Animacja wydaje się być naprawdę fantastyczna, dopóki nie zacznie się jej oglądać.
Po pierwsze humor w niej zawarty jest bardzo znikomy. Bałwanek okropny i irytujący, jeśli jego głos
upośledzonego człowieka miał być elementem żartobliwym to jest to pomysł nietrafiony. Kilka mało zabawnych
scen i tyle, humor z pewnością nie jest w tutaj atutem.
Film od strony wizualnej jest rewelacyjny, to jak generowane jest zachowanie śniegu jest po prostu
niesamowite. Efekty to niestety jedyna zaleta tej animacji.
Piosenki fatalne. Jak Ci lodziarze śpiewali to nic nie rozumiałem, jak śpiewała ta mała o lepieniu bałwana to
musiałem ściszać dźwięki bo mnie uszy bolały (w sumie to cały czas jak śpiewała Anna nie dawało się
wytrzymać), jedynie całkiem spoko wypadło "Mam tę moc" ale tekst jest okropny.
Jakby tak się zastanowić nad całością, to w Krainie lodu nic się nie dzieje, mało znaczące wątki plus
upchane pomiędzy nimi sceny ze śpiewaniem sprawiają, że ta animacja jest płytka i nie wywołuje żadnych
emocji.
Kolejna nudna i ckliwa historyjka pokroju Zaplątanych, a zarazem ogromne rozczarowanie.
W filmie jest sporo absurdów np.
Idiotyczne zachowanie Elsy - skoro tak bardzo chciała chronić siostrę to czemu ją zostawiła samą z
obcym facetem (zdawała sobie przecież sprawę jak lekkomyślna jest Anna), przez całe życie była dla niej
zimna, aż w końcu sobie uświadomiła - Olać ją i królestwo! Carpe diem zamieszkam z yeti na odludziu!
SPOJLER:
Jak dla mnie to największą wadą i głupotą w filmie jest Hans. Nie znoszę jak twórcy filmu próbują robić ze
mnie idiotę (niektórzy lubią).
Żałosne jest to jak jest kreowany na postać o czystym sercu. Jego zachowanie przez cały film jest
całkowicie absurdalne w porównaniu do tego kim okazuje się być naprawdę. Niby dlaczego uratował Elsę
od popadnięcia w obłęd (scena w zamku), mógł chociaż pozwolić by ją wtedy zabito.
Za ładną stronę wizualną 4/10, to chyba rozważna ocena.
Ja lepiłem co roku bałwana i nigdy nie wyglądał tak ułomnie. Olaf wyglądał w tej bajce jak by był wyrwany z kontekstu, nie pasował do reszty.
Nie no to gratuluje!
Szkoda tylko że ani w internecie ani w radiu lub telewizji nic o tobie nie ma...
Ale to taki detal ;)
Pawio jest facetem (podobnie jak ja), nie można kierować się wyłącznie awatarem, zwróć uwagę w jakiej osobie jest nick (ten Pawio) i przede wszystkim dopisek "Mr" (EN:pan). Gdyby to była ona, byłoby "Mrs" (Pani)
Faktycznie. Nie przeczytałem nicku. Ale w obecnych czasach, kiedy to rząd musi przeznaczyć na gender 30% unijnych dotacji, myślę, że płeć przestaje być czymś istotnym.
Tak czy inaczej, nie czyni go to bardziej obiektywnym.
Hmmm... Pawio, nie zniżaj się do poziomu hejterów z yt :/
Nie mam tu na myśli 1234Marik1234, broń boże!
