no i po przysłowiowych ptokach mowy polskiej, że o wojnie polsko-ruskiej nie wspomnę..
klisza goni kliszę, chwyty zgrane, oklepane, rutyniarskie; historia boleśnie poprawna, na faktach autentycznych że niby, ale tak opowiedziana, jakby została wymyślona; zero extremki, żadna choinka się nie jara - nawet w scenach z bohaterami o obniżonych progach świadomości wskutek upojenia nic się nie rozjeżdża - xawery niczym masłowska, wchodzi w okres klasyczny, tylko rany masłowskiej są magiczne, mocarne i nie do podrobienia, a gatunkowe ramy ringu xawerego rozmiękczone, szablonowe, fasadowe i od linijki. zlepek banałów od szablonu, na hollywoodzką modłę, z nijakością gestu i podręcznikiem w ręku, jak na ekipę producencką Bogów przystało. bida i nędza - tymbardziej, że w kinie obok Substancja. szkoda.
gdyby przystawić jakościową matrycę andre bretona - oglądasz dopóty dopóki fabuła stanie się przewidywalna - seans należałoby opuścić zaraz po czołówce tudzież po zwiastunie..
właśnie, kto wpadł na pomysł puszczania zwiastunu filmu bezpośrednio przed samym filmem? takie rzeczy to tylko w heliosie..