PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=651932}

Kraina lodu

Frozen
7,5 266 768
ocen
7,5 10 1 266768
6,9 25
ocen krytyków
Kraina lodu
powrót do forum filmu Kraina lodu

Film metafora

użytkownik usunięty

Ten film opowiada o fobii społecznej. Jeśli spojrzeć na niego pod kątem metafory można w nim znaleźć dużo wartości. Na pewno żadna z tego głupia bajeczka. Może dzieci nie mają dostrzegać pewnych rzeczy, a wyłapywać je podświadomie. Ale niestety nawet niektórzy dorośli nie potrafią pokusić się o dobrą interpretację.

ocenił(a) film na 9

W sumie to bardzo słuszna uwaga :D i jak ładnie ujęłaś to ostatnie zdanie ;) Wielki + dla tego wpisu.

użytkownik usunięty

To proszę wyjaśnij metaforę tego filmu, bo jak na razie nic "metaforycznego" z Twojej wypowiedzi nie wynika a chciałabym pogłębić moją wiedzę na temat tej niesamowitej animacji.

ocenił(a) film na 7

Zgadzam się.

ocenił(a) film na 7

Metafora zawarta w tym filmie jest dość widoczna.Pokazuje podburzanie tłumu przez arcyksięcia oraz oczernianie niewinnego,w tym przypadku królową Elzę.Czy aż tak trudno dopatrzeć się podobnych zachowań w naszym świecie?Myślę,że Nie.Bardzo podoba mi się Twoja wypowiedź ;)

ocenił(a) film na 9

dawno już zauważyłam że ten film ma duże przełożenie na rzeczywistość.

ocenił(a) film na 10

.

ocenił(a) film na 10
ocenił(a) film na 10
Anonim90

Ech... Wybacz. Napiszę od nowa.

ocenił(a) film na 10
Anonim90

Dla wyjaśnienia: napisałem coś, czego pożałowałem. Poniżej nieco łagodniejsza wersja.

ocenił(a) film na 10

Często jestem częścią mniejszości. Tak samo jestem tym razem. Nie zgadzam się z tobą. Film nie opowiada o żadnej fobii społecznej. Nie, nie mam własnej interpretacji. Uważam po prostu że postrzeganie tej animacji pod kątem metafor, socjologii, czy psychologii jest szalenie niebezpieczne.

Ludzie potrafią wiele rzeczy wymyślić, zobaczyć, czy wywnioskować tego rodzaju rozumowaniem. Moce Elsy są metaforą dla homoseksualizmu. Anna jest metaforą Chrystusa umierającego za grzechy i zmartwychwstającego. Wyrzucenie korony, symbolizuje porzucenie odpowiedzialności. Wszystko pasuje jak ulał i wygląda na prawdziwe.

Wszystko to jedno wielkie pieprzenie.

Nie staram się ciebie obrazić, po prostu... Nie zgadzam się i trudno mi o tym w inny sposób mówić. Wybacz, jeśli możesz.

użytkownik usunięty
andrzej_goscicki

Haha to już dosyć skrajne interpretacje. Piszę bardziej o tym, że bajki są nastawione na to, żeby o czymś mądrym mówić, a nie tylko zabawiać. A wielu współczesnym bajkom zarzuca się, że są głupie i o niczym wartościowym, stawiając na piedestale klasykę bajek disneya. Możliwość różnorodnego interpretowania filmów to jedna z lepszym stron ich oglądania. Często film posiada wiele rozmaitych interpretacji a argumentacja za każdą wydaje się słuszna. I tak właśnie jest tworzone wiele dzieł filmowych. By każdy na swój sposób mógł zrozumieć film lub nawet rozumieć na wiele sposobów.

ocenił(a) film na 10

Z pierwszą połową twojej wypowiedzi zgadzam się zupełnie. Przepraszam cię jednocześnie za to, że obawiałem się nieco skrajnej reakcji z twojej strony.

I... Hmmm... Może rozwinę moją myśl.

Nie twierdzę że "Frozen" jest filmem nieposiadającym morału, albo że animacje ogółem nie posiadają morału. Tylko że morał, a metafora to dwie różne rzeczy. Morał może być dosłowny. Może zupełnie obejść się bez metafor, a i tak być błyskotliwy i trudny do załapania. Ty użyłaś stwierdzenia "film metafora" i to właśnie mnie... Dotknęło.

Jest kilka powodów, dla których Marvel ma teoretycznie więcej fanów wśród geeków niż DC. A może inaczej: jest kilka powodów, dla których Spider-man jest bardziej lubianą postacią, niż Superman. Ze Spider-manem, nastolatkiem zmagającym się z codziennymi problemami, czytelnicy mogą się utożsamić. Z Supermanem?

