Kosmiczny przekręt

Jeszcze nie oglądałem, ale jeśli ponuraki z Filmweb, czyli znawcy filmów ambitnych ocenili to na 5.7, to mam pewność, że to będzie dobra komedia na 8.

Arcydzieło to To nie jest, ale ogląda się przyjemnie w sobotni wieczór. Miło zobaczyć Rona Perlmana w głównej roli. Mam do niego słabość od czasu ,,Miasta zaginionych dzieci", Grint też daje radę. Ja oglądałem z ośmiolatkiem (mały ma wyrobiony gust, jego pierwszy film to Controll o wokaliście Joy Division) ale pod...

Choć pesel zaczyna mi się na 6, to spóźniłem się nieco na posmakowanie lat 60-tych. Mimo upływu czasu, tamten okres jest mi ciągle duchowo bardzo bliski, a ten film, moim zdaniem, świetnie oddaje klimat totalnego luzu, którym charakteryzowała się wtedy młodzież (nie tylko krajów "Zachodu"). A do tego przezabawny.

W razie niepowodzenia misji Apollo 11, CIA postanawia nająć Stanleya Kubricka do nagrania lądowania na księżycu. Problem w tym, że mężczyzna, któremu agent daje pieniądze za sfingowane nagranie, nie jest Kubrickiem.

Kto do cholery ocenia tutaj filmy?