Reżyser, wierny formalnej szkole realizmu Brillante Mendozy ("Kinatay", "Lola") - Filipińczyka, który zatrząsł posadami filmowego świata - kamerę "z ręki" umieścił tuż za plecami swoich bohaterów. Biegnie za nimi, potyka się, przeciska w wąskich uliczkach między skleconymi z dykty i blachy domami. Raz oślepiony słońcem, innym razem z ciemności wyławiając kształty, nieustannie w ruchu, niemal nie opuszcza filipińskich slamsów. Gdzie indziej jest życie, mimo że tu tętni nim każdy zaułek. Ludzie trwają blisko siebie, przysłonięci najwyżej ścianą wyplataną z trzciny, w gromadzie, w jazgocie, w biedzie. Ta ciasnota i tymczasowość jest w filmie ciągle obecna i w miarę upływu minut staje się oswojona, niemal niewinna. To jednak pozory. Niebezpieczny relatywizm czai się na każdym kroku.
Bohaterami są przeciwstawieni sobie bracia, należący do dziecięcych gangów, ich matka wyjechała do stolicy w poszukiwaniu pracy. Starszy, handlujący narkotykami, chce wyrwać się z tego świata, dołączyć do niej, zabrać ze sobą młodszego. Młodszy się buntuje, nie wie - być wiernym rodzinie, czy imponującym mu kolegom. W normalnym świecie takie dylematy nie są groźne dla życia, ale nie tu.
Pepe Diokno nakręcił swój film jako sprzeciw wobec brutalnej, ukrytej polityki władz, walczących z przestępczością, będącą w tym kraju wielkim problemem. Pod osłoną nocy po przedmieściach krążą szwadrony śmierci, bezprawnie, bez litości i bez słowa zabijające drobnych gangsterów, handlarzy narkotyków i dzieci ulicy.
opis festiwalowy