OK, to już wiadomo, kto dał temu swoistemu arcydziełku tak dramatycznie niską ocenę na Fwebie. "Potęcjalni" inteligenci.
To tylko opinia. Może dlatego iż nie każdy lubi takie obnażenia, nie każdy jest rodzicem, co więcej, powolność walca i nieuniknione jego działanie, nie zawsze znajduje fanów. Przyznaję, iż szczęśliwie nigdy nie decydowałam w takiej sprawie i mam nadzieję, jako rodzic, że nigdy nie będę musiała. Film uważam za wyjątkowy. Dla mnie. Odczułam zgnuśnienie sytuacji, frustrację rodziców, obraz najniższych instynktów ludzkości.
Na podstawie takich "opinii", czyt. gwiazdek, ktoś może pomyśleć, że filmu nie warto oglądać. Moim zdaniem przy rejestracji powinno być obowiązkowe podawanie przedziału wiekowego. To nie do sprawdzenia, ale zawsze coś. I oceny byłyby w grupach wiekowych. :)))) Wtedy wiedziałbym, że gimbaza dany film ocenia na 3,5, tzn., że musi być co najmniej dobry. :)
"Odczułam zgnuśnienie sytuacji, frustrację rodziców, obraz najniższych instynktów ludzkości."
Ten film u kilku moich znajomych wywołał podobne reakcje. Co więcej, ludzie się zastanawiają, "jak to jest możliwe", że w takich rodzinach, gdzie rodzice jakoś tam dbają o dzieci, komunikują się z nimi, przekazują im jakieś swoje wartości - a mimo to ich dzieci mogą robić takie rzeczy.
Mogą i robią. Sobie, innym. Serio.
Z nudów, z ciekawości i braku potępienia ze strony autorytetów, bo ... oni ich nie mają.
Kwestia czasu.
Tylko teraz wróćmy do pierwotnej inklinacji i czy aby rodzic na pewno dbał i komunikował się. A jeśli niekoniecznie ? Przecież wyzwolił potworność i wcale nie marginalne znaczenie ma fakt, że tego nie zauważył.
Czy po tragedii, czując się winnym niedopilnowania jakiejś sfery u dziecka, dąży do zatuszowania, by zakryć swoje poczucie winy/ nieudolność/ inne, czy tylko oczyszcza drogę potomka. I ile sam jest w stanie uczynić nowych potworności, by to wszystko ukryć, zmarginalizować.