Trochę naiwny i przerysowany, a postacie wydają mi się odrobinę sztuczne i mało przekonujące,
ale film mi się podobał. Lubię taką tematykę. Myślę, że mimo wszystko powinni go obejrzeć
przede wszystkim rodzice nastolatków, żeby zastanowić się, ile w tym filmie jest ich samych i ich
dzieci. Jest też w tym prawda stara jak świat. Zanim chłopiec stanie się mężczyzną, musi się
usamodzielnić, przejść coś w rodzaju próby czy inicjacji, po której zacznie wchodzić w dorosłość.
Małe dziecko wiele razy upadnie, zanim nauczy się chodzić. Nastolatek musi zacząć bardziej
samodzielne życie, podejmować własne decyzje i ponosić ich konsekwencje. Inaczej do końca
życia będzie zdziecinniałym mamisynkiem. Prawdą jest też, że dwóch najlepszych przyjaciół nic
ani nikt nie poróżni skuteczniej od dziewczyny. Oczywiście na ogół się godzą. Niestety czasem
przyjaźń wtedy się kończy. Jak wcześniej napisałem, lubię tematykę, ale ten film nie umywa
się do "Fandango". To lektura obowiązkowa dla kogoś, kto jeszcze nie oglądał, a podobał
mu się "Królowie Lata".