować, bo za to się idzie do sądu :)
"A film jest chyba jednak daleki od ideologii komunistycznej, nieprawdaż ?"
No właśnie ja widzę tutaj pewne pokrewieństwa, choć raczej nie ze stricte komunizmem, tylko raczej sporymi fragmentami współczesnej myśli socjalistycznej. Innymi słowy, patrzenie na tamte czasy przez pryzmat tych najnowszych, czego nigdy nie lubiłem w filmach historycznych i na tzw. "faktach". Tylko mi nie mów, że nazwanie czyichś myśli socjalistycznymi jest obrazą, bo to jedna z popularniejszych dziś ideologii ;)
Wiesz można krytykować tak umiejętnie, że skrytykowany nie poczuje się urażony ad personam ;) A gdyby nie było takiego artykułu to by dopiero tabloidy itp. by się rozbestwiły. Mając świadomość kary za zniesławienie trzymamy się w ryzach ;) A jak wiadomo ludzie nie są konsekwentni to nie ma strachu, że wszyscy się zastosują i będą się sądzić.
Właśnie, jak już socjalistyczne myślenie można mu zarzucić.
"Wiesz można krytykować tak umiejętnie, że skrytykowany nie poczuje się urażony ad personam ;) A gdyby nie było takiego artykułu to by dopiero tabloidy itp. by się rozbestwiły. Mając świadomość kary za zniesławienie trzymamy się w ryzach ;) A jak wiadomo ludzie nie są konsekwentni to nie ma strachu, że wszyscy się zastosują i będą się sądzić."
Z jednej strony masz rację, ale mimo wszystko przeraża mnie, że ta cienka granica pomiędzy krytyką a obrażaniem powoli się dziś zaciera.
PS. I polecam dla porównania takie polskie filmy historyczne jak np. "Podhale w ogniu" albo "Bolesław Śmiały" - styl myślenia o historii jest identyczny.
Czyli uważasz, że określenie komunista to obelga? :) Będą jeszcze z Ciebie ludzie :)
A procesu się boję, bo poglądy reżysera są aż nazbyt jasno widoczne w jego dziełach.
:-)
Hm ja widziałam poza tym tylko Millennium, więc za mało by zauważyć jakąś prawidłowość u reżysera.
Jednak wydźwięk Millenium (choć to nie reżyser jest autorem książki) i poglądy polityczne pisarza są chyba oczywiste.
Dania była feudalna, doktorek wprowadzał postęp dosyć rady klanie. więc można to nazwać tez socjalizmem, gdyż pochylił się nad tzw. "ludem". Słowo socjalizm nie jest wg mnie pejoratywnym. W Polsce mamy złe doświadczenia, ale w Skandynawii pewna jego cząstka jest obecna i ma się dobrze. I pewnie dojdzie do tego , że obejmie w przyszłości większe połacie globu. Cypr już dokonał socjalistycznej redystrybucji części oszczędności najbogatszych:)
Skandynawia to dość szerokie pojęcie. Finowie mają wiele złych doświadczeń z socjalizmem. Dla mnie wzywania do zwyczajnego okradzenia kogoś kto dorobił się majątku jest złe.
No właśnie z ta Finlandią jest problem czy jest tak 100% Skandynawią czy nie. Co do wzywania - to już się raczej stało i stanowi ciekawy precedens (na szczęście nie dla mnie).
Językowo - nie, geograficznie i historycznie - tak, kulturowo - (?)...
W sumie to rząd Islandii kasując zadłużenie swoich obywateli postąpił podobnie :)
jak widać na powyższych przypadkach, obecnie z pieniądzem można zrobić różne dziwne rzeczy:)
A dobre jest podarowanie majątku przez rządzących zależnym od nich posiadaczom? Przy czym pod nazwą majątku kryje się zarówno ziemia, jak i zamieszkujący ją ludzie, którzy od tej pory muszą pracować na rzecz majątku obdarowanego? Oczywiście prawa do osób obejmują też możliwość karania (dowolnego) oraz pełną kontrolę życia posiadanych.
Bo tak w skrócie i niejakim uproszczeniu wyglądał feudalizm.
I to przeciw niemu wystąpili myśliciele oświeceniowi, opowiadając się za ideami prowadzącymi do kapitalizmu i demokracji.
Doktorek był zresztą nie tak znowu radykalny. Majątków arystokracji nie odbierał.