Marik widzę, że swoją wypowiedzią świetnie utożsamiasz się ze swoją animowaną wersją :)
http://www.youtube.com/watch?v=ZA8sdjkxI7o
Zgadzam się. Oglądałem ze swoją drugą połową i 3 razy znużona prosiła mnie o wyłączenie. Pierwsza połowa filmu to niezamierzony żart, co druga scena piosenka. Aż się nabijaliśmy, że jakakolwiek pauza i zaraz piosenka będzie. Zamiast dobrego scenariusza, przez połowę filmu nic się nie dzieje, bo śpiewają. Bałwanek zabawny, ale wydaje się doklejony dla młodszej widowni i ewidentnie nie przystaje do reszty filmu. Postacie płaskie, a twist Hansa to jakaś kpina.
Nuda i kiepskie piosenki, tyle w temacie. Jak dla mnie szkoda czasu.
Widzę, że dużo ludzi porównywało film do Zaplątanych. Dla mnie film dużo lepszy, przede wszystkim ciekawy. Piosenki też były, ale nie przez połowę trwania filmu.
"Pierwsza połowa filmu to niezamierzony żart, co druga scena piosenka." - To musical. Już któryś raz z kolei to piszę... Za dużo piosenek? Baa... jak dla mnie w sam raz - Disney pokazał co potrafi. Ma sporo do pokazania, jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękową.
"Aż się nabijaliśmy, że jakakolwiek pauza i zaraz piosenka będzie." - Nie przesadzasz trochę?
"Zamiast dobrego scenariusza, przez połowę filmu nic się nie dzieje, bo śpiewają." - Scenariusz jest dobry - Disney odszedł od schematów. Opinię do tego, że śpiewają zostawiłem wyżej. I nie, nie było śpiewu za dużo.
"Bałwanek zabawny, ale wydaje się doklejony dla młodszej widowni i ewidentnie nie przystaje do reszty filmu." - Jest to symbol więzi pomiędzy Anną a Elsą. Nie odniosłem wrażenia, że jest doklejony na siłę. Jak dla mnie jest okej.
"Postacie płaskie, a twist Hansa to jakaś kpina. " - No teraz to już przesadzasz. Te dwie rzeczy są jednym z tych najbardziej dopracowanych w filmie. Postacie płaskie... nie wiem, czemu tak sądzisz... ale napisz, rozwieję twoje wątpliwości. Jak przy Hansie ;-)
"Nuda i kiepskie piosenki, tyle w temacie. Jak dla mnie szkoda czasu." - Jeśli chodzi o mnie - ten film odmienił moje życie i tysiące innych, szczególnie tych, którzy w jakiś sposób odróżniają się od reszty.
"Widzę, że dużo ludzi porównywało film do Zaplątanych. Dla mnie film dużo lepszy, przede wszystkim ciekawy." - Tak, Zaplątani byli ciekawi. Ale Kraina lodu o wiele lepsza, bardziej rozbudowana fabuła, lepsze piosenki, świetna animacja.
Oczywiście to tylko moja opinia...
Nikt nigdzie nie pisze, że kraina lodu to musical, nigdzie w oficjalnych materiałach na to nie trafiłem, dlatego podszedłem do tego jak do zwykłej animacji i jak dla mnie upchanie tylu piosenek zamiast ciekawej fabuły zabija ten film. Postacie płaskie dlatego, że nikt się w filmie nie zmienia w jakiś znaczący sposób. A Hans po co jechał za Anną? Zupełnie to nielogiczne.
"Nikt nigdzie nie pisze, że kraina lodu to musical, nigdzie w oficjalnych materiałach na to nie trafiłem, dlatego podszedłem do tego jak do zwykłej animacji" - i to mnie wkurza - czemu tego nie napiszą? Fox już 3 razy próbował napisać i nie zatwierdzili, a przecież sami autorzy to potwierdzili.
"Upchanie tylu piosenek zamiast ciekawej fabuły zabija ten film." - Fabuła jest genialna. Rozwinięta bardziej niż kiedykolwiek.
"Postacie płaskie dlatego, że nikt się w filmie nie zmienia w jakiś znaczący sposób." - nikt się nie zmienia? Obejrzyj jeszcze raz.
