Opowiedz więcej o potencjale tematu i skandynawskich gniotach...jestem więcej niż zaintrygowany Twoim niezwykle treściwym i pełnym argumentów komentarzem...
no to mi tu prosze przedstaw przeciw - że film ten NIE JEST gniotem, i że jego potencjał nie jest zmarnowany.
moi drodzy, ten portal dotyczy tematyki filmowej, proszę nie mylić z "tvn style" i nie zaśmiecać wątku. Jezeli jestescie ciekawi mojej sprecyzowanej opinii na temat tego filmu - wystarczyłoby przewinąć stronę w dół, a nie nadymać buzię z nie wiadomo jakiego powodu.
Dla leniwych przeklejam -
Dreamreader - jak najbardziej masz racje co do subiektywnej opinii, jaka kazdy ma prawo miec.
Film "kochanek królowej" oglądałam niecałe trzy miesiące temu. Lubię filmy kostiumowe, więc byłam nastawiona bardzo pozytywnie, jednak się rozczarowałam. Dzieło to ciągnie się jak spaghetti, praktycznie można sobie niezauważenie kimnąć. W połowie filmu miałam ochotę wyłączyć, ale dzielnie dotrwałam do końca. Jeżeli chodzi o kostiumy czy aktorów jako tako - owszem tu nie krytykuję, jednak to nie wystarczy.
Co do treści i zmarnowanego potencjału - tu właśnie "jest pies pogrzebany" . Przedstawiona historia, intryga polityczna, szaleństwo króla, wątek romantyczny - wymieniać by tego trochę można - to naprawdę dobry temat, zaserwowany jednak w jakiś taki "rozciapany" sposób. Kosztem niektórych przeciąganych scen, film mógłby być krótszy o 1/3.
Wyjaśniając jeszcze kwestię "skandynawskich gniotów" - Nie jestem przeciwnikiem kina skandynawskiego, potrafi czasem pozytywnie zaskoczyć, jednak wiele razy już natknęłam się na rzewne dramaty "o życiu" - filmy, które są niczym pochmurna jesienna pogoda - a za taką nie przepadam. bez urazy.
pozdrawiam.
Pośród obecnego na filmwebie popcorniarstwa, nie wiem już czy to sarkazm czy poparcie tezy sajtafari? ;)
No to bardziej precyzyjnie tym razem. Zmarnowany potencjał tematu bo...? Czego brakuje temu dziełu? Co jest z nim nie tak? Pytam bo nie widziałem jeszcze, a staram się śledzić karierę Madsa Mikkelsena.
Co do "skandynawskich gniotów" - nie zamierzam szczegółowo komentować tego niewybrednego określenia bo uznaję, że każdy ma prawo do subiektywnej opinii na ten temat. W moim odczuciu, tak jak w każdym innym miejscu na świecie, w Skandynawii powstają zarówno arcydzieła jak i gnioty. Generalizowanie jest tu dla mnie nieco nie na miejscu...ale to tylko moja subiektywna opinia:)
Dreamreader - jak najbardziej masz racje co do subiektywnej opinii, jaka kazdy ma prawo miec.
Film "kochanek królowej" oglądałam niecałe trzy miesiące temu. Lubię filmy kostiumowe, więc byłam nastawiona bardzo pozytywnie, jednak się rozczarowałam. Dzieło to ciągnie się jak spaghetti, praktycznie można sobie niezauważenie kimnąć. W połowie filmu miałam ochotę wyłączyć, ale dzielnie dotrwałam do końca. Jeżeli chodzi o kostiumy czy aktorów jako tako - owszem tu nie krytykuję, jednak to nie wystarczy.
Co do treści i zmarnowanego potencjału - tu właśnie "jest pies pogrzebany" . Przedstawiona historia, intryga polityczna, szaleństwo króla, wątek romantyczny - wymieniać by tego trochę można - to naprawdę dobry temat, zaserwowany jednak w jakiś taki "rozciapany" sposób. Kosztem niektórych przeciąganych scen, film mógłby być krótszy o 1/3.
Wyjaśniając jeszcze kwestię "skandynawskich gniotów" - Nie jestem przeciwnikiem kina skandynawskiego, potrafi czasem pozytywnie zaskoczyć, jednak wiele razy już natknęłam się na rzewne dramaty "o życiu" - filmy, które są niczym pochmurna jesienna pogoda - a za taką nie przepadam. bez urazy.
pozdrawiam.
Absolutnie nie jestem urażony...mam nadzieję, że i ja Cię nie uraziłem. Wiem już o czym mowa i kiedy już znajdę czas na seans z tym filmem postaram się podzielić rzeczowo wrażeniami.
No i dziękuję za rozwinięcie tematu. Tym razem już nie mam się do czego przyczepić;)
Pozdrawiam:)