Radykałowie to pojawi się we Francji po zburzeniu Bastylii.
"Bo tak w skrócie i niejakim uproszczeniu wyglądał feudalizm."
W takim skrócie i uproszczeniu to Cyklon B służył do dezynfekcji. Też.
Feudalizm w swych pierwotnych formach - od początków do XV wieku, był najlepszym systemem jaki przydarzył się człowiekowi. Oczywiście forma z wieku XVIII jest już mocno zdegenerowana, jest jednak o niebo lepsza od demokracji.
I w ogóle nie rozumiem skąd tu kapitalizm? To przecież system ekonomiczny, który może działać zarówno w feudalizmie (Niderlandy) jak w innych systemach społecznych.
Feudalizm to system ekonomiczny, jak i społeczny. Był systemem ekonomicznym, bo decydował zarówno o strukturze majątkowe społeczeństwa (majątki ziemskie seniorów i lenników, potem arystokracji, raczej marginalna rola mieszczan, nieco wzrastająca w miarę rozwoju miast), jak i strukturze pracy (dziedziczenie, pańszczyzna, czynszy chłopskie dla posiadaczy, zakaz lichwy itd. itp.).
Wartością podstawową dla feudalizmu jest ziemia, nie pieniądz, bo też pojawił się, gdy po upadku Cesarstwa Rzymskiego handel za pomocą pieniądza prawie zanikł. Oczywiście wrócono do niego po pewnym czasie.
Skoro to system ekonomiczny to siłą rzeczy trudno mu było współistnieć z kapitalizmem, stąd i jego duże problemy w wieku XVIII, gdy to pojawiły się nowe środki produkcji i nowe grupy społeczne, wzrosła rola miast i manufaktur.
I parę pytań, bo pewne kwestie są dla mnie ujęte w Twojej wypowiedzi zbyt ogólnikowo.
Dlaczego feudalizm wg Ciebie był najlepszym systemem, jaki przydarzył się człowiekowi?
Jak w Niderlandach koegzystowały oba systemy, bo nie wiem, chętnie się dowiem?
Na czym polegała degeneracja feudalizmu w XVIII w., a jaki był ten niezdegenerowany feudalizm?
Iluś bzdur w Twoim krótkim poście jest wprost powalająca. Stosujesz rażąco uproszczenia, posługujesz się jakimiś kalkami umysłowymi z okresu PRLU- trudno w ogóle z czymś takim dyskutować, skoro każde zdanie jest po prostu fałszywe.
Największym nonsensem jest to stwierdzenie:
"Wartością podstawową dla feudalizmu jest ziemia, nie pieniądz, bo też pojawił się, gdy po upadku Cesarstwa Rzymskiego handel za pomocą pieniądza prawie zanikł. Oczywiście wrócono do niego po pewnym czasie. "
Jak rozumiem określasz feudalizm na podstawie pierwszych jego 200-300 lat zapominając o całej reszcie? Ziemia to jedno ale rozwój pieniądza i cała istotnych czynników z nim związanych to co innego. Dam ci dobrą radę, przestań stosować uproszczenia - to naprawdę do niczego nie prowadzi.
Odpowiadając na Twoje pytania:
"Jak w Niderlandach koegzystowały oba systemy, bo nie wiem, chętnie się dowiem?"
Niderlandy tego okresu to przede wszystkim kraj o znaczącej roli mieszczan i gwałtownego rozwoju bankowości. Są to cechy które jak widzisz nie mieszczą się w Twoim rozumieniu feudalizmu, a jednak zachowano tam całą strukturę feudalną łącznie z władza królewską. można? Można.
"Na czym polegała degeneracja feudalizmu w XVIII w., a jaki był ten niezdegenerowany feudalizm? "
Degeneracja feudalizmu jego schyłkowego okresu to przede wszystkim ograniczenie wolności trzeciego stanu (u nas choćby konstytucje piotrkowskie). Mamy też do czynienia z "zamknięciem" się stanu szlacheckiego - o awansach społecznych za zasługi słychać coraz rzadziej. Jeśli popatrzysz na feudalizm pełnego średniowiecza i na feudalizm XVIII to zobaczysz dwa zupełnie różne systemy. Tak jak demokrację starożytnej Grecji i współczesnej Europy.