Niezależnie od tego, jak przekonująca psychologicznie będzie historia o wszechpotężnej istocie z obcego świata, starającej odnaleźć swoje miejsce wśród stokrotnie słabszych ludzi, ta historia NIGDY nie będzie mieć miejsca w rzeczywistości. Nikt nigdy nie będzie tak potężny jak Superman z powodów naturalnych i nikt nigdy nie będzie tak różnił się od całej ludzkiej populacji.

Dlatego każda próba ubrania Supermana jako metafory dla wyrzutka, pochodzącego z innego środowiska nie będzie miała racji bytu. On jest po prostu zbyt inny, zbyt nieprawdopodobny. Historia o istocie starającej się kontrolować swoją wszech-moc i używać jej do obrony ludzi jest dobrym morałem dla Boga, nie dla człowieka. Podobnie jest z "Frozen". Nieważne jak ludzie będą się starać, niektórych wydarzeń i motywów nie ubiorą w metaforę, jak na przykład chęć chronienia innych przed sobą w takim stopniu, w jakim robiła to Elsa. Nikt tak po prostu nie rodzi się z mocą zdolną zabić przez jedną negatywną emocję. I o ile niektóre aspekty życia mogą być do tego podobne, nigdy nie będą takie same. W prawdziwym życiu nigdy nie będziemy tak usprawiedliwieni, jak była Elsa.

Znasz zapewne "Małego Księcia" Antoine'a de Saint-Exupéry'ego? Nie będę pisał o tej książeczce, a o jej "kontynuacji", czyli "Mały Książę odnaleziony", Jean'a-Pierre Davidts'a. W książeczce planetę Małego Księcia atakuje tygrys, a bohater chcąc ratować swoją różę i baranka udaje się na ziemię, by odnaleźć myśliwego. Kiedy tłumaczy swoją sytuację dorosłym i prosi ich o zaprowadzenie go do myśliwego, zaczynają oni łamać sobie głowy nad sensem słów Księcia i jednym z rezultatów jest taki wywód:
"Róża w tej historii symbolizuje dobro! Tygrys natomiast, będący dla niej zagrożeniem, symbolizuje zło! Myśliwy jest natomiast tym, co broni dobro przed złem. My, jako ludzie, wszyscy powinniśmy stać się myśliwymi!" (cytat z pamięci).
I tak to właśnie wygląda. Szukanie ukrytego sensu tam, gdzie go nie ma. Gadanie o metaforach, o dobrze i źle, podczas gdy Książę chciał po prostu obronić różę przed tygrysem.

Nie zrozum mnie źle, nie twierdzę, że metafor trzeba się kompletnie pozbyć. Wydaję mi się jednak, że należy traktować je jako zabawę, a nie fakt. Takie lekkie myśli, nic poważnego. Lubię czasem myśleć, że Olaf jest taką metaforą zmyślonego przyjaciela. Lubię czasem zauważać w Elsie biblijnego Hioba. Nigdy jednak nie zapominam, że Olaf to po prostu magiczny, chodzący i mówiący bałwan, a Elsa to po prostu dziewczyna, która od urodzenia miała przerąbane...

I twoje stwierdzenie - fobia społeczna. Elsa nie miała żadnej fobii społecznej. Nie bała się ludzi, wprost przeciwnie, bardzo ich lubiła. Niejednokrotnie jest to podkreślone, że uwielbia towarzystwo innych. To, czego się boi, to to, że jej wszech-potężne moce kogoś skrzywdzą. Nie bała się stanąć przed ludźmi w kościele, dopóki nie kazano jej zdjąć rękawiczek, co groziło zdemaskowaniem. A odcięcie się od świata było pomysłem jej rodziców. Żadna metafora tutaj nie pasuje.

Gdybyśmy przyjęli że wszystko jest metaforą, oznaczałoby to, że zamrożenie Annie serca było w rzeczywistości efektem odtrącenia przez siostrę. Elsa odrzuciła jej pomoc, co skrzywdziło Annę. Krzywdy zadane przez najbliższych często niszczą nasze charaktery. "Zamrażają nam serca". Oznaczałoby to, że zamrożenie Annie serca było winą Elsy. A nie było. To był pieprzony wypadek.

Echh... Mam nadzieję że nie brzmiało to zbyt ofensywnie. Jeśli tak, przepraszam.

użytkownik usunięty
andrzej_goscicki

Moja wypowiedź odzwierciedla moją główną drogę interpretacji filmu, a stanowczy jej wydźwięk miał służyć zwróceniu uwagi osób, które krytykują Frozen, zarzucając mu bezcelowość i brak merytorycznej, wartościowej treści. Nie twierdzę, że to jedyny i jakoś niesamowicie zawoalowany "ukryty" sens tego filmu, który mi było dane cudownie odkryć (post wyżej pisałam co nieco na ten temat). Przyznam szczerze, że nie przeczytałam całej Twojej wypowiedzi, ale z pewnością nie jest ofensywna. Podsumowując, to co miałam na myśli, tworząc ten wątek: zachęcam do szukania głębi w bajkach, nieważne jak wydawałyby się komercyjne, no i oczywiście "za nowe", żeby wypowiadać się o nich z nabożną czcią, jak np. o "Królu Lwie" ;)

ocenił(a) film na 10

"Przyznam szczerze, że nie przeczytałam całej Twojej wypowiedzi"

Eee?

