Przyznam że nigdy nie czytałem komiksu i nie wiem która z adaptacji była niby wierniejsza. Porównuje tylko filmy i powiem szczerze że najnowsza wersja w porównaniu z tym to totalna kupa. W wersji z bodajże 94 roku w której występował sam Brandon Lee (syn Bruce Lee) który mógłby być wschodzącą gwiazdą filmową lecz na planie filmowym zginął w scenie gdy wszyscy w okół niego do niego strzelali (w którejś z broni były prawdziwe pociski). Pamiętam sporo teorii spiskowych, ala zemsta jakiegoś tam klasztoru za to że Bruce Lee wykorzystywał swe zdolności sztuk walk w celach komercyjnych więc każdy jego potomek od strony płci męskiej musiał również zginąć… co do samego filmu z lat 90tych w fabule był stworzony mega niesamowity komiksowy klimat pełny mroku z niesamowitą muzyką chyba The Cree i innymi świetnymi kapelami spod znaku gotyckiego rocka do tego dochodziła mega brutalność, wyrazistość każdych z postaci, głębia i dramaturgia niczym z Szekspira . Najnowsza odsłona jest pozbawiona dosłownie wszystkiego.