"Dlaczego feudalizm wg Ciebie był najlepszym systemem, jaki przydarzył się człowiekowi? "
To moja zupełni subiektywna ocena. Uznaję kulturę mentalną (systemy filozoficzne, religijne) oraz tę namacalną (sztuka, architektura) za najwyższe osiągnięcie w dziejach. Dalej jest już tylko gorzej. Rozwój techniki i nauki w wielu dochodzi do etapu, w którym nadal służy człowiekowi, ale nie jest jeszcze zagrożeniem dla niego samego. Tak więc oceniam społeczeństwa feudalne po ich owocach.
Czyli w mojej wypowiedzi fałszywe są następujące stwierdzenia? (Bo tylko one są w moim poście w istocie)
- feudalizm to system ekonomiczny i społeczny; nie skomentuję, bo chyba nie ma czego komentować
- w pierwszej fazie feudalizmu (w moim zdaniu jest dość wyraźnie napisane, iż potem powrócono do monety) pieniądz nie odgrywał istotnej roli, ważna była ziemia i jej posiadanie; nie utożsamiam feudalizmu z brakiem pieniądza w jego późniejszej fazie rozwoju, to Twoja nadinterpretacja.
- feudalizm w XVIII w. nie został odrzucony dlatego, iż po prostu nie współgrał z gospodarką typu kapitalistycznego;
Sama gospodarka feudalna (rolna, bo ona dominowała przecież) ma charakter wybitnie nierynkowy. Bo gdzie tu miejsce na urynkowienie? Mamy "obieg zamknięty" prawie - nadanie lenna (za zasługi to je nadawano we wczesnym średniowieczu, potem tylko dziedziczono), potem czerpanie zysków z lenna, chłopa odrabiającego pańszczyznę lub płacącego czynsz, do tego ustalona dziesięcinę zwykle. Ba, następny okres feudalizmu to wzrost przywilejów szlachty, arystokracji, a zabieranie swobód innym stanom.
Bo mamy jeszcze trzeci stan, a konkretnie mieszczan, którego rolę, jak sam przyznałeś, marginalizuje się, a który rzeczywiście może tworzyć podwaliny kapitalizmu w wymianie praca-usługa-towar.
Naprawdę nie widzisz logicznego następstwa w tym, że w chwili gdy większą rolę zaczęło odgrywać mieszczaństwo, to poddano w wątpliwość sens feudalizmu?
To się wiąże z Twoimi odpowiedziami właściwie.
Bo mamy na myśli rozkwit Niderlandów doby średniowiecza pod "jurysdykcją" Habsburgów?
Tylko chyba same Niderlandy nie były zbyt zadowolone z tego panowania, bo w XVI w chętnie się go pozbyły i stały się republiką (Republika Zjednoczonych Prowincji), w której rządziły Stany Generalne, a namiastką króla byli namiestnicy. Ba trwał nadal konflikt na linii Stany Generalne a namiestnik.
Oczywiście w XVI w. motorem zmian stała się też reformacja, jak i po prostu chęć uzyskania niezależności, ale nie zmienia to faktu, iż Republika Zjednoczonych Prowincji na swym buncie wyszła niezwykle dobrze. Nastąpił prawdziwy rozkwit gospodarczy i kulturowy, czego nie można powiedzieć o Niderlandach tzw. hiszpańskich (późniejsza Belgia).
Mylisz się więc, pisząc, iż zachowano tam całą strukturę feudalną, łącznie z władzą królewską.
Warto dodać, że feudalizmu nie należy utożsamiać właśnie z monarchią. Absolutyzm oświecony odchodził od przywilejów stanowych. Ale to chyba oczywiste.
Statuty piotrkowskie to rok 1496, daleko do schyłku feudalizmu (wieku XVIII praktycznie, choć właśnie w Anglii i Niderlandach chyba wcześniej dochodzi do zmian).
Do kiedy więc wg Ciebie możemy mówić o niezdegenerowanym feudalizmie?
Do subiektywnych ocen się nie odniosę, każdy ma do nich prawo.
Błąd jeden się wkradł w moją wypowiedź:
Zdanie "feudalizm w XVIII w. nie został odrzucony dlatego, iż po prostu nie współgrał z gospodarką typu kapitalistycznego;" powinno brzmieć oczywiście: "feudalizm w XVIII w. został odrzucony dlatego, iż po prostu nie współgrał z gospodarką typu kapitalistycznego;"
Przepraszam za ów błąd.