"A Hans po co jechał za Anną?" - musiał się upewnić, że nie żyje.
Coś jeszcze? A może coś rozwinąć?
Zajrzałem na rottentomatoes i generalnie zgadzam się, co krytycy pisali przy recenzjach określonych mianem "rotten". Zajrzyj tam.
Jeszcze do do bałwana, generalnie jakby Olafa nie było, to nic by to nie zmieniło. Chodzi sobie obok głównych bohaterów i nic. Dlatego doklejony.
W międzyczasie siostra obejrzała, jej również nie porwał. Tak więc u mnie jednego dnia 3:0 na niekorzyść filmu.
Widzę że masz w avatarze postać z mortal kombat no tak w filmach i grach zamiast jakieś dobrej fabuły była co chwila walka kilka zdań ktoś powiedział i zaraz walka no spoko fabuła naprawdę
Za dużo piosenek :) dobry argument bardzo dobry a czy w mortal kombat nie jest przypadkiem za dużo scen walk ???? jaka jest logika że Shao Kahn zaprasza na turniej walk a bohaterowie spokojnie sobie chodzą nie mógł ich zabić ?? byli w końcu na jego terytorium może się mylę ???nie żartuj sobie :) Hansa zarzekasz na niego a Shao Kahn nie był lepszy chyba że ten avatar masz tylko tak to ok .
Może ty po prostu nie rozumiesz fabuły? a są przynajmniej 3 interpretacje zależne od wieku odbiorcy
Z tym się zgodzę, np Mortal Kombat 9 miał wystarczającą fabułę umiejętnie wykorzystali wszystkie postacie do gry i co najważniejsze dla mnie - bardzo poprawili rozgrywkę. W MK9 fabularna rozgrywka jest po to by zapoznać gracza z mechaniką gry. Gra się zaczyna kiedy zasiadam ze znajomymi na kanapie przy piwie i odstresujemy się pojedynkami. Jak gram w coś sam to wtedy owszem oczekuję fabuły. Kooperacja i VS ma bawić i odstresować - dobrym przykładem są gry LEGO (niedawno nie miały nawet dialogów, ostatnio dodają dubbing).
Btw Sub-Zero wymiata.
.Bałwanek okropny i irytujący, był taki ??? oglądałeś shreka ??? wolę nie wiedzieć co myślisz o osiołku w taki razie . od piosenek uszy cie bolały ??? piosenki były piękne i przyjemne dla ucha.a co w prawie Hansa planował intrygę doskonałą wiec twój dok myślenia w tej sprawie jest błędny
Idiotyczne zachowanie Elsy jak to ładnie napisałeś . Elsa to młoda kobieta która bała się reakcji ludzi na jej niezwykłe umiejętności była pełna strachu że komuś coś zrobi i była zagubiona po postu nie myślała logicznie w tym momencie w a krainie nazwali ją wiedźma i wtedy uznała że dla niej miejsca nie ma w tym królestwie .
a Księżniczka Mononoke piszesz że kraina lodu jest że ta animacja jest płytka i nie wywołuje żadnych
emocji a Księżniczka Mononoke no tak jest pełna emocji i ma morał bardzo piękny na końcu w porównaniu z krainą lodu :) musisz być w wieku ponad 40 lat skoro tak krytykujesz tą animację :) ja jestem w wieku 23 a animacja bardzo mi się podoba podejrzewam że nie rozumiesz animacji Disneya o co chodzi w ich animacjach
Już wystarczy, zanim napiszesz kolejny komentarz podkreślę, że to co krytykujesz jest zależne tylko od gustu. Piosenki po polsku tak jak i mnie tak i mojej ukochanej się nie podobały, skłamałbym jakbym napisał inaczej. To samo tyczy się bałwanka (wcześniej już pisałem o shrek'u więc nie porównuj mi osiołka do Olafa bo tą pierwszą postacią byłem oczarowany) po prostu nie przypadł mi do gustu, to tylko moja opinia i wiele osób ją podziela.
