Tak to wygląda że potwór z filmu przypominał mi bardzo Abe z teledysku ww., czy kogoś na miarę potwora z bagien, ale żeby to był największy faworyt Oskarów?.

Z jednej strony nie dziwią mnie te nominację bo przecież Akademia już od dawna uwielbia zwyrolstwa i dewiację i zjada sama swój własny ogon, a wierzę w to że są konkretniejsze, normalniejsze i lepsze treści niż ten film do pokazania.

Masturbująca się niemowa która nigdy nie była w związku i nigdy nie uprawiała seksu z mężczyzną tak to wyczytuję z filmu, zakochuje się w potworze który jest trzymany w tajnej bazie USA, co przez chwilę dało mi do myślenia czy to przyszłość obsadzona w przeszłości?, żeby bardziej unormalnić zamysł że tak będzie niedługo może nie dziś, nie jutro ale jakieś hybrydy ropuch, ryb czy czego tam genetyk zapragnie będą mutowane z człowiekiem jak np. w filmie "Mucha" i jak teraz jeszcze związki LGBT nie są w pełni akceptowane, to co będzie wtedy kiedy np. Holandia jako pierwsza zalegalizuję np. śluby potworów z bagien z człowiekiem?.

Eliza kiedy "opowiada" Gilesowi że Abe widzi ją taka jaką jest, bez żadnych wad i to jej się podoba to jeszcze wtedy potwór nawet nic jej nie ukazuję że tak jest, ale kiedy Strickland choć trochę ostro mówi że Eliza jak i jej cisza mu się podoba i jego to kręci to główna bohaterka oczywiście ucieka, a przecież jest facet obok który ma rodzinę, dzieci, żonę ale hej!... Eliza miałaby normalniejszy ludzki romans i seks, kto wie może coś więcej, ale jednak trzeba wybrać pierwszy raz z potworem z bagien, bo Eliza sama była zwyrolką tylko nikomu nie potrafiła o tym "powiedzieć" jak i paru bohaterów w tym filmie miało chyba swoje własne dewiacje. Chwalenie się w którejś tam scenie do Fullerowej że coś było pomiędzy Elizą i Abe i "mówienie" że to jest schowane itp to było dosyć niesmaczne.

W innej scenie kiedy Giles pilnuję Abe i nawija do niego czy kiedyś kogoś miał, czy czuje się samotny, przypominając sobie scene w ciastkarni kiedy Giles łapie sprzedawcę za rękę i mówi że powinniśmy się lepiej poznać zaświeciło mi się że film pójdzie jeszcze w inną stronę i będzie jeszcze uczucie Gilesa do potwora.

Postacie choć jednowymiarowe to było ich trochę i w swojej prostocie fajnie zagrane Eliza, Giles, Hoffstetler, Fleming czy Strickland za którego Shannon powinien dostać nominację chociaż do Złotego Globa bo to on ciągnął ten film. Inną fajną wplecioną historią to lekkie zabarwienie o zimnej wojnie jak i dosyć mocne krwawe momenty coś na zarys u braci Coen np. akcja Stricklanda z Ruskimi lub coś innego kiedy Strickland zaczyna majstrować przy swoich palcach które zmieniają kolor tutaj myślałem że będzie jak w "Dystrykcie 9" Blomkampa że pod koniec filmu szef ochrony zamieni się w Abe i Eliza będzie miała dylemat, walkę z myślami kogo wybrać.

Kompletnie niepotrzebną sentencją była ta z tańcem i śpiewem Elizy z Abe podczas której myślałem że Del Toro chcę do Oskarów przemycić pastisz filmów "La La Land", "Upiór w Operze", "Piękna i Bestia" czy "Obcy: Przebudzenie" w stylu klasyków pastiszy jak "Hot Shots", "Szklanką po łapkach", "Ściągany" czy innych ze stajni Zuckerów, Profta i Abrahamsa, choć pod koniec tej sentencji myślałem że przez tą chorą miłość Eliza odzyska głos lub po prostu będzie go miała.

Nie będę się czepiał innych rzeczy ale nawinę wątek z kamerami to było tak bardzo naciągane. Przemysłowe kamery na rampie m. in. sprawdzające czy robole palą czy nie palą, ale kiedy na bazie jest poważny TEMAT umieszczony w sali to w tej sali powinno być od groma kamer, strażników Military Police, ale po co... Wejściówkę ma szeregowa sprzątaczka wchodzi sobie tam bez nadzoru kiedy chcę i z czym chcę, nie mówiąc że lubię otwarte zakończenia filmów to tutaj chyba pomysł umarł na samym końcu.

Frywolny film, frywolne myśli. Jeśli ktoś to w ogóle przeczyta proszę podejść do tego z dystansem.