Osobiście uważam, że trzeba bardzo się postarać, żeby nie znaleźć w "Krainie lodu" nic wartego uwagi. Albo trzeba oglądać ją grając jednocześnie na komputerze w jakąś grę. Innego wytłumaczenia nie widzę, w tej animacji można znaleźć mnóstwo ciekawych rzeczy; wystarczy dwóch rozmówców z własnym punktem widzenia na jakąś scenę i już można toczyć dłuuugie dyskusje. Dlatego nie zgadzam się z Andrzejem, że interpretowanie animacji jest "niebezpieczne" czy też bezcelowe - trochę mnie to, Andrzeju, zdziwiło, jako że to właśnie z Tobą wciągnęłam się kiedyś w bardzo ciekawą rozmowę na temat motywów postępowania Elzy ;)

ocenił(a) film na 10
snowdog

Chciałem napisać coś o tym, że "interpretacja a metafora" to nie to samo, ale... Nie, to chyba jednak jedno i to samo. Mimo wszystko daleko mi było do powiedzenia, że filmu tego nie należy interpretować. Teraz już nie jestem pewny...

Wydaję mi się jednak, że niektórych rzeczy nie można dobrze zinterpretować, nie zmieniając sensu sytuacyjnego.

"kiedyś w bardzo ciekawą rozmowę na temat motywów postępowania El*s*y ;)"

Tu nie chodzi o ciebie, ale uwierz mi wolałbym by nigdy się ona nie odbyła. Albo przynajmniej bym nigdy nie przykładał jakiejkolwiek wagi i nie starał się drążyć wniosków, które przedstawiałem.

andrzej_goscicki

"...motywów postępowania El*s*y ;)"
Pisanie "Elza" jest poprawne, bo tak brzmi jej imię w polskiej wersji.

" wolałbym by nigdy się ona nie odbyła"
Co było nie tak z tamtą rozmową?

ocenił(a) film na 10
snowdog

"Pisanie "Elza" jest poprawne, bo tak brzmi jej imię w polskiej wersji."

Wiem, że to też jest poprawna wersja tego imienia i wiem, że bohaterowie w filmie wymawiają wyraźne "z". Wiem też, że nie znajdziesz ani jednego polskiego źródła, które napisałoby to imię przez "z". Serio. Sprawdź sobie na odwrocie pudełka z filmem ;).

"Co było nie tak z tamtą rozmową?"

Generalnie: Ja. To, że całe to g*wno wyszło nie tylko z moich palców, ale i z mojej głowy.

andrzej_goscicki

Sprawdziłam, zwracam honor :)

Dobra, dalej nie wiem o co chodzi. Ale widać mam nie wiedzieć.

andrzej_goscicki

Wydaje mi się, że interpretacja idąca w kierunku fobii społecznej nie jest całkowicie nietrafiona - może fobia to zbyt ekstremalna przypadłość, ale według mnie wyobrażenie Elsy jako introwertyczki jest jak najbardziej na miejscu. Oczywiście to tylko bajka, ale chyba można porównać poczucie inności i odstawania od reszty, spowodowane super mocami, do poczucia wyalienowania, jakie odczuwają introwertycy. Wycofanie się do własnej krainy lodu można uznać za pewną metaforę wycofywania się ludzi w rzeczywistości.

Możliwe, że ta interpretacja spodobała mi się tylko dlatego, że sama jestem introwertykiem. ^^

ocenił(a) film na 10
Ameriel

"jako introwertyczki jest jak najbardziej na miejscu" "sama jestem introwertykiem"

No właśnie, ta namolnie powielana bzdura o tym, że Elsa jest introwertyczką, rozprzestrzeniana zapewne przez introwertyków.

Nie bierz tego jako pewnego rodzaju zaczepki, bądź obelgi. Ja sam jestem introwertykiem. I od samego początku do samego końca filmu ani przez głowę mi nie przeszła myśl, że Elsa jest taka sama.

To jest niejednokrotnie punktowane w filmie i poza nim, że Elsa uwielbia towarzystwo innych ludzi, a jej oddalenie się było spowodowane jedynie poczuciem, że jest to jedyne wyjście.

Nie wszyscy "inni" ludzie się alienują.

andrzej_goscicki

Żaden problem, jesteś obcą osobą za klawiaturą gdzieś, nie wezmę tego do siebie. Hell, to tylko interpretacja bajki. :D

ocenił(a) film na 10
Ameriel

Fakty nie podlegają interpretacji.