Na Disney'u się wychowałem, do dziś bawię się dobrze na starych i nowych animacjach, wliczając wszystkie pixara. Lubię dobrą animację i zazwyczaj dobrze się na nich bawię. Z tych ostatnich nie podobali mi się Zaplątani i Kraina Lodu - nic na to nie poradzę to po prostu nie było dla mnie. Nie jestem pewien czy pisałeś o Monooke z ironią, ale dla mnie fabularnie nie ma porównania. Jeszcze odniosę się do komentarza powyżej: Mortal Kombat akurat jest taką grą w której fabuła nawet jeśli jest to i tak nikogo nie interesuje. To samo tyczy się gier typu Bejeweled, albo zuma, fabuła tam jest wymuszona, żeby było cokolwiek. Dobrej fabuły wymaga się już chociażby od gier niezależnych (platformowych, przygodowych) dobrym przykładem jest gra "To the moon", lub "Dust". Pozdrawiam :)
Tylko w temacie nie pisałeś o guście :) pisałeś tak jakby wszystkim miało by się to nie podobać
ja też ci napisałem jak jest w moim guście mnie osiołek czasami irytował :)
Tak o tym pisałem z ironią oglądałem Monooke i dla mnie tam nie było prawdziwych emocji i dobrej fabuły a w sprawie mortal kombat nie tylko są gry ale i też seriale i filmu poza tym gra też powinna mieć fabułę nawet bijatyka wiec jego post jest śmieszny dla mnie tak samo ktoś może napisać że jak moratal ma taką fabułę i nikomu to nie przeszkadza to czemu to przeszkadza w animacja dla dzieci typowo a w grze dla dorosłych to już nie przeszkadza który podobno jest bardziej rozwinięty i chce jakieś fabuły .
Obejrzałem, bo musiałem, dwukrotnie. Pierwszy raz zasnąłem, drugi raz przy okazji go obejrzałem, ale też znalazłem lepsze zajęcie. Córka 6-cio letnia twierdzi, że jej się podoba, córka 15-sto letnia raczej ciepło o nim wspomina, choć też ją dobijają piosenki.
No mi też narzuca się porównanie do "Zaplątanych" (jak innym w tym wątku) i tamten film obejrzę jeszcze kilka razy, tego na pewno nie. Wiem, dziwnie to brzmi, ale w tamtym kolejne sceny to nie kolejne piosenki, jest jakaś akcja i ludzie ze sobą nawet rozmawiają, a nie śpiewają.
Olaf w zapowiedziach śmieszył, w samym filmie nie powala na kolana, nawet nie wiem kto w tym filmie był poza dwoma siostrami i ich rodzicami, którzy utonęli. Absolutnie i kompletnie nie wiem dlaczego jedna miała ten dar mrożenia, czy była dobra, czy zła. Piszę chaotycznie, bo nie wiem co mam napisać, bo to właśnie w mojej głowie zostało po dwukrotnym obejrzeniu filmu, przy czym, jak pisałem, zasnąłem podczas pierwszej emisji.
Mógłbym porównać film do "Szeregowca Dolota" - wiem, to straszna ocena, ale tak wynudziłem się na jednym i drugim filmie. Animacja też mnie nie zachwyca. No nie mam kompletnie nic do powiedzenia o tym filmie.
Dno, ale takie na 4.
"Też ją dobijają piosenki." - To "też" mówi mi, że tobie również nie podobają się piosenki. Możesz sprecyzować, czemu tak jest?
"W tamtym kolejne sceny to nie kolejne piosenki, jest jakaś akcja i ludzie ze sobą nawet rozmawiają, a nie śpiewają." - ja sądzę, że piosenki w "Krainie lodu" są świetne! Co do akcji - fakt, na początku jej nie ma, najwięcej jest na końcu. Sądzę, że gdyby dodali więcej dynamizmu na początku filmu to zepsuliby piękno tej animacji. Poza tym animacja mnie wciągnęła, trzymała w napięciu do końca seansu. Zresztą... to musical.
