Okres posuchy na oceanie masówki i tandety nieoczekiwanie przerwał
właśnie ten film...
Jako, że jestem fanem S. Kinga i przeczytałem bodajże
wszystkie jego książki (a było ich co niemiara),
postanowiłem przejść do ekranizacji jego dzieł
i tutaj poczynając od nieśmiertelnej a zarazem
doskonałej wersji Stanleya Kubrcika "Lśnienia"
poprzez "Dzieci Kukurydzy", trzy wersję "Miasteczka Salem"
oraz "Sztorm stulecia" i jeszcze wiele wiele innych,
doszedłem do wniosku, że film nigdy nie będzie tak dobry
jak książka (choć w niektórych przypadkach było blisko).
Film nigdy nie będzie w stanie ująć plastyczności słowa pisanego
ani wariacji uczuć jakie jemu towarzyszą, coś co widzimy
nigdy nie pobudzi naszej wyobraźni do tworzenia obrazów.
Jednakże "Kraina wiecznego szczęścia" okazała się filmem
bliskim książce (pomimo paru różnic), w znaczeniu tym, że
oddała klimat panujący w opowiadaniu naszego Drogiego mistrza grozy.
Teraz nieco o genezie, owa historyjka pochodzi ze zbioru opowiadań
Stephena Kinga pt. "Serca Atlantydów" i jest znana jako
"Mali ludzie w żółtych płaszczach" i podobnie jak film jest niezwykle
wzruszająca.
King nie sławił się w pisaniu w dramatów dlatego też, dzieło
to uważam za wyjątkowe i zajmuję ono wyjątkowe miejsce w
panteonie moich ulubionych opowiadań/książek.
Film opowiada historię młodego chłopca imieniem Bobby,
który wraz z matką próbuje żyć dalej po śmierci ojca.
Ich kłopoty finansowe powodują to, że matka wynajmuję
poddasze starszemu człowiekowi imieniem Ted Brautigan
i tak rozpoczynają się perypetię naszych bohaterów.
Obraz ukazuje czasy beztroskiego dzieciństwa,
przyjaźni z dwójką przyjaciół i Teda w roli ojca, którego
Bobby nigdy nie miał, resztę żeby nie psuć niektórym filmu
pozostawiam niedopisaną.
Pomimo znaczących różnic fabularnych pomiędzy książką a filmem
uważam, że dzieło to nie zostało zepsute wręcz przeciwnie
nabrało całkiem nowego znaczenia.
Jeżeli idzie o scenerie to w moim przekonaniu był to
strzał w dziesiątkę, piękne i kolorowe amerykańskie osiedle
pośród lasów z niesamowicie wysokimi drzewami i nieskazitelną
przyrodą a wszystko to ubrane w szatę jesieni, po prostu
zrywa czapki z głów ludziom.
Muzyka w filmie jest stonowana i dobrze dobrana,
delikatnie pieści zmysły i nie gryzie się z tekstami bądź też scenami.
Gra aktorska również wypadła doskonale,
genialna rola Anthonego Hopkinsa i sposób w jaki gra,
są po prostu magiczne. Dzieciaki również zagrały dobrze,
może była to poniekąd wina tego, że robili w tym czasie
to samo co na filmie dlatego też, wypadło to tak naturalnie.
Reasumując i generalizując obraz był doskonały bo przypominał
dzieciństwo takim jakim chcielibyśmy żeby one było,
miał w sobie mnóstwo ciepła i nieskazitelnej dobroci,
film aż emanował pozytywnymi emocjami.
Obraz po prostu ma w sobie to coś,
co sprawia, że przez nasze ciało przechodzi ten
bardzo ciepły impuls od którego na sercu robi się lżej,
w oczach pojawiają się łzy a na usta ciskają się słowa "piękny".
Film ma również coś z podróży sentymentalnej, którą
odbywamy w naszych myślach do lat beztroski i radości do
miejsca, które nazywamy "Krainą wiecznego szczęścia".
Myślałem że znam wszystkie powstałe,pełnometrażowe ekranizacje Kinga,a tu niespodzianka..(lub pomyłka)...dlatego proszę o wyjaśnienie.Co miałeś na myśli pisząc o TRZECH ekranizacjach Miasteczka Salem? Do tej pory bowiem byłem przekonany,że powstały dwa....(Hoopera i Salomona)
Faktycznie moja pomyłka, zmyliło mnie bo dostałem dwa razy tę samą płytę - opakowania były inne.
Choć jak poszperałem znalazłem jeden tytuł nawiązujący tj.
http://www.filmweb.pl/f103944/Powr%C3%B3t+do+miasteczka+Salem,1987
Raczej nie można go zaliczyć jako adaptację.
Trafiona recenzja:)
A nawet gdyby nie była zgodna z moimi wrażeniami, to i tak po prostu dobrze się ją czyta i zdecydowanie błyszczy ona na tle komentarzy na filmwebie. Gratuluję i pozdrawiam:)
W pełni się zgadzam z Dark_Sider . Recenzja bardzo trafna. Na stronie Filmweb roi sie od opini fanów prozy Kinga (do których sie zaliczam), którzy krytykują właśnie tą ekranizację opowiadania tego autora. Dla mnie jednak film jest wspaniały, z cudownym klimatem, dreszczykiem emocji, tajemnicą i z wszystkim tym czego wymagam od dobrego kina. Polecam.