Nie stwierdziłem, że nie zgadzam się z twoją interpretacją odnośnie... Ech... "Introwertyzmu". Stwierdziłem, że jest to bzdura. Prawda jest zupełnie inna.

Można poddawać interpretacji zamrożenie serca, zakończenie filmu, obecność magii, oraz wymazanie pamięci. Ale faktem jest, że Anna była niezwykle żywiołową osobą, której doskwierała samotność. Tak samo faktem jest, że Elsa nie była introwertyczką. To są cechy, nie przenośnie, czy metafory.

andrzej_goscicki

1. http://regularlyscheduledprogramming.com/2014/02/anna-and-elsa-the-new-extrovert -and-introvert/
2. http://regularlyscheduledprogramming.com/2014/02/a-response-to-anna-and-elsa-the -new-extrovert-and-introvert/
3. http://regularlyscheduledprogramming.com/2014/02/a-response-to-the-response-anna -and-elsa/

INTERPRETUJĘ autoizolację Elsy (nie tą spowodowaną decyzją jej rodziców, ale tą po koronacji) dokładnie tak, jak autor pierwszego i trzeciego z tych tekstów i mam do tego takie same prawo, jak każdy widz.

Dziwię Ci się trochę, że uważasz, że zdarzenia, które dosłownie mają miejsce w filmie ("zamrożenie serca, zakończenie filmu, obecność magii, oraz wymazanie pamięci"), uważasz za mniej dosłowne (bo możliwe do interpretacji), niż to, co siedzi w czyjejś głowie, czego zwykle nawet właściciel owej głowy nie jest pewien. Dziwię się również, że podkreślasz, że Elsa lubi towarzystwo ludzi, podczas wśród ludzi spędziła jedynie pierwszych kilka lat życia i ciężko tak naprawdę coś na ten temat stwierdzić. Zresztą nie to było tematem mojej pierwszej wypowiedzi, a Ty masz do tego prawo, takie samo, jak ja mam prawo do swojego zdania.

"Tak samo faktem jest, że Elsa nie była introwertyczką. To są cechy, nie przenośnie, czy metafory" - jak wskazałam trochę wyżej w tym poście, metaforą nie są dla mnie cechy Elsy, tylko jej autoizolacja w Krainie Lodu.

To, co piszę, to to, co myślę na ten temat; nie fakt, tylko opinia. Opinii nie klasyfikujemy jako prawdy bądź fałszu (czy też, jak wolisz, bzdur). I każdy ma prawo do swojej.

Ameriel

Mogę się wtrącić ze swoim? :)

Chciałam tylko powiedzieć od siebie, że bardzo mnie zaciekawił ten pierwszy artykuł. Nad niektórymi kwestiami można się głębiej zastanowić, pojawiło się parę nowych (dla mnie) uwag. Jak zwykle się czepnę, bo lubię:
"Elsa sings the powerful "Let it Go"; a veritable anthem to introversion."
Nie zgadzam się z tym, dla mnie "Let it go" jest bardziej hymnem samoakceptacji, a nie introwertyzmu. Tak samo jej radość wynikła nie z tego, że wreszcie jest sama i ma święty spokój, tylko z tego, że wreszcie nie musi udawać, że moce nie istnieją.
Tak samo w kwestii:
"For the perceived safety of those around her, Elsa was never allowed to be truly happy, and can only find real peace when she is alone."
Może I owszem, ale znów: nie z radości, że jest sama I nikt jej głowy nie zawraca, tylko dlatego, że nie musi się pilnować z mocą (najwyżej przypadkiem strzeli lodem w szafę, ale spoko, nikt nie widzi).
Kolejna sprawa – porównanie do Króla Lwa. Porównanie owszem trafne, ale z innego powodu: zarówno Elsa jak i Simba bali się tego co się stanie, jak powrócą – Simba bał się zmierzyć z przeszłością, wg której był odpowiedzialny za śmierć ojca, Elsa natomiast bała się, że zrobi komuś krzywdę swoimi mocami. Nie ma to nic wspólnego z wyciąganiem introwertyka z jego komfortowej strefy, żeby pobył sobie w towarzystwie innych.

Także pod tymi względami nie zgadzam się z artykułem. Natomiast jeśli mam stanąć po którejś stronie barykady, to również jestem za introwertyzmem, ale z pewną dozą ekstrawertyzmu. Czyli po prostu: dobrze się czuje sama i jest jej z tym dobrze, ale lubi też czasem towarzystwo innych. Nie jest po prostu duszą towarzystwa jak Anna. Jak było naprawdę – tego nikt nie wie, bo nie mieliśmy okazji się przekonać. Myślę, że jej prawdziwa osobowość wyjdzie na wierzch dopiero we Frozen2.

p.s. "When Elsa leaves the kingdom, she doesn’t become an evil sorceress or plan revenge on Arendelle, she just wants to be alone."
Do tego akurat mało brakowało ;) Bo jak chyba wszyscy już wiedzą, Elsa pierwotnie miała być "zła". No, ale tego nie ma co teraz przywoływać, bo ostateczna wersja wyszła inna (i całe szczęście, bo mielibyśmy kolejną banalną opowieść o walce dobra ze złem).