"Olaf w zapowiedziach śmieszył, w samym filmie nie powala na kolana." - nie wiem czy o to ci chodzi, ale mi się nie podoba to, że kwestie w trailerze są inny niż w filmie - dla mnie te w zwiastunie rzeczywiście lepiej wyglądały. No ale cóż... życie.
"Nie wiem kto w tym filmie był poza dwoma siostrami i ich rodzicami, którzy utonęli." - Widocznie nie wciągnąłeś się, co sam przyznałeś. Mnie urzekła historia Elsy, 2 razy w kinie na tym filmie płakałem... jedyne 2 razy w życiu :/
"Absolutnie i kompletnie nie wiem dlaczego jedna miała ten dar mrożenia, czy była dobra, czy zła." - Jak już kiedyś mówiłem, nie ma dobra i zła. To zależy od punktu widzenia. Ze strony arcyksięcia Elsa jest zła, ze strony Anny jest dobra, ze strony widzów też. Co do tego, czemu ma taki dar nic nie wiadomo. Jedynie król na początku filmu powiedział, że moc jest wrodzona.
"Piszę chaotycznie, bo nie wiem co mam napisać, bo to właśnie w mojej głowie zostało po dwukrotnym obejrzeniu filmu, przy czym, jak pisałem, zasnąłem podczas pierwszej emisji." - Ja się na filmie nie nudziłem... zresztą co się będę powtarzał, napisałem powyżej.
"Animacja też mnie nie zachwyca." - No błagam.... jak można tak mówić. Ja rozumiem, że każdy ma swoje zdanie itp.... ale ta animacja jest najpiękniejszą, jaką widziałem. Dla mnie nie może się równać z żadną inną. I nie chodzi mi tu o zaawansowanie techniczne (choć też jest chyba największe) tylko o piękno całości.
Ta młodsza, Anna(?), jedzie gdzieś w czasie zamieci, lekka pelerynka narzucona na gołe ramiona, trafia do posterunku pocztowego/sklepu/knajpy z jedynym problemem - zamarzniętą sukienką, za chwilę wchodzi ten od renifera cały w śniegu. Bajki też muszą się trzymać realiów.
Co do samej animacji - typowo Disneyowska, cukierkowa, bez wyrazu i jak dla mnie koniec wątku, czyli EOT.
Uwierz mi, ta ANIMACJA jest warta mojej oceny. Jeśli chodzi o to, że Anna się nie przeziębiła - tu przyznaje ci rację, jest to faktycznie dziwne. Jeśli chodzi o to, że Anna porwała się z motyką na słońce - nie zgadzam się. To była młoda osóbka, nie znała życia (ba, czego można się spodziewać, kiedy jest się zamkniętym z zamku), myślała, że swoją siostrę znajdzie stosunkowo szybko. Nie spodziewała się, że jej koń stchórzy czy coś takiego. Ale jest jeszcze jeden argument - ślepa miłość :D Kristoff - wchodzi ten od renifera cały w śniegu. I tu powiedziałeś, że to nie trzyma się realiów. Mogę wiedzieć, dlaczego?
"Co do samej animacji - typowo Disneyowska, cukierkowa, bez wyrazu." - Nie. Ten film jest odejściem od takich schematów typowo Disneyowskich jak "miłość od pierwszego wejrzenia" lub "romantyczna miłość". Cukierkowa? Już powiem to któryś raz z kolei - W kinie rozpłakałem się tylko 2 razy. W tym samym dniu, w tym samym kinie, na tym samym seansie i na tym samym filmie - właśnie na Frozen. I teraz ja się pytam - jak można mówić, że film jest cukierkowy czy bez wyrazu... albo to, że jest typowo Disneyowski?
