Piękna opowieść o pięściarzu, jego żonie i Polsce lat 60. O wielkiej miłości i pojedynkach bokserskich. O legendarnym Jurku i Helenie, jego żonie, bez której tych złotych medali olimpijskich by nie było. Małżeństwo, role społeczne i realizacja pasji. Podążanie za marzeniami. Ale nie tylko tymi męża boksera. Bardzo podobały mi się sceny tańca i Bal Mistrzów Sportu (co za scenografia, kostiumy i charakteryzacja! Michalina Olszańska jak Audrey Hepburn!). Doskonałe sceny bliskości, uwodzi każdy szczegół. Zupełnie jak w niepolskim filmie. To oszałamiająco i niezwykle estetycznie zrealizowana historia, którą ogląda się z zaciekawieniem do końca trzymając kciuki za głównych bohaterów.
Ja się za to już dawno tak nie wynudziłem jak na tym filmie. Film z bardzo słabym scenariuszem, irytujacymi postaciami i banalnym zakonczeniem. Wlasciwie tylko od strony technicznej się broni, reszta aż mdli od tego wygładzenia i ugrzecznienia. Niektorzy zachwycaja się rolami Włosoka, Chyry czy Olszanskiej, a ja naprawde nie widze tu niczego wybitnego, co najwyzej poprawnie odegrane role. Z filmu tez niestety można wywnioskować że Jerzy Kulej, poza świetnym bokserem, to był jednak marny człowiek tj., pijak, imprezowicz, hazardzista, seksoholik itp. Postać jego żony też mocno irytująca, podstępna i skora do zdrady. Jak było naprawdę nie wiem, pisze o filmie.