I nawet przyzwoicie zagrane - chociaż tutaj hollywoodczyków przyćmił aktor wcielający się w postać saudyjskiego opiekuna. Świetna ilustracja muzyczna - pulsująca, napędzająca akcję by nieoczekiwanie przejść w bardzo ładny liryczny motyw, gdy reżyser daje chwilę oddechu zaglądając do mieszkania oficera zajmującego się niedołężnym ojcem. Danny Elfman odwalił solidną robotę.
Nie słuchajcie głosów, że to film w stylu Rambo - większe sceny akcji są tylko dwie, za to konkretne a rozpięta między nimi fabuła została opowiedziana tak, że nie sposób się nudzić. Nie ma tu też moralizatorstwa i prostych recept. Czuć za to opiekę producencką Manna - ładne zamknięcie jest bardzo w jego duchu.
Na plus znakomicie przygotowana czołówka.
Na minus padaczkowy montaż, zmora większości obecnych sensacyjnych produkcji.