Naukowcy znajdujący się na platformie wiertniczej w wyniku sztormu trafiają na wyłaniającą się z dna morza, ukrytą pod szklaną kopułą wyspę. Tutaj w towarzystwie paru zbirów odnajdują zwłoki mieszkańców i stają się celem ataku gangu uzbrojonych Atlantydów rodem z Mad Maxa. Film obfituje w sceny strzelanin i wybuchów. Wszystko to całkiem przeciętne, jednak jak na Deodato przystało, znajdziemy tu kilka fajnych scenek gore. Film nawiązuje do amerykanskiego kina akcji sf z początku la 80-tych, gdzie wręcz roiło się od wszelkiej maści gangów motocyklowych działających w przyszłosci po wojnie nuklearnej. Sporo też nieudanych scen, chocby ta gdy napastnik strzela z kuszy w usta jednej z kobiet. Widać dokładnie że głowa kobiety to plastikowa lub gumowa atrapa. Inna scena, gdy boheterowie znajdują w aucie zwłoki kobiety. Uważne oko obeserwatora dostrzeże fakt ze ofiara oddycha:) . Końcówka też naciągana, bye tylko zakończyć całość happy endem. Może gdyby nie osoba reżysera, któreg cenię za kilka filmów, ten obraz przeszedłby u mnie bez echa.