SPOILERY (ale i tak nic nie stracicie)!

Po pozytywnych recenzjach spodziewałem się co najmniej dobrego horroru z aspiracjami do klasy wyższej. Ale rzeczywistość skrzeczy.

Już pomijam fakt, że po prostu nienawidzę młodzieży w filmach w ogóle, a już zwłaszcza w horrorach. Grają zaledwie poprawnie, a dialogi nie mają w sobie nic z młodzieńczego luzu itp. No i "Koszmar..." nie spełnia swej podstawowej funkcji jako horroru: za cholerę nie potrafi przestraszyć. Znaczy, i tak doskonale wiemy, że za chwilę się coś stanie (niepokojąca muzyka, nagle STOP i dopiero za dwie sekundy leje się krew). Śmierć bohaterów nie robi na nas najmniejszego wrażenia, wszystko jest u takie "B-klasowe". No i dziury w scenariuszu...

Po pierwsze wątek podejrzliwej siostry tej babki co wygrała na początku konkurs - sprowadzona została do kolejnej ofiary rybaka. Którego, notabene, wszyscy się boją, chociaż najwidoczniej nie umie nawet biegać, a tylko nieporadnie wymachiwać hakiem - z drugiej strony przez cały film przedstawiany jest jako duch (teleportacja, błyskawiczne przemieszczanie ciała z krabami bez pozostawienia żadnego śladu), którym okazuje się jednak... nie być! Gdzie tu logika?! A jego postępowanie też jest bez sensu. Że facet mści się za "ukrywanie tzw. morderstwa", chociaż sam zamordował z zimną krwią kilka osób, w tym połowę niewinnych - to jeszcze przeboleję. Ale co on tak w sumie chce osiągnąć? Jeśli chce młodych tylko nękać - czemu ich nagle zabija? A jeśli zabić - po co całe te zabawy z listem, włosami, ciałem...?

Podsumowując, nie polecam. Coś mi mówi, że jutro (dzisiaj?) zapomnę co najmniej połowę tej bezsensownej fabuły, a do końca tygodnia - całą resztę.