Ja obejrzałam ten film dopiero dziś. Zobaczyłam księży jako ludzi, zawsze byli dla mnie tylko facetami w sukienkach. Ludzi mających uczucia, takie jak każdy z nas.
Podobało mi się ukazanie głównych problemów, jakie dotyczą ludzi pracujących w tym zawodzie
- celibat, wprowadzony przecież przez Kościół. Biblia, ani nauki Jezusa nie nakazują celibatu
(orientacja seksualna jest tu bez znaczenia). Do czego prowadzi taki nakaz? Do łamania go, łamania zasad nakazywanych przez Kościół, a następnie ogromnego poczucia winy łamiącego.
Co do homoseksualizmu księży - myślę, że Kościół daje na to ciche przyzwolenie, na zasadzie -"rób to tak, by nikt się nie dowiedział", podobnie jest zapewne z kobietami, kochankami księży.
Dlatego uważam, że przed ostatecznymi święceniami, skoro kapłani mają być tak bezgranicznie "czyści" powinni być kastrowani. Uniknięto by księży bez powołania, i wielu cierpień. Kandydat na księdza grubo by się zastanowił, co zamierza zrobić, jaką pójść drogą.
Tajemnica spowiedzi. Czy gdybym zamordowała męża i zakopała go w ogródku, a potem wyspowiadała się z tego, ksiądz, który wysłuchał takiej spowiedzi musi milczeć, mimo, że wie o popełnieniu przestępstwa? Bo taki jest nakaz Kościoła? Co ma wybrać, życie z wiedzą o zbrodni czy wykluczenie z zawodu, za złamanie zasad? Czy ukrywanie przestępstwa nie jest zbrodnią? Czyli K. nakazując swoim pracownikom milczenie w każdej kwestii nie zmusza ich do moralnego wpółudziału? To oczywiście kwestia sumienia osoby wykonującej ten zawód, ale decydując się na niego, taka osoba wie, czym to pachnie, a raczej cuchnie, bo cała instytucja jest jednym wielkim zakłamanym bagnem. I ludzie - potrafiący jedynie oceniać innych, nie oceniając siebie. Cytują Pismo, nie zdając sobie sprawy jak K. przez tysiąclecia wielokrotnie przerabiał je na swoją korzyść. Korzyść majątkową, władzę.
Ten film bardzo realnie pokazuje nam problem niejako "od wewnątrz". Jako ateistka i przeciwniczka Kościoła jako instytucji. może mam jakieś braki w wiedzy, może mam mylne spojrzenie? A może właśnie przez to, widzę bardzo wyraźnie... Nie wiem, polecam film tym, którzy wielbią kłamliwe nauki kościoła, może coś zrozumieją, chociaż szczerze wątpię...
zgadzam się z Tobą w 100%. skoro jesteś ateistką i wielbisz filmy o kłamliwych naukach kościoła to byłabym Ci bardzo wdzięczna, gdybyś mi mogła coś w ten deseń polecić. Nie wiem czy oglądałaś "szkołeę dla łobuzów", ale jak nie, to serdecznie polecam. oko Ci zbieleje :)
"- celibat, wprowadzony przecież przez Kościół. Biblia, ani nauki Jezusa nie nakazują celibatu
(orientacja seksualna jest tu bez znaczenia). Do czego prowadzi taki nakaz? Do łamania go, łamania zasad nakazywanych przez Kościół, a następnie ogromnego poczucia winy łamiącego."
1. Mt 19,3-12 mówi: "Wtedy przystąpili do niego faryzeusze, chcąc go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: 'Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?' On odpowiedział: 'Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela.' Odparli Mu: 'Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?' Odpowiedział im: 'Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać swoje żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w przypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo'. Rzekli Mu uczniowie: 'Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić'. Lecz on im odpowiedział: 'NIE WSZYSCY TO POJMUJĄ, LECZ TYLKO CI, KTÓRYM TO JEST DANE. BO SĄ NIEZDATNI DO MAŁŻEŃSTWA, KTÓRZY Z ŁONA MATKI TAKIMI SIĘ URODZILI; I SĄ NIEZDATNI DO MAŁŻEŃSTWA, KTÓRYCH LUDZIE TAKIMI UCZYNILI; A SĄ I TACY BEZŻENNI, KTÓRZY DLA KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO SAMI ZOSTALI BEZŻENNI. Kto może pojąć, niech pojmuje".
Oznacza to, że rezygnacja z życia małżeńskiego ("niezdatność do małżeństwa" bo "takimi się urodzili" i "dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni") jest z góry wpisana w powołanie zakonne.
2. Jezus, jako bezżenny, poprzez 40-dniowy post na pustyni złożył śluby posłuszeństwa Bogu przygotowując się do swojej działalności publicznej, poświęcając dla Niego całe życie. Na tym polega katolicka koncepcja wzorowania się na postawie, jaką przyjął Jezus - albo związek, albo służba.
"Co do homoseksualizmu księży - myślę, że Kościół daje na to ciche przyzwolenie, na zasadzie -"rób to tak, by nikt się nie dowiedział", podobnie jest zapewne z kobietami, kochankami księży.
Dlatego uważam, że przed ostatecznymi święceniami, skoro kapłani mają być tak bezgranicznie "czyści" powinni być kastrowani. Uniknięto by księży bez powołania, i wielu cierpień. Kandydat na księdza grubo by się zastanowił, co zamierza zrobić, jaką pójść drogą."
- tej bredni pozwolę sobie nie skomentować.
Tak apropo, Twoje zarzuty co do rzekomych niezgodności nauk Kościoła z Biblią nie są pierwsze ani ostatnie, gdyż prawda jest taka, że Konstantyn nie "założył" Kościoła, tylko zalegalizował jako religię niezależną od wpływów państwowych Cesartwa Bizantyjskiego. Pierwszym Biskupem Rzymu był Piotr, zaś pojęcie episkopatu, mszy, biskupów wprowadził pracujący dla współałtora Biblii Jana Apostoła Ignacy Antiocheński. Biblia nie jest ostatecznym objawieniem Bożym, gdyż ci sami Apostołowie, na których spłynął Duch Święty w wieczerniku, działali też "poza Biblią" gdy pracowali dla nich w tamtym okresie pierwsi teologowie Chrześcijaństwa, których KRK nazywa dzisiaj "Ojcami Kościoła" i których nauką się posługuje. Proponuję zapoznać się z Kościołem św. Ignacego Antiocheńskiego, św. Klemensa Rzymskiego, św. Polikarpa ze Smyrny, św. Justyna Męczennika, św. Ireneusza z Lyonu i innych, listami św. Ignacego Antiocheńskiego, który był uczniem św. Jana Apostoła - już tam jest mowa o Mszy, o episkopacie, o biskupach. Jednak przepełnionych ignorancją historyczną protestanckich demagogów i ateistów interesuje tylko ich własna literatura Lutra i Dawkinsa i w dalszym ciągu nie potrafią tego zrozumieć. Ja wolę zaufać naukom pierwszych teologów Chrześcijańskich żyjących zaraz po Jezusie, zamiast reformowanym farmazonom z XVI w.