Film jest marny... Czy Courtney zabiła Kurta jedni wierzą w to inni
nie.. Autor tego dokumentu chce coś nam udowdnic tylko nie wiadomo co i
on chyba tez tego nie wie. W filmie nie wiele jest o Kurcie ba nie wiele
jest o Kurce i Courtney.. Najżałośniejszą rzeczą w tym filmie są
wypowiedzi ludzi którzy "odsłaniają nam prawdę". Ludzie ci to banda
wykolejienców rodem z cyrku począwszy od przecpanej karykatury Love
która była niby znajomą pary w co na końcu nawet sam autor zaczyna
wątpic, przecpana stara babe siedząca w piwnicy i zgrywająca wyrocznie,
mamy też była a jakże przecpaną nianie Cobainów która sprawie wrażenie
niedorozwiniętej i wreszcie mój ulubieniec El Duce kompletne dno któremu
to niby Love proponowała 50tyś$ za zabicie Kurta(jeżeli faktycznie to
ona zaplanowała morderstwo Cobaina to byłaby to na pewno ostatnia osoba
której by to zleciła może jest troche nie obliczalna ale na pewno nie
niedorozwinięta). I jest też ojciec Courtney który jest chyba
najbardziej paskudna postacią w tym obrazie, jeżeli miała takiego ojca
to nic dziwnego że jest jaka jest.. A zapomniałbym o byłym chłopaku Love
który okres szalonej młodości przypłacił martwica mózgu.I tak o to nasz
autor błąka się bez ładu i składu między tą galerią osobliwości zadając
bezsensowne pytania... Tak więc jeżeli ktoś chce dowiedziec sie czegoś o
związku Kurta i Courtney albo chce poznac rozwiązanie zagadki śmierci
Cobeina z tego filmu nie dowie się nic..
Lepiej bym tego nie ujął...
Ogólnie słaby dokument, autor po prostu jeździ bez jakiegoś konkretnego planu wypytując o jakieś pierdoły i nic tego nie wynika...
Zgadzam się w całej rozciągłości.
Tatuś z piekła rodem, który uczynił z życia misję przekonania świata o zerowej wartości swojej córki, to również mój antypatyczny numer jeden. Z miejsca puściłam w niepamięć wszystkie grzechy Courtney.
Dobra była jeszcze ta para zamaskowanych speców - superszpiegów;D, którzy udali się z 'mission impossible' do studia nagraniowego powyciągać cichaczem najgorsze brudy, a podsłuchali jedynie kawałek "Malibu" i nagle, w krytycznym momencie oczywiście, siadł im sprzęt. Taaa... Normalnie śmiech na sali.
Jedyną pozytywną postacią była chyba tylko ciotka Kurta.
Jest faktem, że z dokumentu nie wynika żaden konkretny wniosek. Taki był zamysł jak sądzę, bo jeśli autorzy jednoznacznie stwierdziliby, że Courtney zabiła męża, prawdopodobnie obecnie siedzieliby w więzieniu (chyba, że już siedzą) przynajmniej za zniesławienie. Być może chcieli po prostu by widzowie sami ocenili czy cała teoria o morderstwie Cobaina ma jakieś podstawy czy nie.
Co do wartości słów osób wypowiadających się w filmie stwierdzić można, iż są mało wiarygodne. Ale z drugiej strony, kto byłby wiarygodny? Jeśli nawet detektyw, który zajmował się tą sprawą (raczej ceniony skoro rozwiązywał zagadki dla największych gwiazd Hollywood), został uznany tylko za wichrzyciela, co jak podejrzewam skutkowało nieprzyjemnościami wobec jego osoby.
Autor próbuje zachowywać się neutralnie, obiektywnie, ale i tak mąci widzom w głowie choćby swoim przemówieniem na tej gali z gościem honorowym w osobie Courtney.
Chcę jednak zwrócić uwagę na to, że pewne wydarzenia mogą być zastanawiające, jak choćby pogróżki, dziwne przesłuchania, a wreszcie stawianie przeszkód na realizacji tegoż dokumentu.
Rozumiem, że Pani Love jest zmęczona pytaniami o przeszłość, o której chce zapomnieć, ale zachowuje się jakby nie wiedziała, że bycie osobą publiczną kosztuje wywlekaniem spraw osobistych na ogólnoświatowe forum. Sława i pełna prywatność to wykluczające się pojęcia. Opierając się na tym nie rozumiem jej podejścia do spraw związanych z Kurtem. Robiąc z nich tajemnice jeszcze bardziej potęguje teorie spiskowe. Nie wiem czy to egoizm czy coś innego, w każdym razie nie wynika z tego nic dobrego.
A co do tego czy rzeczywiście zabiła Kurta świadomie bądź nie, to po wszystkich tych historiach niczego nie można być już pewnym.
no dokładnie! dodam jeszcze, że wiele jest błędów w tym filmie-przekręcone nazwiska itd. A co do ojca Courtney, to jest to cholerny psychol, który nawet nigdy osobiście nie poznał Kurta, więc kompletnie nie wie co mówi. Koszmarnie nierzetelny "dokument".