Zauważyliście, że to głównie faceci krytykują ckliwą "Krainę Lodu"? ;p Tak, jest to ckliwe, jest sentymentalne, stereotypowo BABSKIE, i na bank łezka się zakręci każdej, która ma siostrę i łączy je specjalna więź.
Tak jak już wcześniej zostało powiedziane, film traktuje głównie o relacji sióstr, jak dla mnie aż kipiał od emocji! Te wszystkie zarzuty o braku akcji i humoru na miarę "Shreka" są podobne do tych, które padały w stronę "Meridy...". Wielu ludzi (szczególnie płci męskiej) się rozczarowało, że Merida to w istocie trochę irytująca nastolatka z problemami egzystencjalnymi, a nie celtycka wojowniczka, że nie jest to "mroczniejsza" opowieść, zawierająca więcej scen akcji, zamiast wyeksponowanej relacji matki i córki.
A mi się to bardzo, bardzo podoba, że nowe animacje podejmują tematy relacji innych niż księżniczka-książę i że oddaje się więcej uwagi kobietom (męskie przyjaźnie już się pojawiły, chociażby w "Toy Story"). To nie tak, że jestem feministką wołającą na filmwebie, ale cieszę się, że wypełnia się wyraźnie pewną lukę.
A co do samego Hansa, to może i jest tu pewne niedociągnięcie w budowaniu tej postaci, ale dzieci tego nie zauważają, dla nich jest bardziej figurą "złego", pewną metaforą, albo lekcją typu "nie ufaj nieznajomym" ;) Jeśli animacje są współczesnymi baśniami dla DZIECI, to sorry, ale trudno szukać w nich skomplikowanych portretów psychologicznych ;))
Jestem facetem - Meridę oceniłem bardzo wysoko (9 lub 10), m.in. za relacje matka-córka plus za inne rzeczy, ale dokładnie taką Meridę mam w domu, ma 15 lat. W tym filmie, Kraina Lodu, nie dostrzegłem niczego, być może to przez piosenki - nie ma dla mnie czegoś bardziej sztucznego niż musical - ta forma kompletnie do mnie nie trafia. Amerykanie to być może kochają, być może kochają to kobiety, dla mnie to porażka. O ile w Zaplątanych te piosenki miały jeszcze sens, były w odpowiednich momentach o tyle Kraina Lodu to śpiewanie dla śpiewania.
W Meridzie postacie narysowane są z sercem, tu wszyscy mają wypacykowane takie same twarze... jak to u Disney'a. Choć formalnie Pixar to fragment Disneya to jednak zachowali odrębność, ale najnowsze odsłony Meridy - lalek dla dziewczynek już powoli kierują się ku gładkości i piękności a'la Disney, czyli zrobią z Meridy kolejną pastelowa księżniczkę. W produkcji Meridy i Krainy Lodu brał udział ten sam człowiek z Pixara - Larry Bird, a jednak wypuścił cukierkową, rozśpiewaną Krainę Lodu.
W Meridzie ojciec jest ojcem - w domu zajmuje się pierdołami, o niczym nie wie, ale chodzi walczyć i zajmuje się polowaniami - nie zajmuje się pieczeniem i gotowaniem. Matka odwrotnie - pielęgnuje ognisko domowe i jest spoiwem związku, a nawet królestwa.
Jest masa _babskich_ filmów, których nie oglądam ciągle, ale mogę je z żoną obejrzeć, bo trzymają pewien poziom oprócz "cukierkowości", ale i są takie nijakie o niczym, _babskie_, które mnie odrzucają po 5 minutach. W tym samym kierunku mogę opowiedzieć o filmach _męskich_, których nie da się oglądać, bo są naiwne w drugą stronę. Weź też pod uwagę, że ciężko dyskutować o gustach - film, który może mieć bardzo niskie/wysokie oceny Tobie może się bardzo podobać lub bardzo nie podobać - ot indywidualny odbiór.
