Zawiera spoilery!

Niczym szczegolnym mnie nie zchwycil, zwykla opowiastka (jedna z wielu) o tym jak ratuje sie swiat. I jak zwykle chameryka robi tu za tych od zawsze dobrych, ktorzy przeciwstawiaja sie zlu i wszelkim racjom, ktore nie stoja po stronie wielkiej machiny mocarstwa.
Swoje racje czy tez problematyke mozna udowadniac w inny sposob, ukazac inne wartosci niz zwyczajna akcja typu; najlepsi wygraja, ci źli zginą, jaki dala wlasnie przyklad historia tego filmu, gdzie uwilkana jest w to wszystko masowosc zaglady, tym samym (prawie 2 godzinna) proba znalezienia winnego.
W osiagnieciu celu pomaga policjant Al-Ghazi, ktory w kwestii jakiegos wzruszenia widza czy tez wymuszenia postronnego zrozumienia - na koncu umiera, jako ten bohater, ktory byl po stronie obroncow honoru i zaglady.

Poczatkowa akcja to dosc szybkie wtracenie chaotycznego obrazu poprzez obracanie miedzy roznymi i wieloma nazwiskami, instytucjami, miejscowosciami i... konstruuje sie pozniej niestety w powielane fakty. Do tego sama postac Jennifer Garner, jako Janet Mayes obrzydzila mi calosc, po prostu nie lubie jej, ale to tylko taka moja dygresja. Zastosowane handheld'y maja tu dodac tego smaczku i emocji, maja odzwierciedlac ten wizulany dodatek i dac niewielki wyraz temu jakby widz znajdowal sie w samym srodku akcji. I to jest chyba ten jedyny plus tej niby ambitnej (dla większosci) produkcji typowo Hollywoodzkiej.

No i koncowe przeslanie, ktore ma tak bardzo zachwycic odbiorce, poniewaz taki byl pewnie cel. Ok, ale dlaczego w tak slabym stylu? W prosty, banalny sposob, ze slabym ujeciem metaforycznym.
Podam świetny cytat jednego z uzytkownikow, adekwatny do ostatniej konkluzji filmu: "ok, ale czy glebsze przeslanie wypowiedziane na koniec sprawia ze caly film jest lepszy niz inne tego typu?"
Dokladnie! :-)

Bardzo pobieżnie, malo wyraznie, kiepsko z powielanym schematem to wyszlo, jako calosc i upolityczniona tematycznosc, która "przelewa sie miedzy palcami", ktora nie trafia do mnie. Daję 4/10 :-)