Film jest kolejna tasmowa produkcja polskiego kina. Mlodzi aktorzy poprzebierani w stroje z epoki parodiuja postaci historyczne o ktorych nie maja pojecia. Czytalem powstala za zycia Kuleja biografie "Dwie strony medalu" I ogladalem dokumenty o naszym mistrzu a takze sluchalem jego komentarzy walk z Kostyra. Postac w filmie tak usilnie kreowana przez Wlosoka to jakis sepleniacy kretyn, ktory w niczym Kuleja nie przypomina. Kazdy fan boksu z politowaniem popatrzy na jego boksowanie. Andrzej Chyra jako papa Stamm? No nie, te formulki, ktore wyglasza to chyba ze starej Trybuny Ludu przepisali. Dialogi sa fatalne, sztuczne I niezamierzenie komiczne w polaczeniu z pompatyczna muzyka. Corka Jaszczura w roli Heleny gra jakby w innym filmie. W dobie feminizmu przedstawia swoja bohaterke jako waleczna I wyemancypowana. W rzeczywistosci byla po prostu zona krola zycia, ktory w czasie wolnym pil i bil. Znosila to dzielnie do czasu i tyle. Ogolnie jest to knot z wyraznym posmakiem filmu telewizyjnego a la TVN lub Polsat. Odradzam.
i przez jakiś czas miałem wrażenie że to film bardziej o Kuleju tancerzu a nie bokserze, bo więcej tu tańczenia (z jakimś dziwacznym, głupawym grupowym układem tanecznym) niż boksu, a jak już jest to straszliwie słabo nakręcony
Bo on dużo tańczył z żoną i tak się poznali. ;) ponadto była pokazana ich relacja przez ten taniec.
To co rzuciło się w oczy to próba opowiadania historii Kuleja przez papę Stamma, lektor w osobie Chyry był, ALE ... Mimo, iż w zamyśle to trener miał być prowadzącym, większość widzimy z perspektywy Heleny, to ona dąży do zmiany warunków mieszkaniowych, chce iśc do pracy i rozwijać się zawodowo. Żona to silna jednostka, wybacza mu zdrady, pijaństwo i awantury, jest przy nim na dobre i na złe, wspiera go w dążeniu do celu ostatecznego jakim jest status legendy, dwukrotnego złotego medalisty olimpijskiego. Osobiście żałuję trochę, że filmu nie zdecydowano się poprowadzić bardziej odważnie i realistycznie, nie w formie wesołego wycinka z biografii, przemilczając pewne niewygodne fakty. Biografii, którą wspomniałeś nie czytałem, natomiast zapoznałem się z artykułem prasowym gdzie była żona (tak rozwiedli się) i syn Waldemar bez ogródek wspominają, że ojciec kiedy pił stawał się tyranem, nierzadko wyżywając się na najbliższych... Był genialnym i utalentowanym pieściarzem z wielkim ego, dla którego rodzina była tłem. Gdyby zekranizować to w ten sposób to mielibyśmy szansę na wspaniałe studium narcyza, pijaka- awanturnika, kobieciarza, tyrana- domowego przemocowca, cynika, łaknącego sławy, poklasku i dóbr materialnych, może politycznie poprawnego oportunistę. To wszystko z jednej strony, a z drugiej genialnego pięściarza i światowego dominatora w swojej dyscyplinie. Rozumiem też, że mainstream nie chce oglądać takich trudnych głębokich i złożonych historii. My Polacy potrzebujemy bohatera, oczywiście pokazujemy ułamek jego ciemnej strony, wszystko z przymrużeniem oka, BO to się przyjemnie ogląda, to się sprzeda, czyli zarobi na siebie.
no i powstaja polprawdy czyli g... prawdy a z prawdziwej osoby zostaje jak tu przedmowca napisal sepleniacy idiota przypudrowany zeby ludzie to ogladali. kochaj pij i tancz z przerwami na bojki barowe
Dla mnie przedmówca mocno przesadził, film w żadnym wypadku nie zasługuje na jedynkę, ale to jest jego punkt widzenia, który podparł pewnymi argumentami. Wobec tego jak mocno zainteresowany jest tematem Kuleja, prawdopodobnie oczekiwał czegoś innego. Dostaliśmy biografię fabularyzowaną, która jest pewna adaptacją, a nie ekranizacją na podstawie powstałej za zycia biografii. Realizacja to naprawdę TOP jeśli chodzi o polskie podwórko, zapewne dzieki elastycznemu budżetowi. Ta historia to wypadkowa prawdy i kompromisów, na które poszli twórcy i rodzina Kuleja, żeby to upchnąć w takiej postaci. Tak j.w. wspominałem gdyby konwencja była bardziej poważna, mniej w stylu Kawulskiego, to może mielibysmy coś mrocznego, kontrowersyjnego zarazem ale badziej realistycznego.