P.s. 2: przeczytałam pierwszy artykuł i na bieżąco pisałam do niego kontrargumenty, dopiero potem zerknęłam na pozostałe dwa linki i okazało się, że niektóre zdania ode mnie pokrywają się z autorem drugiego, z wieloma rzeczami się zgadzam. No trudno; jak już się naprodukowałam, to teraz nie będę kasować.

p.s.3 "such an orgasmic coming out party." Hahaha najciekawsze określenie "Let it go" jakie słyszałam :D

To jeszcze na koniec fragment z trzeciego linka:
"Strong female characters like Anna and Elsa are not strong because they are women, but they show that it’s possible to be strong and also a woman. "
Zupełnie nie zgadzam się z tym, że Elsa jest silną postacią. Ale to już temat na osobną dyskusję.

ocenił(a) film na 10
Ameriel

"uważasz za mniej dosłowne [...] niż to, co siedzi w czyjejś głowie"

Bo te wydarzenia nigdy nie mogły się wydarzyć w prawdziwym świecie! Jasne zatem, że MOŻLIWA jest ich interpretacja (chociaż jej nie pochwalam, ani sam jej nie stosuje).

To co siedzi w czyjejś głowie to FAKT. Coś prawdziwego, namacalnego i dosłownego. Coś co w pełni ma odzwierciedlenie w świecie realnym.

"(nie tą spowodowaną decyzją jej rodziców, ale tą po koronacji)"

Czyli w zasadzę tą, która była spowodowana próbą dostosowania sytuacji do decyzji rodziców.

"Dziwię się również, że podkreślasz, że Elsa lubi towarzystwo ludzi, podczas wśród ludzi spędziła jedynie pierwszych kilka lat życia i ciężko tak naprawdę coś na ten temat stwierdzić."

Mnie dziwi wiele rzeczy, które wywnioskowałem i zauważyłem w tym filmie, zwłaszcza jeżeli mówimy o Elsie, ale to akurat wydaje mi się tak cholernie oczywiste, że... Po prostu ech...

"Opinii nie klasyfikujemy jako prawdy bądź fałszu (czy też, jak wolisz, bzdur)."

I opinia może być błędna, jeżeli jest oparta na fałszywym poczuciu niejasności źródła.

ocenił(a) film na 10
Ameriel

"uważasz za mniej dosłowne [...] niż to, co siedzi w czyjejś głowie"

Jeszcze raz się do tego odniosę, bo naprawdę mnie to nęci... Naprawdę uważasz motyw z magią za bardziej dosłowny, niż ten psychologiczny? Czy magia przypadkiem nie była zawsze metaforą, przynajmniej w tych inteligentniejszych dziełach? Czy nie była czasem przenośnią dla stanów psychicznych, moralnego pojęcia dobra i zła, ludzkiej siły woli?

Jeżeli film pokazuje mi konkretny stan psychiczny człowieka, jest to mniej dosłowne od trolla stwierdzającego, że magią może powalczyć z głową, ale nie z sercem?

Poważnie, nawet jak o tym myślę, brzmi to absurdalnie. A myślę o naprawdę wielu rzeczach, które inni uznaliby za absurdalne do cna.

andrzej_goscicki

"Naprawdę uważasz motyw z magią za bardziej dosłowny, niż ten psychologiczny? Czy magia przypadkiem nie była zawsze metaforą, przynajmniej w tych inteligentniejszych dziełach? Czy nie była czasem przenośnią dla stanów psychicznych, moralnego pojęcia dobra i zła, ludzkiej siły woli?"

--> To jest bajka, w której magia jest dosłowna. Trolle leczą małe dziewczynki, a inne małe dziewczynki zamrażają serca i tworzą lodowe pałace. To są wyraźnie pokazane wydarzenia w filmie, podczas gdy ani razu nikt nie mówi wprost o tym, co Elsa myśli o ludziach. Wg mnie otwiera to pole do interpretacji, ale widzę, że dla Ciebie wszystko jest jasne, jak słońce i gwiazdy.

O ile sam nie jesteś Elsą, Twoje zapewnienia, że wiesz, co siedzi jej w głowie, są dla mnie tak samo wartościowe, jak dla Ciebie moje interpretacje jej zachowania (i nie tylko moje, jak widać powyżej w linkach) - czyli w ogóle.

Frozen to nie jest film psychologiczny, tylko bajka dla dzieci, a zagadnienie, którym się zajmujemy, nie jest wcale tak oczywiste, jak próbujesz udowodnić. Gdyby tak było, nikt nie dyskutowałby na ten temat (nie ma co się pieklić, przecież Twoje wyobrażenie postaci Elsy może być ekstrawertykiem, jeśli chcesz).