"w pierwszej fazie feudalizmu (w moim zdaniu jest dość wyraźnie napisane, iż potem powrócono do monety) pieniądz nie odgrywał istotnej roli, ważna była ziemia i jej posiadanie; nie utożsamiam feudalizmu z brakiem pieniądza w jego późniejszej fazie rozwoju, to Twoja nadinterpretacja."
Napisałeś, ze w feudalizmie dobrem jest ziemia i do tego się przyczepiłem. Posiłkując się dowodem z pierwszego okresu rozwoju feudalizmu, wyciągnąłeś wniosek, którym objąłeś cały system. Tak więc nie ma tu mojej nadinterpretacji.
Chwileczkę: "feudalizm w XVIII w. został odrzucony dlatego, iż po prostu nie współgrał z gospodarką typu kapitalistycznego;" jak się ma to do przyznania, że Niderlandy funkcjonowały całkiem dobrze?
Jak rozumiem stwierdzasz, że Niderlandy nie był już feudalne? Zgoda z władza królewską to mój błąd, ale w takim razie zakładasz że rozwój mieszczaństwa (ze wszystkimi jego nastepstwami) momentalnie kończy feudalizm? Dlaczego w takim razie feudalne społeczeństwa wytworzyły takie zjawiska jak Hanza czy choćby republika wenecka?
"Statuty piotrkowskie to rok 1496, daleko do schyłku feudalizmu" Oczywiście, miałem na myśli schyłek jego rozwoju. Napisałem, że później feudalizm zaczyna się degenerować. Dopóki stany funkcjonują na w miarę jasnych i sprawiedliwych regułach wszystko jest dobrze. Inna sprawa, ze w Anglii i Niderlandach zmiany idą jednak w innych kierunku niż u nas. Nie do końca też zgodzę się z tezą u gorszym wyjściu na feudalizmie Belgii. To był wynik zmian geograficznych, odcięcia od morza (zapiaszczenie Skaldy chociażby) co władza królewska w XIX wieku ów stan rzeczy odwrócić próbowała.
Ależ w feudalizmie głównym dobrem jest ziemia, nawet jeśli potem pieniądz zmienia reguły gry, służąc wymiane dóbr.
Proszę zauważyć, że władza w dobie feudalizmu spoczywa w rękach posiadaczy ziemskich, nie mieszczan, już nie wspominając o chłopach - prawda? Przy czym mówię tu o szczytowym rozwoju tego systemu. Stąd i ta późniejsza "degeneracja", bo szlachta chciała umocnić swą uprzywilejowaną pozycję, co jej się udawało np. w Polsce (bo nie wszędzie, to jasne).
Niderlandy funkcjonowały całkiem dobrze jako republika. Oczywiście, nie zniknęły wszystkie formy feudalizmu i tutaj.
Ale może cytat ze strony poświęconej historii Holandii:
"Charakterystyczną cechą państewek niderlandzkich – niespotykaną gdzie indziej w Europie – był bardzo wczesny rozwój parlamentaryzmu. Uszczuplanie dochodów panów feudalnych wskutek darowizn, sprzedaży czy zastawów zmuszało ich do pozyskiwania pieniędzy (lub np. poparcia w sprawach sukcesji) w zamian za przywileje nadawane reprezentantom szlachty i miast. Najwcześniej wpływ na sprawy państwa uzyskali mieszkańcy Brabancji , bo już w 1312 r. dzięki tzw. Karcie z Cortemberg. W Holandii od połowy XIV w. odbywały się zgromadzenia rady złożonej z reprezentantów hrabiego, szlachty i miast. Co ciekawe, udział mieszczan w tych zgromadzeniach był bardzo znaczący, z czasem uzyskiwali nawet przewagę (sprzyjało temu bogacenie się miast i ubożenie władców). W XV w. z rad tych powstały Stany, w poważnym stopniu ograniczające władzę hrabiów i książąt."
Karta z Cortemberg zobowiązywała księcia Brabantu do nie nakładania podatków bez zgody reprezentacji stanów, powołano radę złożoną z 4 reprezentantów rycerstwa i 10 reprezentantów miast, która miała nadzorować przestrzeganie prawa przez księcia. Osobna klauzula Karty przyznaje poddanym prawo wypowiedzenia posłuszeństwa księciu w przypadku łamania postanowień przywileju.
