Tak się zastanwiam jak to się dzieje, jednym aktorkom udaje sie podbic światowe kino w zaledwie ~3 lata, a inne próbują już tyle lat i ciągną głównie epizody. Mam głównie na myśli naszą Weronike Rossati, której i na urodzie, talencie i determinacji raczej nie zbywa, a ciągnie ogony. I Wera i Alicja pochodzą ze znanych w swoich krajach rodzin, czyli teoretycznie start podobny, Alici jednak udalo sie zagrać w kilki europejskich filmach, a zaraz potem podbija Hollywood, Weroniki nie ma w kinie Europejskim, w Stanach pracuje, wygrywa castingi, ale głównie na role epizodyczne. Ktoś napisze, że to kwestia talentu, ja nie uważam, że Weronika jest zła aktorka, zresztą przed nią wiele próbowało i nic. A może to kwestia naszego umiejscowienia na mapie lub akcentu?U Alici go nie słychać(przynajmniej ja nie zwróciłam uwagi).
Myślę, że kwestia akcentu jest istotna. Niestety Słowianie mają gorszy start niż osoby mówiące po szwedzku czy niemiecku.
Alicia się wybiła, ale też dlatego, że zagrała w rodzimych filmach, które zabłysnęły na festiwalach filmowych, chociażby ten, więc ją zauważono. Rzadko polskie filmy trafiają do szerzej publiczności. Wyjątkiem była "Ida". Ale Trzebuchowska i Kulesza nie zdecydowały się na propozycje znad oceanu, choć podobno takie dostały.
Poza tym aktorzy zanim wybiją się za granicą, są prawdziwymi gwiazdami w swoich krajach. Z całym szacunkiem, ale w Polsce są aktorki lepsze, bardziej charyzmatyczne niż Rosati czy ABC, np. Boczarska czy Kulesza właśnie - tak sądzę. O jakie gwiazdy mi chodzi, żeby poprzeć moją tezę? Deepika Padukone, Priyanka Chopra, Matthias Schoenaerts, Marion Cottilard, Carice van Houten, Ziyi Zhang...