"(...) myślę o naprawdę wielu rzeczach, które inni uznaliby za absurdalne do cna."
---> To wspaniale, naprawdę. :D

ocenił(a) film na 10
Ameriel

"To jest bajka, w której magia jest dosłowna."

Poważnie? Zaczerpnijmy zatem źródła. "Frozen" wywodzi się z baśni Hansa Christiana Andersena, pod tytułem "Królowa Śniegu". W owej baśni Kai, mały chłopiec z niewielkiej mieściny, zostaje trafiony odłamkiem lodowego zwierciadła w serce. Owo zwierciadło została zawczasu rozbite przez diabła, za namową jego uczniów.

Diabeł - siewca grzechu (oczywiste).

Zwierciadło - grzech.

Trafia w serce - serce chłopca poddaje się złu.

Czy to naprawdę nie jest oczywiste? Wiem, że ta interpretacja nie pasuje do omawianego filmu, ale mamy tutaj przykład baśni, w której fantastyczne wydarzenia są jawną metaforą. Ale oczywiście, że są bardziej dosłowne od najnaturalniejszego stanu psychicznego...


"może być ekstrawertykiem, jeśli chcesz"

...

...serio?

"nie jest wcale tak oczywiste, jak próbujesz udowodnić"

Heh... A może po prostu nie zauważasz tylu rzeczy, co ja? Pomyślałeś o tym? Nie, nie jest to przejaw pychy. Po prostu: pomyślałeś o tym? Że ktoś mógł dojść do czegoś więcej niż ty? Niekoniecznie ja?

"O ile sam nie jesteś Elsą, Twoje zapewnienia, że wiesz, co siedzi jej w głowie, są dla mnie tak samo wartościowe"

To jest zabawne, zwłaszcza jeżeli mówimy o psychologii. Z tego co mi się wydaję, jest taka dziedzina lekarska, która nazywa się "psychologią" i zajmuje się ona właśnie rozpoznawaniem "tego, co siedzi w czyjejś głowie". Idąc twoim tokiem rozumowania, psychologia może być traktowana tak samo jak literacka interpretacja, bo nigdy lekarz nie jest w stanie stwierdzić "co siedzi w głowie pacjenta". Zatem wszystkie diagnozy są jedynie "opinią" i nie ma miejsca na "tę prawdziwą". Zatem wszelkie leczenie jest zupełnie zbędne, bo jest tylko "rozwijaniem czyjejś interpretacji stanu pacjenta". Można zatem próbować różnych leczeń do skutku, bo "każda diagnoza jest sobie równa".

A więc doszliśmy już do obalania sensu istnienia dziedziny nauki, traktowanej dzisiaj z ogromną powagą... Świetnie...

Ech... Zapewne uważasz, że na ciebie naskakuje. Ale tak nie jest, naprawdę. Nie staram się być wredny, czy zarozumiały. Widzisz, od samego początku tej rozmowy mówisz o opinii, interpretacji i szanowaniu cudzego zdania. Lecz wydaję mi się, że od samego początku powinieneś wiedzieć, z kim rozmawiasz. Na samym początku stwierdziłem, że wasze interpretacje są zwykłym, niebezpiecznym stekiem bzdur. Od samego początku przekazywałem ci prostą informację: jesteś w błędzie. Nie żadne "nie zgadzam się z twoim punktem widzenia", czy "twoja interpretacja do mnie nie przemawia". Mam nadzieję że teraz jasne jest, z kim masz do czynienia.

Żebym jednak nie wyszedł na jakiegoś aroganckiego potwora (tak, to wcale nie jest takie proste), postaram się przybliżyć ci mój punkt widzenia.

Jeżeli chodzi o szanowanie cudzej opinii, zawsze byłem do tego pierwszy. Uwielbiam "AVATAR'a", lecz nigdy nie miałem nic przeciwko tym, którzy go nie lubili. Na tym forum zawsze krytykowałem ludzi, którzy pluli na fanów tego filmu, tak jak i na pseudo-fanów, którzy robili to samo z tymi, którzy go nie lubili. Inne odbieranie postaw i zachowań fikcyjnych bohaterów, niezależnie od tego czy mi się podobało, czy się z nim nie zgadzałem, też potrafiłem zaakceptować.

Ale prawda jest taka, że są opinie i są fakty.

Jeżeli powiesz, że taki Jake Sully kochał się z Neytiri (scena i postacie z filmu "AVATAR") tylko dlatego, że wydała mu się "fajną laską", będziesz po prostu w błędzie. Zaprzeczy temu ilość poświęceń, jakich bohater dla niej dokonał. Miłość, czy emocjonalne przywiązanie? Nieważne. Na pewno nie czysty popęd seksualny.