Nie widzę specjalnych różnic w śpiewaniu między "Zaplątanymi", a "Krainą lodu" w sensie wspomnianych "momentów". Pierwsza piosenka jest o ogólnej sytuacji, następna o zmianie w życiu, potem o miłości, potem o odnalezieniu siebie... i tak to idzie, ja tu zauważam podobne schematy. Co to w ogóle znaczy 'złe momenty'? :D
Przy jednej piosence się zgodzę, piosenka trolli, która notabene strollowała film, dla mnie była trochę żenująca. Ale to moje zdanie. Tak czy inaczej rację masz pisząc, że trudno dyskutuje się o gustach i może nie powinnam generalizować, że faceci to, a babki tamto... Choć z tym śpiewaniem i niechęcią do musicali wpisujesz się w stereotyp ;)
Nie zgodzę się jednak, że jest to animacja przeciętna i o niczym, bo to nie facet rozpala serce odtrąconej dziewczyny i nie facet uczy kontrolowania siebie, jak się przyjęło przedstawiać, ale ogólnie pojęta miłość. Super, że nie jest wyjaśniony cel ani pochodzenie mocy Elzy, tak jak w życiu - rodzimy się z różnymi "darami", które musimy zaakceptować i zacząć nad swoją naturą panować. O tym też jest ten film.
6letni dzieciak też to zauważył, czyli ten film ma pewne czytelne przesłanie. To nie tylko lodowy cukierek.
Podzielam zdanie _Ivi_. Wbrew temu, co napisał 1234Marik1234 postać Hansa jest dobrze "zbalansowana" i nikt nie wychodzi na "idiotę" będąc ewentualnie zaskoczonym jego postępowaniem. Hans działa metodycznie, wie, że jako 13-ty syn, a zatem w pewien sposób "człowiek nikt" (pomimo że książę) musi działać racjonalnie. Przyjeżdża na koronację już w określonym celu i trafia na "młodziutką kozę" Annę, która - jak to w życiu bywa - myli miłość z zauroczeniem, fascynacją, czy po prostu szansą wyrwania się z "domu". Z kolei Hans wie, że do uzyskania poparcia i zajęcia tronu nie wystarczą słowa księżniczki (a w zasadzie królewny, ale w filmach te pojęcia często są mylone i stosowane zamiennie), która nie ma prawa dysponowania królestwem (to prawo na Elza). Hans potrzebuje mocniejszych argumentów i próbuje je uzyskać. Ponadto w lodowym zamku w zasadzie odbijając kuszę jednego ze strzelających, tak naprawdę kieruje ją na zwisające nad Elzą coś i gdyby nie jej refleks tron już wtedy byłby wolny.
Odnośnie Olafa, to nie widzę w nim niczego "upośledzonego", a na pewno jego głos nie jest taki. On po prostu jest postacią czepiącą radość ze wszystkiego, co go otacza i spotyka. Takie postaci często przez "normalnych" uznawane są za "nienormalne", przecież w życiu trzeba się smucić, a nie np. w przeszywającym na wskroś soplu lodu widzieć dobrą oznakę i szansę na bycie nadzianym :).
Film dla mnie 7-8/10. A co do: "Mam tę moc", to w wersji hiszpańskiej brzmi to: "Libre soy" czyli "jestem wolna" - co kraj, to wersja... Swoją drogą choć jestem mężczyzną i być może nie mam do tego prawa, to w postaci Elzy upatruję wzorzec niejednej kobiety, która bez wątpienia "ma tę moc", ale z różnych przyczyn musi ją w sobie dusić, co działa na nie destrukcyjnie i prowadzi do ucieczki, wycofania itp., jak u Elzy, gdy tworzy lodowy pałac. Takim kobietom - również mężczyznom - życzę pozytywnego wyzwolenia.