Potem był dokument zwany Radosnym Wjazdem, zawierający wolności i prawa stanów. Najważniejsze jego punkty to: opieka nad pieczęcią księstwa i dokumentami przywilejów stanowych pełnić będą reprezentanci 7 największych miast, książę bez zgody stanów nie może wypowiadać wojny i zawierać przymierzy, rozporządzać ziemiami księstwa, prowadzić polityki fiskalnej (kontrolę nad biciem monety sprawują miasta, książę zapewnia wolność handlu) ani nakładać podatków.
Prawa te stany wytargowały w zamian za ofiarowanie sukcesji.
Do tego należy dodać wczesne przejście Niderlandów z pańszczyzn na gospodarkę czynszową.
Dodać do tego należy dochody z handlu, bardzo silną pozycję miast - to właśnie dzięki temu Niderlandy miały się tak dobrze.
Może się mylę, ale ja tu widzę wyraźne odchodzenie od stosunków czysto feudalnych na rzecz parlamentaryzmu właśnie. Powolne odchodzenie, bo takie procesy zwykle nie dzieją się nagle, chyba że dochodzi do przewrotów lub rewolucji, ale te rządzą się nieco odmienną dynamiką, nie zawsze prowadząc do rozwiązań na plus.
Bo wcale nie twierdzę, że rozwój mieszczaństwa kończy feudalizm i już. Nieprawda. Raczej chodzi o to, że ogranicza przywileje stanowe szlachty, arystokracji, a w dalszym etapie prowadzi jednak do konfliktu interesów i osłabienia jednej ze stron.
U nas osłabiono trzeci stan, w Niderlandach, co na dobre im wyszło, posiadaczy ziemskich.
Musielibyśmy się też zastanowić, gdzie w istocie przebiega granica między feudalizmem a innymi systemami.
Jak się ma feudalizm do rewolucji przemysłowej. Czy nie staje się anachroniczny, gdy praca staje się towarem.
Tych zagadnień jest bardzo dużo tak naprawdę. Możemy je tu tylko "liznąć".
Co do błędu w zdaniu o nadawaniu ziemi... Mówimy o zjawisku powszechnym czy marginalnym w XVII wieku?
I czy aby nie jest to prosta droga do zwykłych nadużyć? I gdzie tu miejsce dla kapitalistycznego rynku? Gdzie wymiana, produkt?
[Ale taki urok ludzkiej rasy ;) Dziś "za zasługi" władza lub zainteresowani wpływami rozdają urzędy, wysokie pensje, i drogie zegarki ;)]
"Musielibyśmy się też zastanowić, gdzie w istocie przebiega granica między feudalizmem a innymi systemami."
I od tego należałoby zacząć. Bo np. początki parlamentaryzmu możemy dostrzec w średniowiecznej Islandii - tam zdaje się najszybciej, mamy z tym do czynienia. I mimo to, feudalizm trwa w najlepsze.
Odnosząc się do całego tematu - moim zdaniem silny podział społeczeństwa na stany, był bardzo dobrym, by nie rzec prawie idealnym układem. O ile oczywiście najlepsi mieli możliwość dowolnej zmiany owego stanu (a jeszcze nawet w XVII wieku były jakieś miejsca dla dzieci chłopskich na Uniwersytecie Jagielońskim).
Co do ziemi, trudno mi porównać ilość nadań w średnioweczu do tych z XVII wieku. Z całą pewnością w średniowieczu było ich więcej, ale czy różnica była aż tak kolosalna?
no i jeszcze ten kapitalizm - w takim pojmowaniu rynku kapitalistycznego, to my go w naszym kraju do końca nie ma skoro istnieją sektory zmonopolizowane przez państwo. Wymiana i produkt nie istnieją. A pole do nadużyć? No cóż oczywiście to prawda, ale czy nawet wolny rynek nie bedzie polem do nadużyć? To akurat nie wada samego systemu a jednostki ludzkiej ;)
"(za zasługi to je nadawano we wczesnym średniowieczu, potem tylko dziedziczono)" - jeszcze tutaj ewidentny błąd. Nawet w XVII nadawano ziemie za zasługi.