Trudno mi o tym mówić, bo ludzie zazwyczaj nie biorą mnie wtedy na poważnie, ale... Sporo spędziłem rozmyślając nad tym filmem. Każda scena, każdy gest, słowa, intonacja, zachowanie, decyzja, myśli... Po pewnym czasie wszystko zaczęło tworzyć jeden wielki łańcuch przyczynowo-skutkowy. Jedne ogniwa są wciąż niezrozumiałe, inne przerażające. O co mi jednak chodzi? To co dla ciebie jest... "Interpretacją", oraz "własną opinią", dla mnie jest... "Faktem". Nie jest to wcale przejaw arogancji z mojej strony. Do większości "ogniw", czy po prostu "wniosków" wolałbym nigdy nie dojść, więc nie można tutaj mówić o stawianiu swojego zdania ponad innymi, ze względu na zuchwałość. To tak jakby pewien fakt, który wcale ci się nie podoba, nagle został przed tobą odsłonięty i ze wszystkich punktów widzenia, którym towarzyszy logika, wydaje się prawdziwy.

Nad uczuciami w gruncie rzeczy nie da się do końca zapanować. Jeżeli kogoś kochasz, nie możesz sobie po prostu powiedzieć "nie kocham" i nie kochać. Potrzeba do tego długotrwałego wysiłku, a zresztą i tak zazwyczaj dzieje się to przez stopniową i podświadomą utratę wszelkiej troski. Podobnie jest z uczuciem faktu. Czymś tak naprawdę niezależnym od ciebie. Jeżeli coś wydaje ci się zatrważająco prawdziwe, nie jesteś w stanie tego z siebie wyrzucić. Nie jesteś w stanie przekonać siebie samego, że dwa plus dwa nie równa się cztery. Zawsze będzie ci towarzyszyło uczucie, że tylko okłamujesz samego siebie, a ta kwestia nie podlega żadnej, interpretacyjnej dyskusji. Bo dwa plus dwa równa się cztery.

A kiedy już to zaakceptujesz? Kiedy stwierdzisz, że dwa plus dwa równa się cztery? Definitywnie? Kiedy wiesz już, że jest to niezaprzeczalny fakt? Czy naprawdę powiedziałbyś komuś, kto twierdzi że wynik równa się siedem, że to "wyłącznie jego opinia"? Nie starałbyś się powiedzieć mu, że się myli (i nie mam tutaj na myśli upartego ignoranta, tylko kogoś, kogo po prostu nikt tego nie nauczył)?

Zatem to, że nie traktuje waszych wypowiedzi jako opinii, a jedynie jako błędne wnioski, nie wynika wcale z tego jaki jestem arogancki. Ja po prostu nie potrafię spojrzeć na to inaczej. Tak właśnie czuję, tak to właśnie widzę. I nie mam zamiaru kłamać mówiąc, że "to wasze interpretacje, zapewne możecie mieć tyle samo racji co ja", tylko by nie wyjść na du*ka. Nie, jeżeli czuje coś zupełnie innego.

Myśli, które krążą po mojej głowie nakazały mi... Zauważać pewne rzeczy. Nieoczekiwane, i zapewne niechciane, konsekwencje waszych interpretacji. Ukryta ignorancja, egoizm, a nawet czyste sku*wysyństwo. Tego rodzaju wnioski z zachowań bohaterów wypływają, jeżeli przyjmiemy prawdziwość waszych twierdzeń. Zastanawiam się, czy wiesz jakie konsekwencje ciągnie za sobą twoja interpretacja Elsy? Czy wiesz, kim w rezultacie się staje?

Skoro już wiesz, kim jestem, może zakończysz tę prowadzącą donikąd rozmowę? Jak mówiłem, od samego początku miałem ci do powiedzenia tylko jedno: mylisz się.

I powiedz jeszcze, czy bierzesz mnie na poważnie?

andrzej_goscicki

Nie biorę Cię na poważnie. Jesteś dla mnie tylko użytkownikiem portalu w internecie, na którym można dyskutować o filmach, który za bardzo do siebie bierze coś, co pisze anonimowa osoba na temat animowanego filmu Disneya.
Masz rację, powyższa dyskusja nie prowadzi donikąd.

PS: Uczucie faktu? Serio? :D

ocenił(a) film na 10
Ameriel

Tak myślałem.

Powodzenia zatem. W czymkolwiek.

andrzej_goscicki

Wzajemnie. Powodzenia w krzewieniu świadomości odbiorców filmu Frozen. Przepraszam, że ze mną Ci się nie udało.

ocenił(a) film na 10
Ameriel

Ech... Myśl sobie co chcesz.

andrzej_goscicki

Dzięki! Ty też. :>

ocenił(a) film na 7
andrzej_goscicki

A ja się zgodzę, że opowiada o fobii społecznej. Blondynka ma wmawiane od dziecka, że ma nie pokazywać się, uczuć, niczego. W efekcie boi się ludzi, czuje się wolna tylko jak jest sama. W piosence śpiewa o wirującej wewnątrz burzy - typowe uczucie przy nerwicy, takie nieprzyjemne wirowanie w brzuchu. To raptem parę przykładów. Uważam, że na pewno jedną z rzeczy, o których jest ta bajka to właśnie fobia społeczna/nerwica lękowa.

