Aktorsko opierający się na znakomitych rolach Morgana Freemana i Ashley Judd. Scenariusz częściowo trzyma się schematów, ale wprowadza też nieco nowego. Pod względem napięcia i rozrywki płynącej z jego obejrzenia na pewno dystansuje przereklamowanego, nudnawego przeciętniaka wychwalanego przez część filmowego świata pod niebiosa, jakim jest "Milczenie owiec"... (sic!)
Na szczęście twój nick cię tłumaczy... Porównanie tego filmu do "Milczenia owiec" i pisanie o nim stylowy rodzi u mnie niepokój o twoją kondycje psychiczną i wskazuje na zaburzenia percepcji; mam nadzieje, że wywołane przez wilgoć i grzyby w twoim videoroomie.
Mi też Kolekcjoner bardzo sie podobał, ale nie porównywałam bym go do Milczenia owiec.
Wg mnie dobry , trzymający w napięciu thriller - Morgan Freeman idealnie sprawdza się wlaśnie w rolach takich przenikliwych , doświadczonych policyjnych wyg - jak to pokazał w "Siedem" na przykład . Ashley Judd jednak to nieporozumienie w tym filmie ... z tą swoją ładna dziecinną buzią po prostu nie pasuje do tego typu filmów .
PS : Czy można kogoś rzeczywiście zastrzelić z pistoletu poprzez karton z mlekiem , tak aby nie wywołać wybuchu z powodu ulatniającego się gazu ?
Tu akurat się nie zgodzę. Do jednego z przedmówców: faktycznie, Kolekcjoner ma coś takiego w sobie, że PRZYPOMINA Milczenie owiec. Sądzę, że to klimat, sceneria (ta scena spaceru w lesie na początku filmu <<->> Jodie biegnąca przez las), może też fakt przetrzymywania ofiar, a nie zabijania ich od razu. Niemniej jednak są róznice między Buffalo Billem a Casanovą.
Po drugie: Mylisz się, że rola Ashley Judd była kiepska. Tak się składa, że za tę kreację zebrała bardzo pozytywne recenzje krytyków (to raz), a poza tym nikt inny tak bardzo nie nadaje się do roli silnej niezależnej kobiety, jak ona, co zresztą niejednokrotnie udowodniła. (np.Podwójne ryzyko)