To są idee Oświecenia. To nie są wymysły filmowców, to jest historia i fakty. http://pl.wikipedia.org/wiki/O%C5%9Bwiecenie_%28epoka%29
Nie wiem czy skojarzenie z Marksem jest prawidłowe :P Bohaterów inspirowała na pewno filozofia Woltera i Jean-Jacques Rousseau. Z Marksem to nie ma nic wspólnego. Poza tym, że faktycznie idee oświeceniowe są socjalistyczne w jakimś sensie, w tamtych czasach wprowadzano reformy socjalne, ale były one konieczne, inaczej średniowiecze nie skończyłoby się nigdy. To co z tymi ideami stało się później, powstanie komunizmu, to już inna sprawa.
W Danii byli ludzie, którzy walczyli o zmiany i to tyle lat przed Rewolucją Francuską. Tego w szkole mnie oczywiście nie uczyli.
Ja wiem co inspirowało bohaterów - Marks natomiast najwyraźniej inspirował reżysera.
"inaczej średniowiecze nie skończyłoby się nigdy."
średniowiecze skończyło się jakieś 300 lat wcześniej. Twierdzenie, że jest inaczej to marskistowsko-leninowska wersja dziejów. Dokładnie taka jak reżysera.
Tyle lat? Kilkanaście raptem :) A uczenie o rewolucji w szkole to faktycznie makabra. Trzecia największa zbrodnia ludzkości po komunizmie i nazizmie, a wmawia się uczniom że to jakieś osiągnięcie.
Cały system, hierarchia społeczna, władza króla, przywileje stanowe wywodziły się z czasów średniowiecza i przeciwko nim walczyła Rewolucja Francuska. Oczywiście, wiem, że wszystkim się później pomieszało i nie wiedzieli kto z kim i co walczy, ale tak się kończy każda rewolucja. Jasne, średniowiecze skończyło się 300 lat wcześniej, my z naszej perspektywy możemy sobie mówić, kiedy dana epoka się zaczynała, a kiedy kończyła. Jednak ludzie zaczęli zmieniać przestarzały system, który w całości wywodził się ze średniowiecza, dopiero pod wpływem idei oświecenia.
Kilkanaście lat przed rewolucją Dania wprowadzała postępowe reformy, a uczą nas, że to Francja była pierwsza. Myślę, że mało wiemy o historii Europy.
Nie powinno się wciskać uczniom jakiejkolwiek ideologii. Chodziło mi o to, że za mało uczą, bo chyba sami za mało wiedzą.
Ehhhh....
Jakby tak dalej szukać to już Anglia Cromwella była w pewnym sensie postępowa. Odnoszę wrażenie, że jesteś jeszcze młodą idealistką i wierzysz w możliwość zbudowania czegoś dobrego na ziemi. Ja już nie - dla mnie biorąc pod uwagę rozwój społeczny - średniowiecze było idealne. Dalej jest już tylko gorzej.
Człowiek nie potrafi stworzyć czegoś idealnego, ale coś dobrego z pewnością potrafi. Nie było epoki idealnej i nie będzie. Jednak istnieją gorsze i lepsze systemy, już wiele przecież próbowano. Ustroje się zmieniają, ale natura ludzka pozostaje taka sama, dlatego nie ważne w jakiej epoce, w którym miejscu na ziemi, historia lub się niestety powtarzać.
Jeżeli chodzi o rewolucję, to jej przyczyny bardzo dobrze opisał Alexis de Tocqueville. ,,Dawny ustrój i rewolucja".
Średniowieczne nie było idealne, chyba nie bez powodu są to wieki ciemne? Życie człowieka to było piekło. Tak naprawdę standard życia był długo bardzo niski, zaczął się zmieniać dopiero w XX wieku.
Wieki ciemne to nazwa, którą określa się czas zaraz po starożytności (jeśli można się tak kolokwialnie wyrazić), przenoszenie tego określenia na całe średniowiecze to kardynalny błąd. Poza tym ten termin ten wymyślono, nie ze względu na ciemnotę owych ludzi, a brak dostatecznej ilości informacji.
" Życie człowieka to było piekło"
Dziwne. jako ludzie z tamtej epoki potrafili się bawić, śmiać i cieszyć.
"Tak naprawdę standard życia był długo bardzo niski, zaczął się zmieniać dopiero w XX wieku. "
Polecam np. "Chrzest Polski" Dowiata - taka podstawa. Jest też słów parę o standardzie życia i o tym ze wcale nie był taki jak się nam wydaje.