Efekty fajne, brak fabuły jak w Avatarze. Jeden plus - niezła obsada.
powtórzę - Avatar to dno - nie mówię o przesłaniu, tylko fabule. Typowy film dzisiejszego "Shit is good in Hollywood". Troche fajnych efektów wizualnych, brak fabuły i się sprzedaje jak ciepłe pączki. Chcesz obejżeć film z fabułą i bez efekciarstwa? "12 gniewnych ludzi" - polecam. Zobaczysz, co to film!
Powiedz mi czego ty oczekiwałeś po filmie SF, mówie tu o Avatarze jak i o Obcych... W filmie SF przodują zawsze ale to zawsze efekty specjalne na pierwszym planie potem jest fabuła, a co do Avatara to bardzo mi się podobał i mówię tu o fabule teraz, przyjemna, dla prostego widza, żadnych słownych algorytmów, prosty i przyjemny film dla prostego widza tyle w temacie... gdybym miał ochotę to oglądnął bym dramat psychologiczny, jest ambitne kino dla bardizej wymagających i mniej ambitne filmidła tak to już jest... NIektóre filmy są nastawione na efekciarstwo inne nie, ponieważ nie pozwala im na to kategoria, z dramatu nie zrobisz filmu akcji a z SF dramatu psychologicznego, takie jest moje skromne zdanie...
A widziałeś Diunę? Ale starą ze Stingiem. I pełnometrażową (trwa jakieś kilka godzin coś koło 6 - wersja kinowa 2:15h). Albo odnieś swoją wypowiedź do Star Wars - epizody od 4 dalej. Efekciarstwo? Jasne! Fabuła? Jasne!
W SW owszem efekciarko jak na tamte czasy oczywiście.... widziałem diunę także.... I nie próbuj mi wmówić w jakąś super ambitną fabułe gwiezdnych wojen bo cię ludzie jeszcze wyśmieją... Owszem uwielbiam gwiezdne wojny ale także fabularnie nie porywa jak to w SF bywa... Ostatnio dość ambitną fabułe widziałem w District 9...
pozdrawiam
Całkowicie się zgadzam. Oczywiście co do "Kowboje i obcy" bo Avatara kocham między innymi za wspaniałą fabułę.