Pamiętam ten film. Gdy byłem mały wydawał się spoko, ale dziś, nie przejdzie. Za dużo w nim absurdów. Sam motyw śmiertelnych filmów jest do niczego. Już lepszy byłby oklepany turniej. Dlaczego tajska policja nie zajęła się sprawą, tylko musiał przylecieć heros z USA? Khan przez 10 lat się niemal nie zestarzał i kompletnie nie stracił formy? No i kiczowata sceneria walki finałowej. Wiem, wiem to były inne czasy, ale mimo to King of kicboxers jest wyjątkowo absurdalny.
Walki też nie są najlepsze. Często widać, że aktorzy się jedynie dotykają. Porównując je do scen z filmów JCVD, czy jeszcze starszego Bruce'a Lee wypadają bardzo słabo. Chyba jedynym fajnym elementem filmu jest krajobraz i trening. Ten element wyszedł nawet lepiej niż w Kickboxerze. Niestety, reszta jest słabiutka.
Zgadzam sie. Ten film to marna podroba kickboxera i Loren Avedon w roli glownej do tego. Nie trawie tego goscia. Wogole to cala obsada do dupy byla. Film bardziej przypomina komedie niz kino akcji. Daje 2/10
Widzę że nie tylko ja tak odbieram ten film. Kickboxer z JCVD miał trochę kiczu jak na typowe kino klasy B, ale ten film jest jeszcze gorszy. Jest po prostu jego marną podróbką. Najgorsze w tym filmie jest to co jest jego podstawą czyli sceny walki. Mówi na taki film "kino kopane". Idealnie pasuje do obrazu jaki widzimy. Zwykła naparzanka bez ładu i składu, widoczne gołym okiem markowanie ciosów. Wisienką na torcie są trzy "zabójcze" ciosy Khana które są idiotyczne.