Tyiu

A ja się nie zgadzam. Fobia społeczna byłaby, gdyby bała się innych. A ona nie boi się ludzi, boi się sama siebie. Zgadzam się natomiast z tym, że można tam znaleźć wiele wartości.

ocenił(a) film na 7
snowdog

Ok, powinienem w obu przypadkach użyć określenia nerwica lękowa, a nie fobia społeczna ;-).

Tyiu

Z tym już prędzej się zgodzę ;) Niektórzy nawet poruszają temat depresji, ale wydaje mi się, że to już byłaby grubsza sprawa i Elsa raczej się do tego nie kwalifikuje.

ocenił(a) film na 7
snowdog

Możliwe, że poruszają, ja też depresji bym się tu nie dopatrywał, ale nerwicy - ewidentnie.

Tyiu

O takie coś znalazłam:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/6a/ab/c4/6aabc48cac245b4dfa37fe18be773 b5f.jpg
Ale wydaje mi się, że jest to trochę naciągane.

ocenił(a) film na 7

...ponieważ większość dorosłych - niestety - nie potrafi.

ocenił(a) film na 7

Twoja interpretacja jest według mnie całkowicie słuszna. Elsa od zawsze miała problem z lękiem, a ten przecież jest głównym uczuciem objawiającym się w fobii. Została odgrodzona przez rodziców, a to w dzieciństwie najczęściej zaczynają się problemy prowadzące do takich problemów. W kościele bała się, żeby ktokolwiek nie zauważył, że zamraża berło, była to według niej jej słabość, którą powinna ukrywać. To znaczy, że nie akceptowała siebie. Także inni nie akceptowali jej takiej jaką jest, z wyjątkiem jej siostry. Dlatego też odizolowała się w pałacu z lodu, który ma symbolizować zamknięcie się w sobie. Skrzywdzenie siostry ma pokazać jak taka postawa może być krzywdząca dla innych. Na końcu zostaje przez nią uratowana, świadczy to o tym, że to najbliższe kochające osoby mogą pomóc osobie tak bardzo zamkniętej w sobie.

użytkownik usunięty
litecytorka

Odbieram to dokładnie tak samo. Ktoś wyżej napisał, że nie mogła mieć fobii, bo nie bała się ludzi. Fobia społeczna nie polega na tym, że ktoś uważa innych ludzi za niebezpieczne osoby i się ich boi. Osoba z taką fobią obawia się, że w ich towarzystwie się skompromituje, że odsłoni przed innymi swoje słabości, że jej lek przed kontaktem z nimi objawi się w jakiś sposób np. przez zaczerwienioną twarz, czy spocone ręce. Elsa chciałaby mieć kontakt z innymi, ale nie chciałabym okazywać im swoich "mocy", z lęku przed społecznym odrzuceniem.

To ja napisałam, że nie mogła mieć fobii społecznej, ale Twoje wytłumaczenie mnie przekonuje. Natomiast dalej uważam, że to nie ludzi się bała, tylko siebie. Myślę, że nie tyle bała się, że inni ją odrzucą, co tego, że zrobi komuś krzywdę swoimi nieokiełznanymi mocami.

ocenił(a) film na 10
snowdog

zgadzam się. elsa bardzo starała się być zimna. nie czuć. bała się swoich mocy.

tak już z innej beczki, bardzo podoba mi się, jak we frozen wyśmiewają stare hm 'schematy'. pojawia się książe, miłość od pierwszego wyjżenia oraz ślub tego samego dnia. czego w bajce kristof nie mógł pojąć - 'bo jesteś zdrowo kopnięta. chciałaś wyjść za obcego.' oraz ja anna w rozmowie z nim pokazała jak nic o hansu nie wie.
drugi wartościowy wątek jest oczywiście na końcu, gdy to nie pocaunek prawdziwej miłości raruje anne, ale miłość jej siostry. to chyba pierwsza bajka, która pokazuje że nie zawsze to książe ratuje księżniczkę. i że dziewczyny/kobiety też są silne. zawsze w bajkach to księżniczka czekała na ratunek. a tu coś nowego.

ocenił(a) film na 10
889641265

Myślę, że między innymi dlatego ten film zdobył tak wielkie grono fanów :)

Anonim90

Nie wiem jak to było w przypadku innych fanów, ale u mnie zdecydowanie zadziałało ;) Chociaż największy plus ode mnie leci za perfekcyjne odwzorowanie siostrzanej relacji .

ocenił(a) film na 10
snowdog

Nom... to też jest mocny atut ;)

użytkownik usunięty
889641265

Trafne spostrzeżenie z tymi schematami ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones